Pierwszego dnia gdy to zauważyłam to w tym miejscu starta była cała skóra i łuski, została taka cieniutka, jakby świeżutka skóra i całośc miała taki blady lila kolor...
Drugiego dnia środek zrobił się taki ciemniejszy, wygląda jakby był ziemią ubrudzony, choc nie jest...
Nic się nie sączy, nie jest to wypełnione płynem... Pojęcia nie mam co gadzior zmalował...
Pierwszego dnia wzięłam go do kąpieli to uciekał łapką jak lałam na nią wodę, albo chciałam dotknąc, teraz pozwala juz na dotyk.
Chodzi, tylko jak przenosi ciężar na tą łapkę, to jakby utyka
Próbuje jednak nią kopac, czy drapac więc chyba nie ma jakiegoś urazu poważniejszego wewnątrz...
Ogólnie problem mam z nim taki, że jak jest na wybiegu, (obojętnie czy wcześniej, czy nawet już z tą uszkodzoną łapką) ochoczo chodzi, mnóstwo je, jest ciekawski itd... a w terra totalny leniwiec i trzeci dzień nie je...
Dodano 24.09.2014, 10:17:24 am
Wieczorem wykąpałam kolejny raz gadzinę w ciepłej wodzie, pól godzinki pod lampę a później próbowałam nakłonić ją do jedzenia - tzn. trzymałam jej przed pyszczkiem (miskę z jedzeniem totalnie olewa) mały plasterek ogórka/kawałeczek jabłka na zmianę, bo co kilkanaście minut ręka dosłownie mi drętwiała z bezruchu. Jak ręki nie ruszałam to przynajmniej obwąchiwała, jak się poruszyłam to zaraz chowała głowę. Gdzieś po pół godzinki nareszcie dała się skusić... uff... po gryzie ogórka i jabłka a później suszki z róż i zielone liscie winogron - jadła jak oszalała, jakby nagle coś jej się "odblokowało" w tym łebku
Do momentu jak przestałam jej dawać. Mimo, że widocznie miała chęć na więcej, to ani kroku w kierunku miski, eh... ten mój gadzior