Miałam przeczucie, że ten wątek po informacji Sandratn tak się rozwinie... a szkoda. Niewątpliwie źle się stało, że żółw został oddany do sklepu... ba źle się stało, że on w ogóle został sprzedany. Początkujący hodowcy niestety często mają za małą wiedzę na temat zdrowia żółwi - to nabiera się nie tylko przez teorię, ale i realny kontakt ze zwierzęciem, obserwowanie jego zachowania, wyglądu itp. Sandratn nie miała szansy na to, aby realnie przy zakupie ocenić stan zdrowia żółwia - zaufała sprzedawcy. Jestem pewna, że gdyby wiedziała, że żółw jest chory, by go nie kupiła. Inną kwestią jest to, czy rodzice przewidzieli takie koszty leczenia gada. Z tego, co się wydarzyło można przypuszczać, że ani Ona ani rodzice nie mieli bladego pojęcia o tym, że leczenie może tyle kosztować i do tego nie ma pewności, czy żółw z tego wyjdzie. Nikt z domowników nie zdawał sobie sprawy z tego, że żółw jest w takim stanie. Myślę, że nie ma co krytykować dziewczyny, bo to nie ona ponosi odpowiedzialność za to, co się stało - to jest wina dorosłych - tych którzy sprzedali żółwia i tych, którzy go kupili dla dziecka, bo ma taką "pasję". Szkoda tylko, że nikt z tych dorosłych nie podzielił chociaż w minimalnym stopniu pasji Sandratn żeby uświadomić ją, jakie są plusy i minusy posiadania żółwia - ogólnie zwierzęcia. Nastolatka nie może przewidzieć konsekwencji realizacji swoich pasji - to jest zadanie dla dorosłych, którzy oblali ten egzamin.... co gorsza dalej go oblewają na tym forum...