Witajcie,
zdecydowałam się wyjść za kurtyny zwykłego czytelnika forum, z mocnym postanowieniem napisania o problemie, który dotyczy mojej pociechy, czyli żółwiczki stepowej o imieniu Kubusia. Samiczka wróciła we wrześniu do domu po spędzeniu kilkuletnich wakacji u rodziców partnera. Kuba ma około 27 lat i staram się zapewnić jej wszystko, czego potrzebuje, jednak ta mała słodycz ma nieznośny zwyczaj drapania w ściany. I nie, to nie kopanie. To godne podziwu niemal nieustanne próby wspinania się na ściany. Drapanie pojawia się nawet o 5 nad ranem, co oczywiście budzi wszystkich domowników. Wystarczy, że wstanę do niej, zajrzę do terrarium i wszystko ustaje. Zupełnie jakby chciała powiedzieć „To nie ja! Naprawdę nie wiem o co Ci chodzi, ale miło Cię widzieć.” Podchodzi do ręki, wącha ją, czasami gramoli się w swoim żółwim tempie. Po zjedzeniu śniadania Kubuśka idzie pod lampkę na sjestę, a po przebudzeniu znowu zaczyna swój rytuał wspinania (oczywiście póki ktoś nie zerknie do terra). Do pewnego czasu próbowałam ją wyciągać na łóżko, gdzie mogła sobie zwiedzać i dreptać do woli pod moim czujnym okiem skupionym to na niej, to na książce. Niestety skrobanie nasiliło się. Od tygodnia nie wyjmuję jej z terrarium i tak jakby uspokoiło się, ale niewiele. Już wcześniej zbudowałam dla niej lokum z płyty OSB o wymiarach 110x60cm, jakie wypełniłam mieszaniną ziemi (firma HABISTAT) oraz podłoża kokosowego (razem jakieś 60 litrów). O dziwo żółwiczka nie ma zwyczaju kopania. Terra jest wyposażone w lampę grzewczą oraz żarówkę UVB. Temperatura w strefie pod lampą utrzymuje się na poziomie 30 stopni, natomiast w strefa bez lampek ma 23-25 stopni. W wyposażeniu jest też gruba, zaokrąglona kora drewna (wypieczona, wymrożona celem wytępienia robactwa), pod którą żółwiczka chętnie śpi (nie, nie zasnęła na zimę). Ma stały dostęp do wody, pod lampką grzewczą wyłożone bezpyłowe sianko oraz kilka kamieni rozłożonych w różnych miejscach. Co jakiś czas staram się zaaranżować terrarium na nowo, co daje jakieś pół dnia spokoju, zanim zakończy się zwiedzanie. Zamówiłam nawet drewniany mostek, który zamierzam wyginać w różnych konfiguracjach, dając żółwikowi coś do "zabawy". Jeśli spytacie o dietę - nie karmię jej ani warzywami, ani owocami. Do nadejścia zimy zrywałam dla niej rośliny, które rosły daaaaleko od drogi na bezpańskiej łące. Każdą zieleninę sprawdzałam w aplikacji TTT. Teraz karmię ją Pre Alpin Testudo Oryginal, które rozmaczam w ciepłej wodzie (na razie są opory ze względu na zmianę pokarmu, ale z każdym dniem idzie coraz lepiej), a zachęcam suszonymi płatkami róży lub nagietka. Od czasu do czasu sypię na jedzenie pokruszoną sepię. Kąpiele zaplanowałam co 5 dni, podczas których samiczka relaksuje się w stylu na rozgwiazdę (łapki rozrzucone na boki, więc żółw zadowolony). Nie przychodzi mi do głowy, co więcej mogłabym napisać na temat mojego żółwia. Wybaczcie długi opis, ale chciałabym jak najlepiej zobrazować sytuację i przede wszystkim poprosić o pomoc lub wskazówki. Przekopałam już cały internet w poszukiwaniu odpowiedzi na mój problem. Zależy mi na tym, żeby Kubusia była szczęśliwym żółwiem, mimo, że nie jestem w stanie zapewnić jej wybiegu na zewnątrz, ponieważ mieszkam w niskim bloku, ale za to w spokojnej okolicy. Czy znajdzie się dobra dusza z garścią porad?
Thirra