Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie
Żółwie lądowe => Luźne rozmowy o żółwiach => Wątek zaczęty przez: ןคภ ๒z w 07.04.2013, 17:52:35 pm
-
Hej! Planujemy kupić psa. Najprawdopodobniej byłby to mały labrador. Problem w tym, że (jak wiadomo) mam żółwia... Czy pies (gdyby spodkał przypadkiem Stefka w dostępnym dla siebie miejscu) nie zrobił by mu krzywdy? Może macie jakieś doświadczenie z tą rasą? Na co trzeba uważać? ::)
PS:
Z góry dzięki za odpowiedź. ;D
-
Moim zdaniem rasa psa niewiele ma tu do rzeczy, wiele zależy od samego charakteru psa, każdy jest inny. Ja mam dwa psy i nie mają one dostępu do Antosi. Są tej samej rasy, a wobec zwierząt zachowują się zupełnie inaczej- pies jest ciekawy każdego zwierzaka, chciałby się bawić, a suczka rzuca się na każdego z zębami. Nawet jeśli pies byłby nauczony że żółwia ruszyć nie może, to i tak nigdy nie ma pewności co do bezpieczeństwa skorupy. Lepiej żeby nie miał dostępu do żółwia ;)
-
Dokładnie, jak napisała Wanilia. Absolutnie nie można psu wierzyć, że nie zrobi żółwiowi krzywdy. Tysiąc razy przy Tobie nie będzie zwracał uwagi na gadzinę a wystarczy chwila i ją zeżre. Taka natura drapieżcy :)
-
Dokładnie, po za tym i tak żółw lepiej żeby nie wędrował.. Terra zawsze można zabezpieczyć tak, że nawet jak zajrzy to żółwia nie dosięgnie (np siatka od góry). myślę, ze tak będzie najbezpieczniej. Psiak to tylko psiak i choćby najłagodniejszy może potraktować skorupkę jak zabawkę albo przekąskę zamknięta w "pudełku". Moja sunia niby łagodna, koszatniczkę lizała, łasiła się a żabę nagle na działce zeżarła..
-
Rasa ma troche do rzeczy bo to akurat psy myśliwskie więc mają naturalnie silniejszy instynkt łowiecki. Może i są uważane za łagodne, sęk w tym, że dla psów naturalne jest że jak coś się porusza, ucieka, to trzeba to gonić/ sprawdzić. Na pewno nigy nie powinno się zostawiać psa samego z innymi zwierzętami.
-
Pies mojej znajomej. Kundelek, leniwy do granic. O instynkt nigdy bym go nie posądziła a niestety żółwia tak obgryzł, że trzeba było bidę uśpić. A tysiące razy widział go jak ten łaził po trawniku. Wystarczył moment jak został z nim sam.
Chyba tylko solidne szkolenie może dać jakąś pewność, że psisko nie ruszy gadziny.
-
Ja mam dwa psy i kota.Psy, a szczególnie moja BM jest psem grzecznym i ma duże wyczucie jeśli chodzi co wchodzi w skład rodziny.Jak nie miałam ogrodzonego wybiegu dla żółwi,wchodziła ze mną do nich,ale to był jedyny kontakt.Bałabym się zostawić ich sam na sam,a wiadomo,że jak żółw nie jest zabezpieczony przed wtargnięciem nieproszonego gościa ,to pies i tak wejdzie.Tak wiec ja nie ufam,bałabym się nie nie polecam.
-
Ja mam labradorkę czarną, Zulke :) Jest na tyle leniwa że nawet gdyby ktoś włamałby się nam do mieszkania to by nawet nie wstała jedynie zamachała ogonem ;D
Wystarczy żeby pies nie miał dostępu do żółwia ;)
-
Dzięki za tyle odpowiedzi. ;)
Jeśli dojdzie do kupna psa to oczwiście wybieg i terrarium będą przed nim dobrze zabezpieczone. ;)
-
Ja mam labradora i zolwia. I wiem, ze nie musze sie o zolwia bac kiedy nie ma mnie w poblizu. Wypuszczam ich razem do ogrodka i zadne zadnego nie ruszylo. Tak slyszalam o tym, ze sto razy nie ruszy, a sto pierwszy raz juz tak, ale bardziej ufam psu niz zolwiowi. Przez pare lat nie tknal chomika czy swinek morskich to nie sadze aby zrobil cos zolwiowi. Na komende pilnuj kladzie sie kolo zolwia i pilnuje aby nikt obcy sie do niego nie zblizyl.
W moim przypadku szybciej Huberta ugryzie psa niz on ja.
-
Czyli jesteś w stanie uwierzyć, że żółw stepowy czy grecki szybciej ugryzie labradora niż odwrotnie? Szalony optymizm :)!
Dodano 08.04.2013, 22:32:24 pm
Tylko jak tak się zastanowić ile krzywdy może zrobić pies żółwiowi jednym kłapnięciem a ile szkód wywoła żółw to znów wychodzi nierówno.
Pies to drapieżnik, profilaktycznie polecam nie ufać i gadzin bez nadzoru nie zostawiać!
-
Wspominalam juz, ze zolwica na samym poczatku zaczepiala psa i jakos do tej pory nie zrobil jej krzywdy. Nie zamierzam odgradzac zolwia czy swinek, bo maja wtedy ograniczony dostep do roslinek. Niestety nie chca one rosnac wszystkie w jednym miejscu, wiec jesli odgrodze zwierzaki, to moze beda mieli mlecz, ale nie dostana sie do pokrzywy. A jesli spedzili z psem tyle czasu w jednym ogrodku i maja sie dobrze, to zaryzykuje.
Jak
-
Cumartesi- ja już w Twoim wątku pisałam, że to wyjątkowe, że Ty wiesz najlepiej jak sie zwierzaki zachowują, no i to w sumie Twoja decyzja. Ale nie pisz takich rzeczy w momencie kiedy Janek ma wziąć Szczeniora który pewnie jak każdy szczenior będzie gryzł wszystko. NIE WOLNO zakładać, że Janek będzie miał tyle szczęścia i trafi na psa o takim charakterze jak Twój. Pamiętaj, że przedstawiciele tej samej rasy potrafią się diametralnie różnić. A im więcej czytam, dokształcam się tym bardziej zaczyna zmieniać zdanie na temat słuszności takiego ryzyka. Pies jak by nie patrzeć to tylko pies. żółw mu co najwyżej rankę zrobi a pies bez większych problemów uszkodzi żółwia. Także, fajnie, że Ty masz tak super, że pies to oaza spokoju i daje się atakować bez problemu ale nie liczyłabym na takie szczęście u innych a i na Twoim miejscu przemyślałabym pomału ryzyko i korzyści. Pokrzywę możesz zerwać i włożyć na wybieg a jak pies zaatakuje (albo inne zwierze skoro żółw sobie tak łazi bez zabezpieczenia po ogródku) to wierz mi, że problem będzie o wiele większy niż niedojedzona roślinka..
-
Minka masz zupelna racje,w pelni popieram to co napisalas.Moja Tajra to oaza spokoju jesli chodzi o nasze zwierzeta.Moze wejsc do zolwi tylko I wylacznie przy mnie.Oj radosc jest olbrzymia,merda ogonem,wacha je I jest szczesliwa.Jednak niegdy nie zaryzykowalabym zostawiajac psa z zolwiem.Pies w swoim zyciu przechodzi rozne stany psychiczne.Wliczam tu rowniez demencje starcza,gdzie pies robi rzeczy,ktorych dotad nie robil.Tak bylo z moja 13)enia rottka.Pies ktory byl ulozony,grzeczny I karny potrafil na starosc podejsc I zabrac mi kanapke z talerza.Nie mialam sily jej karcic,bo to istna staruszka
byla.Psy traktuja nas jak stado I jesli nie wyznaczymy w czymkolwiek granicy,one zaczynaja dominowac I np tu zaczyna sie zazdrosc I pilnowanie stada.Nie wiemy co zrobi taki pies,kiedy podejdziemy do zolwia.Psy sa zwierzetami,ktore nalezy korygowac I wyznaczac jasne zasady.U mnie w domu ja jestem przewodnikiem I ja wyznaczam na ile moga sobie pozwolic.Z Tajra nie ma problemu,ale Tila jest taka zazdrosnica,ze chetnie by podgryzla moje zolwie.Przy mnie za to grzeczna jak aniolek.Nie pochwalam wiec kontaktu psa z zolwiem.znam przyklady,kiedy to sie na prawde zle skonczylo.Niktnigdy nie da sobie reki uciac za zachowanie swojego pupila.Wystarczy jakis drobny czynnik na negatywne reakcje psa.Moja Tila wychowala sie z kotem od swojego pierwszego dnia,razem spaly,jadly.Ona maluch,on maluch.Az pewnego dnia poprostu go ugryzla I gdyby nie ja to nie wiem jak by sie skonczylo.Tak wiec nigdy nie zaryzykowalabym trzymac psa z zolwiem bez kontroli
-
Też uważam, że pies + żółw wcześniej czy później równa się tragedia. Oczywiście można założyć, że wyjątki się zdarzają - przy czym, jak stara zasada mówi - wyjątek potwierdza regułę. A jeśli istnieje choćby potencjalne niebezpieczeństwo - to lepiej nie ryzkować. Pies przejdzie 100x obojętnie obok żółwia a za 101 coś mu odbije i chwyci go w zęby, nawet dla zabawy.
-
Dzięki za kolejne odpowiedzi. ;)
Miałem kiedyś wilczura, suczkę. Była niesamowita. Potrafiła zająć się mną jak miałem 3 latka. Zawsze chodziła ze mną po ogrodzie mogłem się na niej podpierać, a nieraz nawet na niej jeździłem (jak byłem jeszcze lekki). Reagowała na każdą komendę (mimo iż nigdy nikt jej nie trenował). Po prostu taki pies ideał. ;D 2 lata temu zauważyłem że ma coś niepokojącego w okolicach odbytu. Weterynarz powiedział, że to... czyraczyca okołoodbytowa. Parę dni później przyszedł do mnie kolega. Znała go bardzo dobrze. Ugryzła go w nogę... Po parunastu wizytach u veta okazało się, że to choroba powoduje to, że stała się agresywna. Dowiedzieliśmy się, że psa niestety trzeba będzie uśpić (aby się nie męczyła)... :'(
Podsumowując:
Chciałem przez to pokazać, że jeśli pies jest zdenerwowany to nie wiadomo co może przyjść mu do głowy. (dla cumartesi) ;)
-
Też kiedyś miałam wilczura. Jadła z kotem z jednej miski. Niestety drugiego tak roztrzepała o ścianę, że krew szpachelką trzeba było skrobać.
-
Psy są nieprzewidywalne...
-
Na szczescie - moj zolw, moja decyzja. Ryzyko przemyslalam - jesli cos stanie sie zolwiowi to przyznam racje, ale licze, ze do lata wytrzyma z psem pod jednym dachem. Potem ja oddajemy. Na razie jest szczesliwa spacerujac po ogrodku i nie bedac ogrodzona. Juz wspominalam, ze ja sobie moge zerwac pokrzywe i jej dac, ale ona nie je NICZEGO czego nie zerwie sama.
I nie wolno zakladac, ze kazdy pies to urodzony morderca.
-
Ale na prawde nikt nie zakłada,że każdy pies to urodzony morderca :(. Chodzi tylko o ryzyko,jakie powstaje kiedy pies przebywa z żółwikiem.Przecież to życie,a życie trzeba szanować.Nie zrozumiałam do końca.Kogo chcesz oddać?
Dodano 09.04.2013, 19:12:41 pm
Dlaczego łatwiej jest przyjąć,że źle karmi się zółwia niż to,że cos mu grozi?Nie musi- fakt,ale zawsze jest obawa
-
Cumartesi, szczerze Ci życzę żebyś mogła nigdy nam racji nie przyznawać. Nie będę odczuwać satysfakcji w takich okolicznościach jednak. Powiedz, jak przemyślałaś ryzyko? Pytam bo też mam psa i żółwie więc chciałabym się dowiedzieć czym się kierujesz w takim zaufaniu dla psiaka.
-
w sumie to tez jestem ciekawa czemu zakładasz, ze musi być ok. Mam Mańka niedługo będę miała mopsa i buldoga angielskiego, planuje adopcję jakiejś skorupki jeszcze stad i ja jestem ciekawa.
-
cumartesi tu na prawde nikt nie chce Cię atakować.Chodzi tylko o obiektywne ocenienie sytuacji.Czasami warto zadać sobie pytanie "a jeśli rzeczywiście"?Wierze w to,że Twój psiak jest przekochany i łagodny.Nie wątpie w żadne Twoje słowo,jednak warto zapobiegać,aby do żadnej nieprzyjemnej sytuacji nie doszło.Pozdrawiam Cię serdecznie
-
Właśnie to chciałem pokazać... Pies to zwierze. Wiem może to trudno przyjąć, ale pies kieruje instynktem, a człowiek rozumem. Psiak ma w swojej naturze zabijać... Nie wiadomo co mu może przyjść do głowy. ;)
-
Jan moje psy majĄ kontakt z żółwiami,ale pod moim nadzorem,.Nie chce,aby były zazdrosne.Jak powąchają przy mnie i zamerdają ogonem,to je chwalę.W zasadzie to za każdą pozytywną reakcję je nagradzam :) Psy są zwierzętami w sumie udomowionymi i niekoniecznie chcą od razu zabić.Moga bronić terytorium ,czy rzeczy należącej do niego w tym i człowieka.Moja rottka przynosiła mi ptaki,które wypadały z gniazd,a ja je pielęgnowałam i wypuszczałam.Nigdy nic nie zrobiła żadnemu zwierzęciu.
-
Oj! Nie jasno się wyraziłem. :-[
Oczywiście Tośka psy są udomowione, lecz są sytuacje gdzie nie wiedzą jak się zachować i mogą zrobić coś głupiego. <angel> Też nigdy bym nie powiedział, że moja Majka moze coś kumuś lub czemuś zrobić do czasu (opisanego na początku 2 strony) wydażenia. ;) <angel>
-
Ja mam wrażenie, że moja bestia zawsze chce zabić :D
a tak na serio to pimpek jest mały a jak się kot podwinie to by zagryzł.
-
No fakt.Przeciez jak byłam u Ciebie, to aż w innym pokoju Pimpek siedział.Jeszcze bym bez nogi wyszła :)
-
Widzisz, nawet za zamkniętymi drzwiami respekt wzbudził :) ale nawet z nim żółwia czy cokolwiek innego bym nie zostawiła.
-
To jeste aż tak źle? :o :laugh:
-
Jan Pimpek to może do łydki sięga :P
-
Takie typy najgorsze!!! :laugh: <angel>
Podsumowując: pies mimo wszystko ta fajna sprawa. ;)
-
Mój Gaz to bestia. :) ale pies jaki duży by nie był powinien na żółwia czy jakiekolwiek inne mniejsze zwierze mieć taki widok jak moje psię - przez siatkę.
Jak już pisałam, u znajomej taki własnie mały psiak zamordował gadzinę. Wyniósł ją w kątek i ogryzał. Na nieszczęście przegryzł jakiś ważny organ , zostawił i poszedł bawić się piłeczką.
Dodano 09.04.2013, 22:22:01 pm
Mój to rasa skrytobójców :)
-
Ale słodki morderca! <3
-
Jemu to bym nawet Tajry nie przedstawila.Kurcze balabym sie.A swoja droga on jest uroczy!
-
Jak ktos ma watpliwosci to polecam historie o Kapselku i Korku zolwiach lamparcich.
Lepiej zabezpieczac niz potem plakac i zeby nie bylo , ze madry Polak po szkodzie.
Trzeba miec oko na psy i male dzieci ,te pierwsze zagryza, a drugie zamecza z milosci, lecz najwiekszym zagrozeniem sa nieodpowiedzialni opiekunowie, nasze zolwie calkowicie sa zdane nas, to w jakich warunkach mieszkaja , co jedza zalezy od nas i to my musimy zapewnic im maksymalne bepieczenstwo , wszak to my jestesmy istotami rozumnymi.
-
Moja świętej pamięci sunia była niestety psem podworkowym, bala się podejść do żółwi, jedynie przy kimś próbowała wyniuchac z daleka skorupki. Wiedziałam ze żółwi nie skrzywdzi i ufalam jej, do czasu gdy o mało nie zdeptala żółwi wygrzewajacych się pod płotem, w dzikim szale po ujrzeniu psa sąsiada (nienawidzily się) ??? Cale szczęście, za byłam wtedy na zewnątrz.. obecnym psom nie ufam :laugh: Moja sąsiadka ma dwa żółwie greckie i małego psiaka - przez wiele lat nie było problemu, aż pewnego dnia zaatakował jedna z gadzinek i zranił ja dość dotkliwie. Naprawdę, z psiakami nigdy nie wiadomo.
-
Za czasów gdy dni były ciepłe i wychodziło się na spacery z żółwiem można było się natknąć na biegającego zawsze niedaleko psa - nasz kundelek nigdy nikomu nic nie zrobił więc i żółwiem się nie zachwycał... nawet go nie zauważał . Co innego kot... co prawda żółw dla niego to żadne wyzwanie bo woli żywsze zabawki (czasem tylko popatrzy i powącha) ale kiedyś znalazłem go leżącego w terrarium... Co prawda nie mógł leżeć tak długo bo max z 5min ale jednak.
W moim przypadku najgroźniejsze dla żółwia były i są dzieci! Małolaty raczej się słuchają taty ale dwa razy odwaliły numer żółwiowi... Pierwszym razem córa zaczęła sobie grabić grabkami w terrarium... na szczęście na początku zabawy odstawiła żółwika w bezpieczne miejsce przez co nie ucierpiał. Drugim razem ta sama osobistość wyjęła gadziorka z terra i wsadziła go do domku dla lalek po czym wraz z zabawką zeszła do teściów pochwalić się nową lalką. Tym razem Leo najadł się pewnie strachu ale nie było po nim widać żadnych oznak uszkodzenia. Od tamtej pory terrarium zostało przestawione w bezpieczne miejsce a dzieciaki mają dostęp do żółwia tylko w obecności dorosłych.
-
Minka masz zupelna racje,w pelni popieram to co napisalas.Moja Tajra to oaza spokoju jesli chodzi o nasze zwierzeta.Moze wejsc do zolwi tylko I wylacznie przy mnie.Oj radosc jest olbrzymia,merda ogonem,wacha je I jest szczesliwa.Jednak niegdy nie zaryzykowalabym zostawiajac psa z zolwiem.Pies w swoim zyciu przechodzi rozne stany psychiczne.Wliczam tu rowniez demencje starcza,gdzie pies robi rzeczy,ktorych dotad nie robil.Tak bylo z moja 13)enia rottka.Pies ktory byl ulozony,grzeczny I karny potrafil na starosc podejsc I zabrac mi kanapke z talerza.Nie mialam sily jej karcic,bo to istna staruszka
byla.Psy traktuja nas jak stado I jesli nie wyznaczymy w czymkolwiek granicy,one zaczynaja dominowac I np tu zaczyna sie zazdrosc I pilnowanie stada.Nie wiemy co zrobi taki pies,kiedy podejdziemy do zolwia.Psy sa zwierzetami,ktore nalezy korygowac I wyznaczac jasne zasady.U mnie w domu ja jestem przewodnikiem I ja wyznaczam na ile moga sobie pozwolic.Z Tajra nie ma problemu,ale Tila jest taka zazdrosnica,ze chetnie by podgryzla moje zolwie.Przy mnie za to grzeczna jak aniolek.Nie pochwalam wiec kontaktu psa z zolwiem.znam przyklady,kiedy to sie na prawde zle skonczylo.Niktnigdy nie da sobie reki uciac za zachowanie swojego pupila.Wystarczy jakis drobny czynnik na negatywne reakcje psa.Moja Tila wychowala sie z kotem od swojego pierwszego dnia,razem spaly,jadly.Ona maluch,on maluch.Az pewnego dnia poprostu go ugryzla I gdyby nie ja to nie wiem jak by sie skonczylo.Tak wiec nigdy nie zaryzykowalabym trzymac psa z zolwiem bez kontroli
Teoria dominacji została obalona już dawno dawno temu, w dodatku przez jej twórcę... ;)
Pies nie jest nieobliczalny jeśli potrafimy rozróżniać sygnały które wysyła, a niektóre są mylnie rozumiane lub zupełnie ignorowane / niezauważane. Lepiej dmuchać na zimne niż później widzieć jak nasz jeden pupil krzywdzi drugiego.
-
A ja myslę,że dominacja większa czy mniejsza zależna jest uważam od ułożenia psa.W jakimś na pewno stopniu wpływ ma również rasa.Moja znajoma miała pięknego psa rasy rottweiler.Trzeba było małpiszona krótko trzymać i wyznaczać granicę.Popuściła, a on już próbował pokazać na co go stać.Pamiętam,że był dość problematyczny i Beata głowiła się co robić.Zadzwoniła do hodowli w Niemczech z pytaniem co robić.Nie chcę pisać do czego była zmuszona,aby go złamać.Przyniosło to pozytywny skutek.Przeżył wiele lat i wszystko już było ok.
Moja przygoda z psami zaczęła się 17 lat temu.Miałam i kundelki, i psy rasowe, i psy uznane za psy mordercy.Nigdy nie miałam z nimi problemu.Rozpieszczane ale i jasnymi zasadami.
-
Rozumiem że była "zmuszona " do przemocy. Przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem, właśnie przez to że ludzie stosują przemoc w szkoleniu psów pojawiają się problemy. Kolczatka, dławik, obroża elektryczna, klapsy, szarpanie psa za kark, przewracanie go na ziemie - to tylko niektóre z sposobów jakimi ludzie próbują sobie radzić. Niestety ból albo wywołuje w psie agresje albo lękliwość która z czasem też może prowadzić do agresji. A jeszcze jeśli dołożymy do tego taką rasę jak właśnie np rottwailer, która nie toleruje takiego traktowania to później mamy taką opinie o tych psach. Wszystko zależy od człowieka, mieszkając z psem pod jednym dachem należy mieć do niego szacunek i próbować rozumieć sygnały które do nas wysyła. No i trzeba mieć świadomość tego że to co dla nas jest złe (sisuianie na dywan, wskakiwanie na meble) dla psa jest normalne, więc nie można go za to karać..
Ja ogólnie jestem przeciwna karą , jak np bicie psa, bo żeby umiejętnie psa ukarać trzeba mieć duże doświadczenie i wyczucie czasu, zazwyczaj pies nie wie za co został ukarany przez co traci do nas zaufanie, bo w jego opini bijemy go za nic, kto z nas ufał by komuś kto nagle przychodzi i zaczyna nas np bić? Nastepnym razem pies będzie chciał zapobiec uderzeniu więc ugryzie pierwszy. A jeśli był bity w obecności innych zwierząt, możemy się spodziewać też tego że skojarzył ich widok z bólem i broniąc się przed bólem będzie reagował na nie agresją. Żeby nawiązać z psem dobry kontakt i dobrze go wychować na prawdę trzeba mieć sporą wiedzę. Przede wszystkim konsekwencja, tak jak Tosia napisałaś, jasne zasady są najważniejsze. Nie możemy czasem na coś pozwalać a czasem nie. Trzeba się zdecydować czego sie od psa oczekuje żeby on sam wiedział na czym stoi i czego może się spodziewać :)
Dodano 11.04.2013, 11:34:30 am
Szkoląc metodami pozytywnymi czyli wykluczającymi zupełnie przemoc nie istnieje podzaiał na rasy trudne/niebezpieczne, rasa w ogóle przestaje być istotna, szkoląc w ten sposób każdy pies jest po prostu psem, nie rottwailerem, yorkiem, mastiffem. Polecam każdemu właśnie te metody szkolenia, bo uwierzcie że dają najlepsze rezultaty, a co ważniejsze pozwalają na nawiązanie cudownej więzei z psem ;)
-
Viktoria ja się w większości z Tobą zgadzam. ale w stadzie nie ma opcji, żeby dominujący osobnik tylko nagradzał a za niepożądane zachowanie nie karał. Jeżeli złapiemy na czymś psa to moim zdaniem jak najbardziej należy go ukarać. Nawet nie chodzi o bicie czy nie wiem jakieś przewracanie (o.O btw z tym nigdy się nie spotkałam ). Ale np. Nagana podniesionym, wyraźnie niezadowolonym głosem działa. Co do rottków czy innych "groźnych" psów i stosowanych obroży. Mojego chłopaka 3 rottki i 2 mastiffy chodziły w pół zaciskowych. Nie były nigdy agresywne, ani zalęknione. (Mastiffy trochę tępe no ale urok rasy, że załapanie mają z 5 minutowym opóźnieniem) Psie pieszczochy, pod kanapowce(na łóżko czy kanapy nie miały prawa wchodzić), jedyny raz kiedy jeden z nich był agresywny to wtedy gdy jego Pan był w niebezpieczeństwie i go bronił. Za to wiedziały, że jak wylecą jak głupie do przodu, ciągnąc i ujadając to zapewne poczują dyskomfort. Do tego były chowane dość krótko. Nie mogły chodzić po całym domu ze względu na małe dzieci i właśnie dwa żółwie. Sypialnia czy kanapa w salonie to tez nie miejsce dla psów szczególnie jak się ma ich 3 np. i dwoje alergików w domu. to niehigieniczne by potem spać tam gdzie pies tyłek trzymał. Psy wiedziały co mogą a czego nie i wiedziały, że jak zrobią coś czego im nie wolno to zostaną ukarane. Nie były bite ale zdominowane owszem. Mastiffy, na tyle na ile zrozumiały również.
Za to np. moja sunia, kundelka, malutka, słodziutka i urocza nigdy nie dostała klapa przy jakimkolwiek zwierzaku. W ogóle chyba raz klapa dostała jak mama ją złapała na czymś. Ode mnie nigdy w tyłek nie zarobiła nawet jak mi ulubione buty przerobiła okruszki. Na widok wszystkiego co nie było wielgachnym Dogiem, ONkiem czy innym dużym psem, dostawała takiego fioła, że z szelek potrafiła wyleźć. Kiedyś mi karabińczyk od smyczy wyłamała tak szalała na widok pinczerka. i skąd to? Nigdy nie była bita, zawsze się ja nagradzało jak była grzeczna. Nie lubiła małych psów i już. A z Nowofundlandem na działce spała sobie przytulona. Tak samo na chomika tak warczała, że obudzić potrafiła a koszatniczkę lizała, tuliła się pyszczkiem przez kratki klatki. I stosowałyśmy te metody w stylu odwracanie uwagi, próby skojarzenia jej małego psa z czymś miłym. W końcu i tak trzeba było się pogodzić, ze małych psów nie lubi i ich unikać. Długo po jej śmierci się okazało, że jak była maleńka to taki właśnie mały szczur psopodobny zagryzł dwoje rodzeństwa mojej Kropy. Każdy pies jest inny, każdy wymaga innych metod i każdy ma innych charakter. Fakt, najważniejsza konsekwencja ale pies musi znać swoje miejsce i wiedzieć, że jak coś przeskrobie to nie ujdzie mu to płazem. I, że wszystkiego się zmienić nie da, bo pies jak człowiek tez ma swój charakter, temperament i może jakieś zaburzenia wynikające z wielu przyczyn.
-
Czyli moja corka spi w niehigienicznym lozku ;) co do mastifow to rzeczywiscie,zalapuja dosc pozno.Do glowy idzie przez ogon,taki ich urok .Co do podniesionego glosu racja,u nas nawet Julka,ktora ma B lat ma pelna wladze nad psami.Stanie taka mala i wystarczy,ze palcem wskaze drzwi,a psy wychodza.Nie bijemy,nagradzamy,nie ponizamy,a szanujemy.Ciesze sie,ze cala rodzina w tym uczestniczy
Tajra jesat psem bardzo upartym,ale szalenie inteligentnym.Tile musialabym chyba zabic,takie z nia cyrki.Behawiorysta powiedzial ,ze wszystkie problemy wynikaja z tego,ze nie miala matki.Kocham je obie szalenie,traktuje jak czlonkow rodziny i nie wyobrazam sobie je bic
-
Tośka akurat do spania psa w łóżku to różne ludzie mają stosunki ;) U mnie to chyba zboczenie zawodowe, tyle się nasłuchałam o bakteriach, chorobach, że czasem mocno przesadzam. Ale jakoś uważam, że pies w łóżku to ewentualnie w nogach zimą :P po za tym moja sunia tak spała z mamą w łóżku pod kołdrą. No i jak babcia przychodziła rano to ona oczywiście w drzwiach witała już. Babcia psiaka na smycz i spacerek od razu. I w końcu zimą nabawiła się zapalenia płuc o.O okazało się, że ona wyłazi spod kołdry ( ja i mama jeszcze spałyśmy) dosłownie chwilę przed tym jak babcia na klatkę wchodziła. I taka zagrzana pod puchowa kołdra wychodziła na mróz. A babcia nie wiedziała, ze ona śpi w łóżku z mamą. i się skończyło spanie w wyrze. Do tego była długa i takie wskakiwanie i zeskakiwanie jej na kręgosłup szkodziło ;) więc problem decyzji pozwolić, nie pozwolić w sumie się za nas rozwiązał xD
-
Racja.Ilu ludz tyle opinii.Staram sie nie myslec o tych wszystkich bakteriach I zarazkach.Za to proszku do prania musze miec caly arsenal.Co mi z zakazow,ze nie wolno do lozka jak ona I tak wejdzie.Przerabialam wszystko.to nie jest tak,ze bezczelna przy mnie wlazi.Julka beczy I chlipie,ta patrzy na mnie z legowiska tymi oczami I pewnie mysli ale ta pancia zla.Julka obrazona,ze nie pozwalam.Tak wiec Tajra czeka,az zasne,otwiera drzwi I idzie do Julki.Czasami chowa sie pod koldre.I jesli chodzi o spoufalosc Julki z psem I na odwrot,zostaje mi tylko udawac,ze nic nie widze
-
Fajna dyskusja się z wątku zrobiła. ;)
-
Padlo pytanie na czym opieram swoja opinie. Pies jest wytresowany. Po drugie od malego przywykl do wszelakich zwierzakow w domu - chomik swobodnie po nim spaceruje kiedy lezy. Po domu kreca sie dwie swinki morskie - tez ma ich w powszechnym powazaniu. Kanarek? Tez go nie rusza. Mysle wiec, ze zolwica krecaca sie po jego ogrodku takze mu nie robi roznicy. Natomiast jesli ma komende pilnuj, to obcy nie ma prawa sie zblizyc do zadnego ze zwierzakow.
I jak wspominalam, zolw bedzie z nami tylko przez jakis czas. Zdecydowalismy, ze na Florydzie z tesciem, z dala od drog i ciekawskich oczu, w duzym (i zabezpieczonym) ogrodku bedzie jej lepiej - tym bardziej, ze jest tam ciagle cieplo. Chociaz mimo wszystko zamierzamy ja zimowac o ile weterynarz uzna to za wskazane. Nie bedzie tam samotna - jedzie z nia jej ulubiony chomik i pozostale maluchy. Czytalam, ze zolwie nie maja w stosunku do czlowieka uczuc wyzszych (trudno w to uwierzyc widzac jak sie zaleca do mojego meza), wiec moze nie bedzie tesknic. A na pewno teskni za sloncem i zielenia.
-
Minka, pies nie musi się Ciebie bać żeby Cię słuchać :) Jeśli odpowiednio go zmotywujesz to za wszelką cene będzie CHCIAŁ się Tobie przypodobać, robić to czego OCZEKUJESZ. I strach przed karą jest wtedy zupełnie zbędny :)
A co do tych obróż to faktycznie powodują dyskomfort, ale NIE UCZĄ chodzenia na luźnej smyczy. Czasem zapobiegają szarpaniu bo psa boli, ale są też psy bardziej odporne na ból które mimo tego dyskomfortu nadal ciągną, co więcej może to doprowadzić do szukodzeń krtani. Na prawdę można psa nauczyć że na smyczy nie warto szarpać, jeśli pies ciągnie a my nadal posuwamy się naprzód to pies szarpaniem osiąga swój cel, to jest nagradzanie i wzmacnianie danego zachowania.
cumartesi - żółw na pewno tęsknić nie będzie ;) a co do psiaka to macie szczęście z takim aniołkiem :)
-
Ja mogę wypowiedzieć sie tylko jeśli chodzi o rottki i bullmastiffy.Ani jedna nie doświadczyła tak zwanego bata.Forma trzymania krótko u nas jest taka,że bardziej głos niż cokolwiek innego.Moja rottka uczyła się błyskawicznie.Była psem skrzywionym psychicznie przez byłego właściciela i nie było mowy o żadnej innej rzekomej agresji czy siły.Bullmastiffka jest bardzo uparta.Im wiecej krzyku ,tym więcej udaje głuchą.Tak więc zycie zweryfikowało u nas jak mamy postępować.Cierpliwość,konsekwencja i nagradzanie pozytywnych cech.Obie skoczyłyby w ogień i żeby się przypodobać dosłownie wybiegają/ły na przeciw oczekiwaniom.U mnie kara nic nie działa,jedyna kara to sprowadzenia psa do poziomu głosem,czy odesłanie psa na legowisko.Tajra jest bardzo karna,Kora równiez taka była.Z tym spaniem u Julki to dosłownie przesada,ale żeby juz nie mącić psu w głowie,nie zwracam uwagi.Fakt jest taki ,że jak wejdę i powiem żeby zeszła ,nigdy nie zdarzyło się ,aby nie posłuchała.Przy naszych posiłkach nie sępi.Gości toleruje,nie zwraca uwagi,ale głaskana byc nie lubi.Nie miałam jeszcze takiego psa,który aż do tego stopnia był obserwatorem i nie spoufalał się z obcymi.Pamiętam jak była nagonka na rottki.W tych właśnie latach pojawiła się w naszym domu Kora.Ile ja się nasłuchałam,że takiego psa i mnie to pod mur i rozstrzelać.Musiałam miec nawet na nia pozwolenie.Cyrki istne.A szczerze powiem,że lubie tez rozpieszczac swoje psy :)