Ja ostatnio chciałam nauczyć opiekuna pdstaw obsługi żólwi w zoo. On mnie wysłuchal, a na koniec powiedzial, że to i tak nic nie da, bo własciciel sie nie zgodzi. To ja do niego, że lepiej jak wcześniej zacznie działać, bo wkrótce to i tak jakaś organizacja sie dowie. To on powiedzial, że może to i lepiej będzie.
Chłopak byl miły, uprzejmy, chętnie słuchał, przyznał, że nic nie wie o opiece nad żółwiami, ale teraz już troche wie. Jenak nie zanotowal nazw ziela ze sklepu, a pierwszy raz takie nazwy slyszal, więc pewnie kapusta i owoce będą nadal. Żółwie tam są te z rodzaju olbrzymów żółwiastych. Byłąm w tym zoo już 2 razy, ale chyba trzeba będzie trzeci raz iść i kartkę z info mu dam. Najgorzej mi żal takiego stwora 30 kg, co on go nosi do kąpieli na zaplecze, zamiast przynieść do niego basen. Też mu to mówiłam, że sie nie nosi, że nawet można go uderzyć o coś przy niesieniu, i że jego skorupa to nie jest jakaś blacha czy eternit tylko żywa część i że w niej jest czucie. Ja już nie wiem jak on go nosi, bo sam jest mikry, młody i bez bicepsów.