Jak lekarz ma doświadczenie to nic się żółwiowi nie stanie.
Tym niemniej - równie dobrze można wziąć lek, nafaszerować nim jedzenie i popilnować żółwia żeby zjadł. W ten sposób ani nie trzeba go o tej porze roku z domu wynosić i narażać na przeziębienie, ani się martwić, że z sondą coś nie tak pójdzie.
Ja bym go odrobaczyła, a nie czekała z tymi robalami pół roku aż żółw urośnie. Tym bardziej, że zarobaczone czasem nie przybierają na wadze, to można tak czekać i czekać.
Naprawdę lekarz nie może dać Ci dawki leku "do ręki", jak powiesz, że sam żółwiowi podasz?
Ten lek o którym pisaliśmy w poprzednim wątku to Pyrantelum.
Doru - może i tak być. Te które zimowały i są teraz wybudzane roznosi energia, a te niezimowane trochę mają po zimie bateryjki rozładowane.