Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie
Żółwie lądowe => Choroby => Wątek zaczęty przez: Onsen w 04.11.2006, 16:46:12 pm
-
Opiszę tutaj moją walkę z chorobą żółwia, którzy przez poprzedniego właściciela został doprowadzony do stanu agonii i cierpienia.
Cała historia zaczęła się od dostarczenia mi tego żólwia- Panowie byli w stanie nietrzeźwym i plątali się w zeznaniach. Ich oficjalna wersja to taka,że żółw został znaleziony ale w trakcie rozmowy jednemu wyrwało się,że żółw mieszkał u nich 6 lat... cóż.
Żółw niestety nie był w dobrym stanie, odwodniony, ze schodzącą skórą, zapadniętymi oczami i opuchniętym powiekami...poprostu tragedia.
Pierwszą rzeczą w domu była kąpiel, w trakcie kąpieli żółw wydalił z siebie "coś", co nie wskazywało na dietę bynajmniej roślinną...
Przy pierwszej możliwej okazji pojechaliśmy do Dr. Kulik-Kochan.
Żółw nie przyjmował pokarmu- żadnego. Pani Dr. przepisała Duphalayte w zastrzykach 0,5 ml dziennie, tak by pobudzić żółwia do życia. Niestety po ok. tygodniu dawkowania okazałao się,że nerki i wątroba żółwia są tak zniszczone,że organizm żółwia poprostu nie przyjmował takich ilości leku. Zostal on odrazu odstawiony. Przedawkowanie leku objawiało się mocno schodzącą skórą (nawet z łuskami na łapach) i strupami pod spodem.
Aby pobudzić nerki do pracy zaczęłam stosować kąpiele w rumianku, który działa moczopędnie, aby uzupełniać braki wody żółw oprócz kąpieli był pryskany dwa razy dziennie letnią wodą (zdrowe żółwie są pryskane raz dziennie). Po pewnym czasie zaczęłam stosować lek na niewydolność nerek dla psów i kotów Ipaktine (w konsultacji z Dr. Kochan), w bardzo małych dawkach rozpuszczonych w wodzie- bezpośrednio do pyska oraz odrobinę leku Hepatil.
Obecnie stan żółwia ulega minimalnemu polepszeniu ale jego życie jest nadal zagrożone.
Dlatego zwracam się z ogromną prośbą do żółwiarzy....Pomyślcie nad losem tego żółwia i trzymajcie swojego w takich warunkach w jakich powinien być i karmcie tym czym powinien być karmiony czyli roślionami zielnymi....bo może skończyć tragicznie.
Pozdrawiam
Natalia
---
Linki padły.
Beata
-
Biedna gadzinka ;( widać że cierpi, oby dało się go uratować...
Daj znać jak przebiega rehabilitacja żółwika
-
Obecnie jest pod stałą obserwacją weta od żółwi. Ale podobno się nie poprawia.
-
Tych, którzy tak urządzili to zwierze powinno się zamknąć i karmić gwoździami. Skąd znasz tych ludzi? Jak to się stało, że oddali Ci żółwia? Powinni mieć postawiony zarzut znęcania sie nad zwierzętami! Ryczeć mi się chce jak patrzę na to biedne zwierzę, zrób wszystko żeby go uratować. Gdzie mieszkasz? :'(
-
Pozwolę się wtrącić.
Onsen mieszka w Warszawie, żółw jest pod stałą opieką dr. Maluty, specjalistki od leczenia żółwi.
Wszystko teraz zależy od teog, jak bardzo żółw jest zniszczony od środka. :-\
-
Oby nie był za bardzo! :'( :'( :'(
-
Nulus...błagam nie pisz czegoś czego nie wiesz! Żółw nie jest pod opieką dr.Maluty ale innego weterynarza,który zna się na żółwiach. Agnieszka jest u K.CH. ;)
Jest zniszczony okropnie, jego organizm nie przyjmuje antybiotykow, witamin...niczego...
-
Czy to znaczy, że nic już nie da się dla niego zrobić?! :'(
-
Co znaczy K.CH?
-
Karol Ch.
-
No nic, pomerdały mi się zółwie doktory. Ale kiedyś był leczony u dr. Maluty?
-
nie, nie był i nie wiem skąd to mogłeś wytrzasnąć bo z nigdy z Tobą na temat tego żółwia nie rozmawiałam... :-X
-
Nigdzie nei stwierdziłem że był u Maluty, to byłó pytanie :P
EOT :)
-
czy ten biedak umiera? :'(
-
Pozwolę się wtrącić.
Onsen mieszka w Warszawie, żółw jest pod stałą opieką dr. Maluty, specjalistki od leczenia żółwi.
Wszystko teraz zależy od teog, jak bardzo żółw jest zniszczony od środka. :-\
A tutaj Nulus?
Tak Agnieszko chyba nie ma dla Niego ratunku.
-
Ale on cały czas jest u Ciebie w domu?
-
nie, jest u weterynarza, który zdecyduje czy go uspic czy nie.
-
Nie wiadomo co lepsze: czy go na siłę ratować czy nie dać mu dłużej cierpieć. Często o nim myslę. :'( :'( :'(
-
najgorsze jest to,ze nie chce reagowac na leki :-\
-
Aż tak jest zniszczony!? :'( Ryczeć mi się chce jak myslę co ten biedak cierpi!!! Czy rozmawiałeś z weterynarzem - ale tak szczerze. Czy nie ma innych sposobów? Czy konsultowałeś się z innymi lekarzami. Może istnieje jakaś inna kuracja, może bardziej kosztowna. Nie zrozum mnie źle, wiem, że napewno robisz wszystko żeby uratować gadzinkę.
-
RozmawiałAm z weterynarzem, ba nawet z dwojgiem i obydwoje znają się na żółwiach. Agnieszko Ty chyba nie jesteś Tą Agnieszką z Warszawy, prawda?
-
Nie, aktualnie mieszkam w Nowym Targu
-
Daj znać, jak czuje się żółwik. ??? :'(
-
bardzo niedobrze, ale zdawaj relację może jednak uda coś sie zdziałać.
-
Onsen! Co z gadzinką!? ??? :'(
-
No właśńie jest jakaś poprawa?
-
Kurdę, martwię się! Onsen wogóle się nie odzywa!!!!! :'( :'( :'(
-
Agnieszko!
Przeciez sytuacja jest jasna. Zolw zostal w szybkim tempie wykonczony ostatecznie. W pierwszym poscie zamiast tekstu „Niestety po ok. tygodniu dawkowania okazałao się,że nerki i wątroba żółwia są tak zniszczone,że organizm...” powinno być napisane „Niestety po ok. tygodniu dawkowania okazało się, że nerki i wątroba żółwia zostały tak zniszczone, organizm żółwia oczywiście nie przyjmował takich ilości leku!”
Reszte latwo sobie wyobrazic – nastepne dawki jakiejs chemii w stylu „moze pomoze” i eksperymentowanie na zywym organizmie (http://www.freesmileys.org/emo/angry032.gif) (http://www.freesmileys.org)
Jak czytam ta historie to placze z bezsilnej wscieklosci. Moderator powinien caly ten watek usunac, bo na wejsciu do dzialu choroby tragicznie zniecheca do dalszej lektury.
-
Ale Ty wiesz, że tak było czy poprostu domyslasz się... :'(
-
Pani Dr. przepisała Duphalayte w zastrzykach 0,5 ml dziennie, tak by pobudzić żółwia do życia. Niestety po ok. tygodniu dawkowania okazałao się,że nerki i wątroba żółwia są tak zniszczone,że organizm żółwia poprostu nie przyjmował takich ilości leku. Zostal on odrazu odstawiony. Przedawkowanie leku objawiało się mocno schodzącą skórą (nawet z łuskami na łapach) i strupami pod spodem.
Nie wiem jak działa akurat ten lek, ale powszechnie wiadomo że wiele leków (a także podawane witaminy) obciąża mocno wątrobę i jeśli była ona zniszczona faktycznie mogło to bardzo zaszkodzić.
Nie znamy dokładnie sytuacji, czy lek miał pomóc, a nie pomógł, bo wątroba nie wytrzymała (czego nie można było przewidzieć), czy lekarz się pomylił, i w końcu - czy to doprowadziło żółwia do agonii.
Powiem szczerze - zastanawiałam się nad tym, ale nie jestem farmaceutą, nie wiem jak działają leki. Chodzimy do weterynarzy, ufamy im, ufamy zwłaszcza tym którzy mają dobrą opinię wśród żółwiarzy...
Nie wiemy dokładnie jak było, nie znamy całego ciągu przyczyn i skutków leczenia w kontekście tej choroby, ale jeśli faktycznie doszło do błędu, czy zaniedbania ze strony tego lekarza to może być nam naprawdę bardzo, bardzo przykro...
Jeśli jest tak jak mówisz evereen, to powiem Ci tyle, że taka historia mogłaby zdarzyć się każdemu z nas, kto chcą uratować zwierzę oddaje je w zaufane ręce... :'(
-
Kurczę, ciężko to widzę!
-
eveeren nawet dr.Maluta stosuje duphalayte.
Jesteś weterynarzem od zwierząt egzotycznych? Żółwi? Proszę jesli piszesz coś podważającego wiedzę weterynarza to napisz coś więcej.
Bo napisanie "ten weterynarz jest zły, bo tak" bez konkretnego podania argumentów- to poprostu obraza. Żółw nadal żyje, jest na leczeniu u drugiego weterynarza i wiem,że ten się napewno zna, sam jest hodowcą żółwi (i to kilku gatunków). Proszę wyjaśnij na spokojnie Twoje podejrzenia.
-
Kurcze aż mi serce stanęło jak zobaczyłam, że jest nowa wiadomość od Ciebie bo długo nie pisałaś co z żółwiem, więc myslałam, że............ naszczęście gadzinka żyje - może ten drugi wet go wyleczy.
-
może jest eszcze nadzieja
-
Ja wierzę!
-
Oj Onsen. Nie bede pisala nic wiecej.
Zdania na temat podania tego leku (nie jestem wetem ale znam jego sklad) w takiej dawce zolwiowi nie zmienie.
Ale czy tu ktos napisal ze weterynarz jest zly? Na pewno nie ja.
Pozdr.
-
W każdym razie trzeba wierzyć, że zobaczymy jeszcze na forum zdjęcia zdrowej gadzinki.
-
Wspólnymi siłami weterynarzy i właściciela może uda się coś zrobić.
-
Wiesz...uważa,że publicznie oczerniłaś tych weterynarzy dlatego też uważam,że powinnaś to uzasadnić a nie obrażać się.
-
Onsen spokojnie, moze na prywatnej wiadomości to sobie wyjaśnijcie bo się bajzel w temacie zrobi. Weterynarz też człowiek, mozę się pomylic, ale myślę, że skoro specjaliści to wiedzą co robią i są w tym dobrzy.
Znacie jakiegoś wetewrynarza od żółwi na podkapraciu?
-
Wiadomo co z żółwiem?
-
Własnei co z podopiecznym?
-
eutanazja
-
:'( :'( :'( nie wiem co napisać...........
-
DObrze rozumiem, będzie bezbolesne usypianie u weta, czy jakieś inne rozwiązanie.
-
skoro cierpi, to może tak będzie lepiej.............. :'( :'( :'(
-
Napewno będzie lepsze, niż to żeby cierpiał skoro już nie ma nadziei.
-
Bardzo mi przykro z powodu żółwika :'(
-
organizm żółwia nie reagował już na żadne leki, nic.
-
Poprostu, to jest nie wybaczalne, pierwszy właściciel tak go zaniedbał, kurcze same złe słowa się cisną na usta.
-
cóż...a jednak żółw nie został uśpiony ;D za to upór weterynarza, codzienne sondowania, karmienie na przymus przyniosło efekty! żółw ruszył do przodu.
sam wychodzi i wraca z wygrzewania, zaczął przyjmować jedzenie. <afro>
Trzymajcie kciuki
-
Gratulację należą się i Tobie i weterynarzowi!!
Prawdę mówiąc nie dawałem mu szans. a tu proszę.. ;D
-
Ja myślałam, że on już jest dawno uśpiony! A tu taka niespodzianka! Ale się cieszę! ;D Po tym co on przeszedł teraz może być już tylko lepiej! Trzymam kciuki.
-
Fakt, z wypowiedzi można było wywnioskować że już nie żyje.
Ale skoro żółw wraca do formy, to super!
-
bo rzeczywiscie, mial byc uspioiny. Ale wet dal mu jeszcze szanse...
-
I słusznie, z tego wniosek! :D
-
Jej, super, bardzo się cieszę, ja kzobaczyłe mnową odpowiedź w tym temacie to myślałem, ż ejuż po żółwiu, a tu taka super niespodzianka.
No to trzymamy kciuki za gadzinkę, niech rośnie w siłę.
-
To świetna wiadomość :) Ale nadal trzymam kciuki, jeszcze długa droga przed nim, lecz wyglada to obiecująco.
Fakt, normalnie żółwiom z chroniczną chorobą nerek nie daje się szans