Żółwie lądowe > Choroby

Czy to mógł być Herpes?

(1/2) > >>

gocham:
W środę odeszła moja 22 letnia żółwica stepowa Sonia. Mimo intensywnej i dobrej opieki weterynaryjnej nie udało się jej uratować. Choroba trwała niecałe dwa tygodnie. Początkowe jej objawy to szerokie otwieranie pyszczka, i pojawienie się krwi w nim. Nieco wcześniej przestała jeść i załatwiać się. Potem wystapiły silne duszności,  a wpyszczku pojawiły sie skrzepy żywej krwi, z nosa i pyszczka wydostawało się dużo wydzieliny śluzowej. Weterynarz stwierdził niewydolność nerek i obrzeki płuc. Mimo podawanych codziennie lekarstw Sonia zmarła. 12 grudnia przygarnęłam bardzo osłabioną żółwicę mauretańską. Nie jadła nie piła i nie wyprózniała się. osoba od której ja dostałam mówila że warunki bytowania żółwia były fatalne. Weterynarz który ja badał i leczył stwierdzil u niej niewydolność nerek /wysikała sie galaretowatą masą/, silne odwodnienie. Niestety mimo jej leczenia zmarła na tydzień przed moją Sonią. Weterynarz powiedział mi że prawdopodobnie przygarniety żółw byl nosicielem  jakiegoś wirusa którym zaraziła sie moja żółwica.

michalina:
możliwe jest wykonanie badań w kierunku Herpesa - o ile to Ci w jakiś sposób pomoże.

Jedyne co mogę powiedzieć to, to, że niestety gdzieś popełniłeś błąd skoro jest podejrzenie, że nowa samica zaraziła drugą. czy były izolowane, czy jednak miały bezpośredni kontakt?


widzałam żółwie zdychające na herpesa: duszności, gwałtowny spadek wagi, piana z pyszczka....

ja bym na Twoim miejscu poprosiła weta o sekcję i pobranie próbek

pzm

gocham:
Chciałam zapewnić spokojny dom dla tego biednego żółwia, a tym czasem prawdopodobnie przyczyniłam się do śmierci mojej żółwinki. Izolowałam je przez pierwsze kilka dni.  Sara bo tak nazwałam nową samicę prócz tego że była słaba nie wykazywała widocznych objawów choroby oddychała cicho  pyszczek i nosek miała suchy. Tak masz rację coś przeoczyłam i straciłam dlugoletniego przyjaciela. Sonia była z nami od 18 lat. Po stwierdzeniu zgonu przez weterynarza syn ją pochował, w tym momencie byłam tak zrozpaczona, że nie myślałam o sekcji. Umierała w męczarniach, kręciła sie w kółko. Jest mi trudno bo chcąc ratować życie innej żółwicy straciłam swoją .

Ishikawa:
Nie załamuj sie, napewno chciałas dobrze i nikt nie ebdzie tego podwarzał :-X Przykre to jest, moze sie zdarzyc nawet najlepszemu hodowcy.

michalina:
przepraszam jeżeli moja wypowiedź była mhmm.. szorstka, na wiosnę zdechły moje dwa maluchy i wiem jak to głupio patrzeć na puste terrarium w którym jeszcze kilka dni temu było życie...

ale! praktycznie zawsze kiedy pojawia się człowiek podekscytowany nowym żółwiem słyszy głosy, że żółw przynajmniej przez pierwszy miesiąc powinien być izolowany od reszty.
niestety mija kilka dni a nasz entuzjasta z tryumfem oświadcza, że połączył żółwie i jest ok!
...i pojawiają się kolejne osoby, które robią tak samo.. i tak propaguje się jeden z podstawowych (i niestety najczęstszych) błędów w hodowli.

Może ten drastyczny przypadek zadziała na wyobraźnię innych i uchroni ich zwierzęta od śmierci -  w okropnym bólu i męczarniach bo herpes oznacza właśnie taką śmierć (dlatego żółwie z podejrzeniem są usypiane).

Swoją drogą żółwie mauretańskie są jednymi z najczęstszych nosicieli herpesa i RNS-a, mogą przez kilka lat zarażać inne ponieważ nie zimują, tym samym unikają okresu, który z herpesem oznaczałby dla nich śmierć.
Są mapy z terenami na których szaleje herpes... jest to przede wszystkim  obszar występowania testudo graeca -  a jak wiadomo mało jest w Polsce mauretów zakupionych w zoologu z citesem itd. większość przyjechała radośnie jako bagaż podręczny.

Z kolei żółwie stepowe są chyba jednymi z najszybciej padających na herpesa. Mogą przeżyć praktycznie do momentu zimowania, nawet jeżeli nie zapadną w sen to i tak spowolniony organizm podda się chorobie.

Trzeba również pamiętać, że łączenie gatunków zawsze niesie za sobą ryzyko ponieważ wirusy czy bakterie nieszkodliwe dla jednego gatunku mogą okazać się przyczyną choroby czy śmierci tego drugiego.

Założenie, żeby trzymać samice mauretańską ze stepówką było niestety od początku bardzo złym pomysłem. Te dwa gatunki wymagają zupełnie innych warunków, są to również dwa zupełnie inne temperamenty.. razem po prostu czułyby się źle.

Mogę dodać, że sama przez wiele miesięcy przygarniałam takie biedne gadziny, nie łączyłam ich z moimi ale nagle dotarło do mnie, że ryzyko zawsze jest a ja mam 10 swoich zadbanych i zdrowych żółwi - w tym kilka par, które mogą dać życie nowym żółwikom. Stwierdziłam, że nie warto i dziś nie biorę żółwi z niepewnego źródła.

We wtorek kupiłam samicę lamparcią od hodowcy, któremu ufam itd. ale pomimo zapewnień o nienagannym zdrowiu żółwica ma min. miesiąc kwarantanny i chociaż serducho mi krwawi, że musi siedzieć w ciasnym terrarium to wiem, że dzięki temu moje inne żółwie mogą spokojnie śmigać i cieszyć się życiem

no sentymentalne się zrobiło więc już zakończę...

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej