Pawelek, nie ma co ukrywać, ze żółwia nie przyjmował dr Piasecki. Być może nawet nie wie o tej wizycie. Lekarz przyjmujący NIE BYŁ specjalistą od zwierząt nieudomowionych, ani formalnie ani ze względu na doświadczenie.
Podejrzewam, że diagnoza jest ogólna, czyli "zapalenie dróg oddechowych". Wymazu przecież nie udało się zrobić (a przecież można było spróbować pobrać wymaz z gardła, bo to również drogi oddechowe i coś by pewnie się tam znalazło. Chociaż skoro przy zastrzykać tak uszkodzono żółwia, to nie wiem, czy chciałabym żeby dłubano mu w paszczy. Martwi mnie też podawanie leków - faktycznie amikacynę podaje się co 72 godziny, ale między czwartkiem a poniedziałkiem są 4 dni, nie 3.
Najważniejsze - jak się czuje gadzina? Katar znika?