Zacznę od przeprosin za to, że coś, co zapowiedziałem w połowie listopada pojawia się dopiero teraz. Ale w mojej obecnej sytuacji czuję się poniekąd usprawiedliwiony (mam nadzieję że się nie mylę) {odbywam obecnie zasadniczą służbę wojskową, dlatego tak mnie tutaj mało-ale już tylko 115 dni

}
Chciałbym przedstawić z grubsza jak zaczęła się moja przygoda z terrarystyką i jakie trudności napotkałem na jej początku...
Lipiec 1994 roku 8 letni wówczas Filip od tygodnia męczy rodziców by kupili mu żółwia-"małego dinozaura". Wszystkie jego rysunki przedstawiają mniej lub bardziej podobne do tego gada stworki. Jak większość rodziców i oni ulegają i jadą do najbliższego sklepu zoologicznego, w którym w jednym terrarium siedzi mały, poobijany, niemrawy żółw stepowy za pieniądze w granicach 10 zł i grecki za 50 (z powodu ładniejszego wzoru na skorupie). Na szczęście Nasz bohater widząc słabszego postanowił go zabrać, bo było mu go po prostu żal. Sprzedawca poinstruował żeby karmić sałatą, warzywami i owocami oraz kąpać raz na tydzień-tak było przez rok... Już od zakupu podopieczny prawie nie miał drugiej tarczki kręgosłupowej a pozostałe były poobdrapywane. Po konsultacji z weterynarzem po każdej kąpieli cały pancerz był nacierany wit.A+D3 i środkiem JBL Schlidkrótenglanz.(zapobiega kruchości skorupy, chroni przed insektami, właściwości odkażające, wspomagający proces łuszczenia się naskórka)
Po około dwóch latach i kilku książkach i własnych obserwacjach dieta uległa zmianie na prawidłową a uszkodzone płytki wbrew temu, co wszyscy mówili zregenerowały się.
(chciałem tutaj podkreślić że nacierania żółwia po to żeby się błyszczał nie popieram, ale odradzano mi to również wtedy kiedy chciałem mu pomóc i jak widać to ja miałem rację)
I to byłoby chyba na tyle.
Teraz "MARY¦" szaleje, jest zdrowy i silny i jest ze mną już 13 lat, podczas których non stop dowiaduję się o nim czegoś nowego i staram się by komfort jego życia był jak najwyższy, bo w końcu wziąłem go do niewoli...
APEL DO RODZICÓW
JAK WIDZICIE ZWIERZĄTKO NIE JEST PROSTE W HODOWLI A JEST PRZESYMPATYCZNE, CO NIESTETY PRZYCZYNIA SIÊ DO JEGO NIELEGALNYCH ODŁOWÓW W NATURZE.
NIE ULEGAJCIE SWOIM POCIECHOM, BO ŻÓŁW TEŻ CZUJE, A JEŻELI JUŻ SIÊ ZDECYDUJECIE POMAGAÆ W OPIECE SWOJEMU DZIECKU UPEWNIJCIE SIE CZY ZWIERZAK POCHODZI Z HODOWLI I CZY MA WSZYSTKIE POTRZEBNE DOKUMENTY.