Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie
Żółwie lądowe => Choroby => Wątek zaczęty przez: Janne w 22.08.2011, 13:11:57 pm
-
Witam
Bardzo proszę o pomoc. W moim domu jest żółw już ponad 20 lat. Nigdy dotąd nie było z nim problemów, nigdy na nic nie chorował. Od czerwca do września przebywał najczęściej na wsi. Gdy skończyły się wyjazdy bardzo często był wynoszony na "pole" by sobie po trawie połaził. Gdy czyściliśmy mu terrarium popylał po całym mieszkaniu jak mały perpedes. W tym roku po zimie już nie był taki aktywny, sporo śpi, nie chce ganiać po domu jak jeszcze rok temu. Jakiś czas temu zauważyłem u niego opuchnięte tylne nóżki i nieco opuchnięte powieki. Przeczytałem na necie, że to może być wynik odwodnienia. Włożyłem go do miski z letnią wodą i mu minęło. Po jakiś dwóch dniach sytuacja się powtórzyła, ale kąpiele nie przynoszą rezultatów. Żółw prawie się nie rusza, pewnie z powodu opuchlizny, dużo śpi. Ma apetyt, tyle, że nie chce jeść zieleniny (babki, mlecza, trawy czy koniczyny) za to pochłania marchewkę i jabłko. Mimo tego się nie wypróżnia.
Czy to może być przyczyną opuchnięcia? Jutro idę z nim do weta.
Bardzo proszę o poradę.
Pozdrawiam
-
Nie wiem jaką stosujecie dietę na codzień. Nie mam pojęcia jakie ma terrarium i jakie są w nim lampy. Koniecznie napisz wszystkie szczegóły hodowli, bo bez tego nic Ci nie powiemy- niestety. :( Nie jesteśmy wróżkami :laugh:
Do całego ambarasu mogą dojść nerki, jesli był źle karmiony, to sugeruje opuchlizna. Opuchlizna oczu daje do myślenia, że żółw ma brak wit A.
-
Dokładnie. Z takich objawów jak podałaś można podejrzewać:
- chorobę nerek
- awitaminozę
- zaczopowanie jelit
Do weta wybierz się koniecznie - ale do specjalisty - bo inny może żółwiowi zaszkodzić. Na stronie masz spis polecanych, albo napisz skąd jesteś to postaram się coś doradzić.
I opisz warunki gadzinki - bo coś mi się wydaje, że on za często biegał luzem po domu i jadł warzywa i owoce...:(
-
Ma spore terrarium, w którym ma lampkę grzewczą. Ma ziemię i taki granulat z drewna jako podłożę. Ma miseczkę z wodą. Owszem po mieszkaniu lubi łazić zwłaszcza gdy było sprzątane w jego domku, bardzo lubi się wygrzewać w plamie słońca. Gdybym miał balkon, to zrobiłbym mu tam letni wybieg, niestety nie mam. Dostaje liście rzodkiewki, właśnie mlecze i inną zieleninkę, dostawał cykorię i rukolę. Przyznaję bez bicia, że dostawał w przeszłości sałatę - bo tak poradził weterynarz i poprzedni właściciel żółwia. Teraz nie chce tego jeść, odwraca się ogonem i ma w nosie, a wystarczy mu dać kawałek jabłka czy marchewki to wcina jak przysłowiowa małpa kit.
Jestem z Wawy, na necie znalazłem punkt weterynaryjny Kajman, ponoć właścicielka jest miłośniczką i hodowczynią gadów.
-
Ja tez jestem z warszawy. :) Polecam Dr. Malutę, z Oazy, i Dr. Marciniak z Salvetu :) To NAJLEPSZE specjalistki od gadów, lepszych nie ma- a zwłaszcza Maluta :)
-
A spore to jakie ma wymiary?
Jak miał ziemie i zapewne drewienka bukowe + miskę z wodą to nie było źle. Dieta też OK po zmianach.
A świetlówkę UVB miałaś? Żółwik zimował?
Bo brak UVB wstrzymuje syntezę wit. D3 potrzebnej z kolei do wyłapywania wapnia z pokarmu.
Jak jesteś z W-wy to najlepiej iść do Salvetu:
http://www.salvet.com.pl/
Do dr. A. Maluty albo M. Marciniak.
PS. Wege - dr. Maluta jeszcze w Oazie przyjmuje? Czy zrezygnowała z Salvetu?
-
Jakiś metr na metr. I tak drewienka bukowe. A także miejsce do schowania się w kącie. Wiem, że to pewnie nie jest wiele, ale jak go dostaliśmy te +20 lat temu to miał dosłownie akwarium dla rybek jakieś 30 na 50cm, może nawet mniej i jeśli dobrze pamiętam, pocięte gazety w środku). Wtedy nikt o pożądanych wymiarach terrarium nie mówił - wiadomo jak to było. Tak jak mówił weterynarz tak się robiło. Lata spędzał na wsi i tylko noce w pudełku, od rana do zmierzchu łaził po wydzielonym boksie na dworze, albo w ogóle był puszczany luzem. Gdy wieś się skończyła, to latem wynosiłem go na taką łączkę/pole i sobie tam łaził.
Żółw nigdy nie zimował. Przyznaje bez bicia, że świetlówki takiej nie kupiłem - wydawało mi się, że kilka godzin na słońcu mu wystarczy, nawet zimą jego terrarium wyjeżdżało na środek pokoju i dopóki było słońce to stało. Jak się mylę to kupię :)
Dzięki za informacje o przychodniach :) Jadę w czwartek na Ratuszową - jeszcze dziś zadzwonię i się umówię. Tam przyjmuje doktor Maluta (tak twierdzi informacja z linka)
Pozdrawiam.
-
1x1 m to bardzo przyzwoite terrarium...:)
Świetlówki UVB to można nie kupować jedynie w przypadku jak żółw od kwietnia do pażdziernika jest na wybiegu zewnętrznym całodobowym, a w zimę hibernuje.
Natomiast na spacerach odpowiedniej ilości UVB nie "złapie", tym bardziej, że pewno nie codziennie z nim wychodzisz, tylko jak jest pogoda. A szyba promieniowania UVB nie przepuszcza - więc to, że terro postawisz przy oknie, czy żółw leży w plamie słońca na dywanie nic nie daje.
-
Okej, to zakupuję żarówkę :) Człek się uczy przez całe życie :)
To mnie z tym Terrarium uspokoiłaś, bo jak czytałem różne informacje w necie (sporo ostatnio takich stron) to wychodziło, że powinno być jeszcze większe, że powinienem zmierzyć żółwia i tą jego długość/szerokość pomnożyć ileś razy i dopiero wtedy można stworzyć żółwiowi warunki, inaczej jesteś be. ::)
Pozdrawiam
-
Wiesz - to zawsze jest tak - im większe tym lepsze..:)
A z tych pomiarów to zwykle mniejsze terra wychodzą niż gadzina potrzebuje. Po to chyba jest 5x długość i 3x szerokość. To dla żółwia od dł. 20 cm i szerokości ok. 15 cm byłoby 100x45 cm - a to przymało...:)
Żarówkę to najlepiej kup ReptiGlo 10,0 UVB Exo Terry - w postaci kompaktu lub rury (wtedy taką ok. 60 cm, żeby żółw miał trochę cienia bez UVB). Innym rozwiązaniem jest lampa Ultra Vitalux firmy Osram - tak gada wstawiasz na 10 min dziennie. Jak dla mnie lepszy jest Vitalux - daje silniejsze promieniowanie, masz pewność, że gad odpowiednią dawkę otzrymał i jest tak w sumie tańszy - bo lampa kosztuje niby te 170 zł, ale starcza na lata, a "zwykłe" UV-ki co 6-mcy musisz wymieniać, a też ok. 60 zł jedna kosztuje.
-
Dokładnie tak jak pisała ankan, twoje terrarium jest odpowiednich wymiarów.
Daj znać p[o wizycie u weterynarza jaklą diagnozę postawił, mam nadzieję że gadzinka wyzdrowieje.
-
Też mam taką nadzieję. Prawdą jest jednak to, że nie mam pojęcia ile on ma lat, może jest już stary i...
U nas w domu jest lat 24, a my jesteśmy jego trzecimi rękami (że się tak wyrażę) nie wiem ile lat był u poprzednich i jeszcze wcześniejszych właścicieli.... Eh. W każdym razie trzeba poczekać do czwartku, wtedy się wszystko okaże.
Pozdrawiam
-
Nawet jesli ma 40lat, to nie jest stary... ;)
-
50, czy 60-cio latek też jeszcze da radę pół wieku pożyć, albo i ciut dłużej... ;D
-
I co powiedział wet?
-
Wiek oceniony na jakieś 40 lat. Doktor powiedziała, że to staruszek :P
Awitaminoza nie stwierdzona. Najprawdopodobniej ma kamyki nerkowe (muszę zrobić rentgen). Dostał kilka zastrzyków, mam przyjeżdżać na podawanie antybiotyku i leku przeciwzapalnego. Siuśki zostały odessane strzykawką i żółwiok mi się ślicznie odchudził.
Jak się okaże że to kamyki, to czeka go operacja. Z dwojga złego wolę żeby to były kamyczki niż np. niewydolność nerek, albo jeszcze coś innego.
Po tych wojażach komunikacją miejską i wątpliwych atrakcjach bycia kłutym i ugniatanym, śpi.
Pozdrawiam
-
Cieszę się, że maluch dostał leki itp.
Dobrze, że to nie jest choroba nerek, ale jednocześnie nie zazdroszczę mu operacji z powodu kamieni.
Trzymam za gadzinke kciuki i czekamy na wyniki badań.
-
40 lat to wiek średni... ;D
A wet zna się na gadach? Bo to różnie bywa.
RTG zrób szybko, bo jak to kamienie, to będzie miał cały czas problemy z oddawaniem moczu i opuchlizną.
Jak odkładają się kamienie - to znaczy, że nerki za dobrze nie pracują. Na przyszłość musisz nad pokarmem popracować, żeby nie dawać jest wysokobiałkowego. No i nie podawaj teraz witamin, bo przyspieszą wzrost kamieni.
-
Sami mi lekarza poleciliście, więc powinien się znać, prawda?
Żółw dostawał leki i wszystko zdawało się wrócić do normy. Opuchlizna się nie pojawiała, żółw bardzo aktywny, żarty.
Niestety znowu się pojawiła... A mnie w domu nie było tydzień i nie wiem dokładnie od kiedy tak ma. Jest sobota. Oaza zamknięta, Ratuszowa przyjmowała krótko, może jutro się uda... Dzwonienie po lecznicach można potłuc o kant czterech liter, bo albo nie przyjmują gadów, albo wcale nie odbierają telefonu. Nawet SGGW, które ponoć jest całodobowe, otwarte piątek, świątek i niedziela.
Ze zrobieniem zdjęcia też cyrki, bo jak się okazuje przychodnie nie dysponują odpowiednim sprzętem, poza tym był koniec miesiąca. wiadomo rachunki trza zapłacić i gotówka wyszła... Porażka... Najgorzej że rodzina bagatelizuje problem (bo to tylko żółw), a znajomi jak potrzebują pomocy to się łaszą jak bezdomne psy, a jak ja potrzebuję to już nikogo nie ma... Wybaczcie te moje monologi. Po prostu mnie coś trafia.
Plusem jest to że w końcu udało się znaleźć miejsce gdzie jest odpowiedni sprzęt. Podobno. W poniedziałek dzwonię i się dowiem.
P.S. i kurcze kupki nie robi, a ma apetyt... Czy brak kupki może mieć jakiś związek z problemami z siusianiem?
-
Niestety nawrót opuchlizny rzeczywiście wygląda na problem z nerkami, a gospodarka wodna jest ściśle sprzęgnięta z trawieniem i wydalaniem, jedno zależy od drugiego. Zanim traficie do weta ulgę mogą przynieść ciepłe kąpiele, jedyne co mogę poradzić. Nie martw się, jeśli żółw jest aktywny i ma apetyt to dobrze rokuje. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
-
Wracam właśnie od weta. Nerki zdrowe. Żółwion dostał że się tak wyrażę zaparcia i ma nieco takiego jak mułu w pęcherzu. Trudno tak naprawdę stwierdzić czy nie siusiał bo ma zaparcie, czy ma zaparcie bo ma problemy z siusianiem. To jak ze stwierdzeniem co było pierwsze jajko czy kura. Jedno pewne. Pęcherz i jelita uciskają na siebie i sobie wzajemnie przeszkadzają. Żółwion dostał całą masę dobrych rad, z których na pewno będziemy korzystać. Jak na razie jest na mnie poważnie obrażony za ugniatanie, kłucie, grzebanie w środku. Kąpany jest codziennie z dodatkiem specjalnego płynu. Tak więc powinno być już tylko lepiej. Najważniejsze że to nie kamienie i nie czeka go operacja.
Pozdrawiam
-
Trudno tak naprawdę stwierdzić czy nie siusiał bo ma zaparcie, czy ma zaparcie bo ma problemy z siusianiem.
:P Sam bym na taki tekst nie wpadł .
A tak na poważnie to dobrze że wiadomo co jest grane . Oby było tylko lepiej
-
No to wielkie uff :) Jak już delikwent dojdzie do siebie, nie omieszkaj się nam pochwalić jego buźką! Zdrowia:)
-
Niestety Zółwiona chyba będzie trzeba uśpić...
Ma odpowiednią dietę, dostaje leki i niestety żadnej poprawy. Według pani doktor już powinien normalnie siusiać i kupać, a tu prócz maleńkiego balaska w sobotę nic więcej. Znów mu spuchły nóżki...
Albo jest naprawdę bardzo chory i tylko niepotrzebnie przedłużam jego cierpienie, albo skubanemu się podoba jak się wysilać nie musi, bo mu lekarka siuśki odciągnie i jeszcze mu pogmera tu i ówdzie.
W każdym razie walczyć będę o niego, pytanie tylko czy "cewnikowanie" co kilka dni na dłuższą metę ma sens? Nie chcę wyjść na bezdusznego potwora.
-
Strasznie mi przykro, już się cieszyłam z ozdrowienia :( nie wiem co napisać, pewnie też bym o żółwia walczyła i miała nadzieję, że organizm "zaskoczy", nie robisz tego samopas a pod kierunkiem weterynarza. Trzymam kciuki mocno.
-
A co lekarz radzi?
Ja również trzymam kciuki, żeby organizm "zaskoczył"
-
Ech... Zółwion miał zrobione wszystkie badania krwi i moczu i ma niewydolne nerki... dostał specjalny płyn do kąpieli, ma dietę coby się kwas moczowy rozpuszczał, ale niestety prawdopodobnie ma już początki dny moczanowej...
Szkoda tylko, że lekarze tak późno zdecydowali się na zrobienie badań...
Pozostaje mi tylko zapewnienie mu dobrych warunków, przestrzeganie diety i kąpiele. Jak zacznie znów puchnąć (odpukać w puste i niemalowane by stało się to jak najpóźniej) trzeba niestety będzie się z nim pożegnać... Nie ma sensu stresować go kłuciami, grzebaniem, a i pogoda choć teraz wcale nie jesienna, nie będzie wiecznie taka i nie będzie sprzyjać wożeniu go przez całe miasto. W każdym razie to są słowa weterynarza. Niestety, choć serce mi się kraje muszę się z nim zgodzić. Nie ma sensu go męczyć, niepotrzebnie stresować i przedłużać cierpień, bo nie oszukujmy się - on tego nie pokaże, ale pewnie go boli, a jak puchnie za bardzo, to ma kłopoty z oddychaniem i w ogóle...
Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę Waszym pociechom
-
Przykra sprawa...:( Ale nie trać nadziei, żółwie z chorymi nerkami też udawało się wyleczyć. A Twój ma apetyt, to nie wszystko stracone. Ja bym o niego jeszcze powalczyła. Nawet jak mu jeszcze trzeba będzie z raz czy dwa te siuśki odciągnąć.
A co dostałaś do kąpieli - Sodiazot?
Nie dawaj mu teraz, przynajmniej przez jakiś czas witamin i wapnia, żeby nerek nie obciążać.
I zdrówka skorupce życzę..:)
-
Prawdę mówiąc nie pamiętam jak się nazywa ten płyn do kąpieli Żółwiona, możliwe, że weterynarz nie powiedziała mi nazwy, tylko poinstruowała jak go stosować, ale pewnie wyleciała mi nazwa z głowy >.>
Siuśki odciągane miał już kilka jak nie kilkanaście razy, ale mam nadzieję, że będzie tak jak mówisz. Nowa dieta mu pasuje, kąpiele także. Wczoraj zrobił ładną kupkę, nieco napuchnął, ale dzisiaj rano opuchlizna zeszła trochę. Mam nadzieję, że ten stan utrzymywać się będzie jak najdłużej.
Dziękuję Wam za miłe słowa :)
-
Janne, czy mówisz o płynie o nazwie ''sodiazot''? ;)
-
U żółwi trzeba czasu, żeby leki zadziałały. Trzymamy kciuki, żeby z Twoją skorupą było dobrze..:)
-
Witam
Odpowiadając na pytania. Tak to Sodiazot - w końcu mi się nazwa wbiła do głowy xP
Mili moi trzymajcie za Żółwiona kciuki! W końcu chyba udało się znaleźć sposób na jego siusianie i chyba już będzie okej <puka w puste i niemalowane>. Kąpiele i dieta pomagały w niewielkim stopniu niestety i znów trzeba było z nim pojechać na odciąganie siuśków i antybiotyk. Śmieje się że może Żółwion jest leniwy i woli jak go w tym wyręczają. W każdym razie, jako, że na dworze coraz zimniej, a przewieźć go trzeba, wkładam mu do koszyka termofor owinięty w ręcznik, stawiam na nim Gada i okrywam dodatkowo złożonym ręcznikiem. Wczoraj wracam do domu, sięgam po żółwia, a on cały spód ma w czymś co przypomina mokrą kredę. Termofor też upaćkany i dodatkowo mokry (nie przecieka xP). W czasie płukania ta "kreda" ciągnęła się w taki śluz. Podejrzewam, że Żółwion wydalił sobie ten nieszczęsny kwas moczowy. Teraz prócz kąpieli może zaaplikuje mu takie wysiadywanie na termoforze, może w końcu mu się polepszy? Jak sądzicie? Warto spróbować?
Pozdrawiam serdecznie :)
-
Wspaniała wiadomość, Żółwion chyba zdrowieje, skoro dał radę sam to wydalić:) Myślę, że warto próbować z tym wysiadywaniem, widać wspomaga cały "przemiał' w brzuchu. Trzymam kciuki, pukam i stukam, pozdrawiam :) Pokaż go kiedyś!
-
Gratulacje.
Oby było już dobrze. Zastanawiam się nad tym podgrzewaniem żółwiowi brzuszka. W zasadzie, kiedy sobie leży na rozgrzanym przez słońce kamieniu, to pewnie też pobudza sobie ten "przemiał". Może dla Twojego Żółwiona wskazana by była taka podgrzewana skałka?
-
Ciepłe kąpiele są ok, ale podgrzewanie żółwia w taki sposób już nie za bardzo. Grzanie od spodu jest nienaturalne, może to źle wpływać na układ trawienny.
-
Ja bym polemizowała, czy to aż tak szkodliwe.. Szczególnie w tak awaryjnej sytuacji.
-
Przez analogię z nami: przy zapaleniu pęcherza grzejemy sobie cztery litery, czyż nie?
-
Odpowiadając Viktorii, nie myślę by potrzymanie Żółwiona przez około godzinę na termoforze jakoś bardzo mu zaszkodziło. Nie jestem specem od żółwi, ale na mój rozum prędzej taki żółw w naturze trafi na kamień w pełnym słońcu nagrzany do 40 stopni (lub więcej), niż wodę mającą 35 zawierającą Sodiazot. Więc co jest bardziej nienaturalne?
Oczywiście przy najbliższej okazji nie omieszkam zapytać o to weterynarza.
Bemilko, zastanawiam się nad takowym kamieniem, czy wręcz jakimś podgrzewaniem "podłogowym" w jednym miejscu terrarium. Na razie jednak chcę zobaczyć czy to w ogóle będzie działać. Jak czytałaś moje wcześniejsze posty, weterynarze raczej sugerowali i sugerują nadal żegnanie się z nim. A jak może to zadziała. Kurcze, przecież to tak niewiele wysiłku, a mógłby jeszcze z nami pobyć. Nie muszę go tak grzać codziennie. Może co dwa, trzy dni.
Niemniej w domu niemal święto z powodu osiusiania się Gadzinki :D Właśnie skończył jeść spory kawałek cukinii, poszedł do swojego schronienia i rozrabia :P
Zdjęcia będą się robić, a przy najbliższej okazji dam znać co powiedział weterynarz i jak czuje się Zółwionek.
Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocy życzę
-
Ja też myślę, że jeśli to pomaga warto zaryzykować. A nóż - widelec akurat znajdzie się sposób żeby jednak sam się załatwiał. Skoro ma apetyt i jest aktywny to warto o niego walczyć..:) Jak z gadem jest naprawdę źle to nie chce jeść i robi się apatyczny.
Choć może być i tak, że zsiusiał się ze stresu związanego z transportem.
W Sodiazocie dalej go kąp. Kilka dni to za mało, żeby lek zadziałał u gada.
-
Odpowiadając Viktorii, nie myślę by potrzymanie Żółwiona przez około godzinę na termoforze jakoś bardzo mu zaszkodziło. Nie jestem specem od żółwi, ale na mój rozum prędzej taki żółw w naturze trafi na kamień w pełnym słońcu nagrzany do 40 stopni (lub więcej), niż wodę mającą 35 zawierającą Sodiazot. Więc co jest bardziej nienaturalne?
Oczywiście przy najbliższej okazji nie omieszkam zapytać o to weterynarza.
Racja :)
-
Sodiazot to dobry lek, często moje w nim kapałem :) Co do tego termoforu- ja jestem za. Warto walczyć i nie odpuszczać ;) Trzymam kciuki!
-
Witam
Ankan, Żółwion jeździ tak do weterynarza już ponad dwa miesiące i nigdy mu się tak nie zrobiło, to był pierwszy raz, więc rozumiesz, że niczym tonący brzytwy chwytam się możliwości, że ten termofor zrobił mu dobrze, że się tak wyrażę ;)
Kąpany też już jest od ponad dwóch tygodni. W każdym razie kąpać nadal go będę :)
Pytanie mam :) Czy Sodiazot to można kupić w aptece? Czy potrzeba na to receptę? Bo wet mi mówił, że jak skończy mi się ta dawka, którą mi dał, to mam kupić Urinal. A skoro to dobry lek, to może lepiej dalej go w tym kąpać zamiast parzyć ten cały Urinal i w nim go moczyć.
Pozdrawiam Was serdecznie :) Żółwion też :P
-
Sodiazotu w aptece nie kupisz - to lek dla zwierząt. Ale myślę, że przez net tak.
http://allegro.pl/sodiazot-syrop-100-ml-golab-golebie-i1798242900.html
Oby ten termofor mu pomógł...:) Może faktycznie u niego nagrzanie pomaga w oddawaniu moczu.
-
Sodiazot, to lek do kupienia bez problemu np. na giełdach ptactwa ;) W lepszych lecznicach można go bez problemu kupić. Można jeszcze stosować Heparenol, który ma podobne właściwości. Heparenol jest dostępny w takim syropie. Ja zawsze wolałem kupić Heparenol i ładować go bezpośrednio do gardła strzykawką- jest pewność, że trafia tam gdzie ma trafić. Nigdy nie lubię liczyć na dobrą wolę żółwia, w kwestii picia Sodiazotu podczas kąpieli, lub wchłaniania przez kloakę ;) Lubie pewne metody ;) Heparenol kupisz u każdego weta, na strzykawki, tego syropu wystarczy odrobina, nie trzeba ładować go w żółwia wiele. Bezpieczne i mocniejsze i ziołowe leki :)
-
Witam
Wege, powiedz mi, bo widzę, że się na tym znasz. Sodiazot mogę podać Zółwionowi bezpośrednio do pyszczka? Mam to rozcieńczyć, czy zapodać mogę w takim stanie jakim jest?
Gadzinek odmawia współpracy niestety. Moczony, wysadzany na termoforze (weterynarz pozwoliła), wydalił z siebie to świństwo tylko raz i od tamtej pory ani nie chce kupkać, ani siusiać. Jak się można domyśleć, znów spuchł :( A tak się dobrze zapowiadało. Jutro znów pojadę do weta na odsączanie... Eh...
Pozdrawiam serdecznie
-
A jaką masz temperaturę wody, gdy go moczysz?
-
Hmmm....Czyli termofor też nie poskutkował...:( Biedny żółwion...:(
A wet jeszcze jakiś leków na nerki nie sugerowała? Tylko te kąpiele + dieta?
Ptakom sodiazot podaje się "doustnie", ale jak z żółwiami to nie wiem - może też by można było.
Ja jeszcze się spotkałam z preparatem IPAKITINE podawanym przy chorobach nerek. To też jest ziołowe i bez recepty.
-
Tortugo, woda ma 35-36 stopni, tyle weterynarz kazała i tego się trzymam. Woda przegotowana, ostudzona, dodaje Sodiazot i moczę Żółwiona.
Ankan, no właśnie nic więcej nie sugerowała, tylko to.
Może spróbować mu dawać do pyszczka? Może za mało tej wody pije i za mało pobiera jej "pupą" tylko ile tej wody z sodiazotem należałoby mu podawać?
Dzięki za zasugerowanie tego leku, może wypróbuje.
Już nie wiem co mam robić. Szkoda mi go strasznie.
Pozdrawiam
-
Doustnie to lepiej heparenol... Jest w syropie.
-
Wege - ale heparenol jest na watrobę, a nie na nerki. Te żółw ma ciężką niewydolność, to ja bym każdy lek jednak z wetem konsultowała.
Co do Sodiazotu to spotkałam się tylko z kąpielami - nigdy z podawaniem doustnym u żółwi. Czyli też lepiej weta dopytać. Bo można mu jeszcze bardziej zaszkodzić.
-
Mój na nerki dostawał milurit - na recepte, ale to byś musiała ze swoim wetem pogadać
-
Ankan, słyszałem już o tym, jednak jeszcze kilka dni temu u Dr. Marciniak w gabinecie rozmawialiśmy o heparenolu. Zdaniem Marciniak, heparenol ma bardzo podobne działanie do sodiazotu... ::) Możliwe, by się myliła?
-
Oba zawierają w składzie Sorbitol i chlorowodorek lizyny. I działają na narządy miąższowe - przy czym heparenol jest głównie polecany przy problemach z wątrobą a Sodiazot z nerkami.
Oba są preparatami ziołowymi. I myślę, że mogą pomóc w lekkich przypadkach.
Natomiast dla tego biedaka to chyba lepszy byłby ten milurit podany przez Viktorię.
Bo on jest stricte na dnę moczanową i znacznie zawyżone stężenie kwasu moczowego we krwi.
http://www.przychodnia.pl/el/leki.php3?lek=1446
-
Dziękuję Wam za wszelkie odpowiedzi :) Zapytam weta o ten Milurit. Czy podawać mu by trzeba było do pyska, czy zastrzyki? Żółwion dostaje z zastrzyków jedynie Nospę jako rozkurczową. Nadal go moczę i wygrzewam na termoforze, nadal mu daje odpowiednie jedzonko. Nóżki ma nadal spuchnięte, jedyny plus, że nie ma problemów z oddychaniem, które miewał gdy tylko spuchł. Zastanawiam się czy nie próbować mu przy tym wysiadywaniu na termoforze nie odtworzyć trochę przejażdżki do weta, ale boje się, że wyjdę na barbarzyńcę, że go stresuję. Po prostu jak był wożony do weta, to kosz się kiwał i Żółwion musiał nieco w nim popracować by się utrzymać w jednym miejscu i się nieco ruszał, a teraz jak go sadzam na termoforze, to się na nim rozwala i śpi.
To uczucie bezradności mnie dobija.
Powiedzcie szczerze czy jestem potworem zastanawiając się nad tym by skrócić jego chorobę i pomóc mu odejść do Krainy Wiecznego Tuptania?
-
Do pyszczka.
Możesz go spróbować "powozić" po domu w koszyku. Może zrobi siku. Wszystkie sposoby dobre.
Ja bym na razie, póki żółw je i jest aktywny nie brała nawet pod uwagę uśpienia. To jest już ostateczność. Nie wiem, pewno czasem nie robię dobrze, ale walczę do końca - nie jestem w stanie podjąć decyzji czy zwierzę ma żyć czy nie. Przez to mam w domu zwierzęta kalekie, ale jak patrzę jak dobrze sobie radzą, to nie żałuję decyzji o ich leczeniu.
-
Milurit jest w tabletkach, tylko wet musi Ci dobrać odpowiednią ilość - moja marginata ( niecałe 3kg) dostawała pół tabletki dziennie, więc Twój pewnie będzie miał jakieś 1/4 tabletki
-
Witam Was!
Jak pewnie widzicie jestem bardzo świeża na forum, ale i bardzo nowa jako hodowca żółwia. Jestem posiadaczką żółwia stepowego od tygodnia, mam go a w zasadzie wykradłam go z miejsca w którym nie było mu dobrze. Co to znaczy? Mieszkał w skrzynce na ręczniku pod lampą do wylęgania się ptaków.Dlaczego? Bo wszyscy wiedzieli że jest chory. wyjściem było uśpienie, ale żal mi się stwora zrobiło i go zabrałam. Oczywiście byłam z nim u weta,diagnoza- kamienie, niewydolność nerek? dostawał kroplówki, no - spe, i kąpiele 3 razy dziennie. To było przez ostatni tydzień. Teraz dostajemy Milurit i kąpiele oczywiście. Nie mam problemu z podawaniem tabletki bo żółw je mi z ręki( dosłownie), wkładam mu 1/4 tab w cykorię haps i już połknięte.I chociaż już nie zatrzymuje płynów tzn, sika co 2-3 dni to dalej puchnie, jest ospały i przy poruszaniu się nie używa tylnich kończyn. Ma ok 30 lat(wg lekarza) i za mały karapaks do swoich rozmiarów, ale oczywiście to efekt złych warunków w których żył. Co ja jeszcze mogę dla niego zrobić? Proszę pomóżcie!
Tak tylko dodam że nazwałam ją Hesia i jest bardzo towarzyska, lubo głaskanie po głowie!
PS: jak się nauczę to wstawię zdjęcie Hesi.
-
Super, że zaopiekowałaś się tą biedną gadzinką...:)
Trzeba podawać leki, dbać by zwierzę jadło, kąpać je, utrzymywać wyższą wilgotność - tak z 50% w ciągu dnia, a 60-65% w nocy w pobliżu kryjówki, dbać o odpowiednią temp. i koniecznie posiadać świetlówkę UVB.
U żółwi leki działają wolno - i trzeba poczekać na efekty leczenia, czasem kilka tygodni.
Jeśli to stepowy - to dodatkowo terez w okresie jesiennym może być bardziej ospały.
Z tylnymi nogami to może mieć problem przez nerki - są opuchnięte i uciskają na nerwy. Jak przestanie puchnąć - to zobaczysz czy ta sytuacja się zmieni. Póki co możesz mu te tylne łapki masować przy okazji kąpieli i zginać, żeby się nie zastały.
-
Wielkie dzięki!
O wilgotności nie wiedziałam, więc muszę to zmienić. Przez ostatni tydzień mieszkał w warunkach powiedzmy szpitalnych. Muszę koniecznie monitorować jego oddawanie moczu, więc śpi na ligninie. Jak mogę zmienić wilgotność w jego otoczeniu? Tak na warunki własnie takie szpitalne.
Uwielbia chować głowę pod skrawek ligniny, a reszta ciała jest pod żarówką grzewczą. Jestem w trakcie organizowania jakiegoś super terrarium, żarówkę UVB już zamówiłam. W trakcie kąpieli (w urosanie), robię mu (powiedzmy) fizjoterapie i ruszamy nogami. Ja sobie myślę i tak to wygląda jakby już tak długo nie używał tylnich kończyn, że przestały mu być potrzebne do poruszania się.
Jeszcze raz wlk dzięki. Jak bym mogła jeszcze coś zrobić to radźcie.
-
Ligninę możesz od czasu do czasu spryskać wodą. Szczególnie na wieczór.
Wstaw też do pojemnika gdzie trzymasz żółwia naczynie z wodą. Dodatkowo możesz też na wieczór wieszać w okolicach jego kryjówki gąbkę nasączoną wodą.
To tak na szybko i w tani sposób.
Można też oczywiście kupić nawilżacz powietrza, ale to już większy wydatek.
-
Witajcie!
Dawno mnie tutaj nie było, ale Żółwion postanowił zapaść w sen zimowy, więc nie bardzo było o czym pisać :D Kilka dni temu się obudził, od razu z niesamowitym apetytem i co najważniejsze choć na początku miał nóżki nieco opuchnięte, to się już obsusiuje w miarę normalnie i wygląda tak jakby nosił za duże spodenki, bo nóżki ładnie stęchły, tylko skóry zostało rozciągniętej. Kupkę też ładnie zrobił - na razie raz, ale jestem dobrej myśli, najważniejsze, że nerki pracują ;D
Będę zdawać relacje o Gadzinku w miarę możliwości :) Pozdrawiam Was serdecznie :)
-
To dobrze niech żółwik zdrowieje... a mógłbyś wstawić jakieś zdjęcia ??
-
A się uśmiałam w tym fragmencie o "spodenkach" :laugh: . Bardzo się cieszę, że już po trochu stan gadzinki się poprawia. Bądźmy wszyscy dobrej myśli, powodzenia ;)
-
Witam
Dzisiaj Żółwionek miał małe przemeblowanie w terrarium i wylądował na kilka minut na podłodze. Ja się patrzę, a Gadzinek najzwyczajniej w świecie kuper w górę i sika. Normalnie nic tylko mu w skorupkę dać :P
Pozdrawiam serdecznie :)
-
To pewnie z powodu stresu. ;D Kto to widział wystawiać go na podłogę. ;D
-
Akurat Żółwion bardzo lubi spacery poza terrarium, bo wtedy ma okazje polować na mojego jamnika poza spacerami na dworze :P W terrarium jest to niestety niemożliwe ;D
-
wpuść jamnika do terrarium zobaczymy kto wygra heh :laugh: ( oczywiście nie rób tego .... żęby nie było ;D)
-
Gorzej jak jamnik zechce zapolować na Żółwiona ::)
Jamniki potrafią być wyjątkowo cierpliwe, ale jak się wkurzą to potrafią być niczym najgorsze bestie.
-
Spoko ;) Żółwion jednego jamnika już przeżył i równo gonił :P Tego też ustawia po kątach, a jak jamnior próbuje się odgryźć to się chowa w skorupę, a potem atakuje z zaskoczenia :P On latem jak łazi po dworze to i ludzi potrafi po nogach skubać ;D
Żółwion postanowił przemeblować terrarium i przesuwa swoje schowanko, chyba będzie trzeba kupić doniczkę i ją zakopać, bo połówka najwyraźniej jest za lekka :P
-
no żółwie są silne... agresywnego masz tego żółwika
-
Skorupa to nie bunkier, pamiętaj o tym.
Czasem lepiej nie kusić losu.
-
Jak dobrze przeczytać, że u Żółwiona sprawy wyszły na prostą. Pozdrowienia, dla jamnika też;)
-
Witajcie
Dalsza część relacji o zdrowiu Żółwiona :) Siusia normalnie, kupka normalnie, apetyt smoczy :P Niedawno wydalił z siebie coś co wyglądało jak kamyk. Początkowo wydawało mi się, że może kupkę zrobił taką białawą, ale w dotyku było twarde i przypominało kredę. Podejrzewam, że ten piasek/muł który mu w pęcherzu zalegał, w końcu się zbrylił i mój Żółwionek "urodził" kamyczek. Niestety zamiast ów twór zachować na wizytę u lekarza, to go pyrg do śmieci. W każdym razie niedługo pojadę z nim do weterynarza na kontrolę, a niech go sobie obejrzą jak ładnie doszedł do siebie i opowiem o tym kamyczku :)
Pozdrawiam serdecznie :)
-
Fajnie, że wydobrzał...:)
Teraz jak spędzi lato na słoneczku to zupełnie powinna się jego kondycja poprawić...:)
-
No to się cieszymy że powrócił do formy...
Teraz jak Ania mówi będzie korzystał ze słoneczka, i cieszył się swoim żółwiowym życiem :laugh: