Dlatego najpierw lepiej przekonać się czy gadzinka jest zdrowa a jeszcze najlepiej zrobić nowo nabytemu żółwikowi profilaktyczny zastrzyk odrobaczający. Bo to nigdy nic nie wiadomo.
Zawsze dobrze ujest nowego żółwia poddać ocenie weterynarza, zbadać kał i mocz, ale odrobaczania bez potrzeby nie powinno się robić, bo odrobaczanie zwykle niszczy to naturalną florę bakteryjną żółwia, czyli jest szkodliwe. Dziwie się tylko że był to zastrzyk, środki odrobaczające podaje się na ogół doustnie... a pamietasz może Agnieszko nazwę leku?
A ile powinna trwać ta kwarantanna???
Mimimum 3 miesiące a nawet dłużej. Niektórzy zalecają nawet rok. To niby długo - dla nas - dla żółwia jest to nic... Jednak w przypadku tak długiej kwarantanny terra musi być dobrze wyposażone - jak docelowe, bo papierowe ręczniki na dłuższą mete się nie nadają, Inaczej jest w wypadku kwarantanny związanej np. z chorobą pancerza, czy urazem, gdzie nie zaleca się niczego co mogłoby zanieczyścic rany - tylko czyste reczniki, ale to już osobna rzecz...
No nawet jak żółw będzie miałrobale i w czasie kwarantanny nic nie wyjdzie to potem też będzie problem, co jeszcze robić w czasie tej kwarantanny i czy normalny wet. może też zrobić taki zastrzyk czy to musi być tak ico na żółwiach się zna?
Raczej wyjdzie z badania odchodów, dla pewności można je powtórzyć. Poza tym nic szczególnego, obserwowac żółwia, ewentualnie leczyć jesli jest chory no i jak pisałam starać się mu zapewnić w miarę "normalne" warunki o ile nie ma ku temu przeciwskazań. Co do weta - zawsze najlepiej by był to ktoś z doświadczeniem z gadami, bo źle podany lek tez może sporo zaszkodzić, dlatego trzeba uważac i w razie wątpliwości sprawdzać co zamierza podać. Mam nadzieję że artykuł o pasożytach będzie w tym pomocny. Ogólnie jednak badanie kału jest to dość rutynowa czynność i nawet niezbyt specjalnie zdolny wet powinien sobie z tym dac radę. Mozna też zbadać kał/mocz na własną ręke jak ktos ma mikroskop i łyknie nieco wiedzy o tym jak wyglądaja poszczególne pasożyty. Za niedługo postaram sie do artykułu dorzucić ich rysunki
Wiadomo, badania kału trzeba zrobić, ale istnieje inny potwór, Herpes! To taka żółwiowa opryszczka która uaktywnia się podczas żółwiego osłabienia.
Tak, herpes jest faktycznie fatalny w skutkach i niezwykle podstepny. Kwarantanna może nie ujawnić choroby, gdyż żółwie często nie wykazują objawów będąc nosicielami. Jedyne wyjście to badanie krwi na obecność herpesa. Trzeba pogadać z dobrym wetem gdzie można je zrobic.
Możesz wysłać kupkę dobremu wetowi, np. dr, Malucie.
Jeśli tak można to rzeczywiście dobre rozwiązanie, ale trzeba to zrobić szybko i dobrze zabezpieczyć kupke, bo nie może wyschnąć
Mieszkam bardzo blisko jednej przychodni weterynaryjnej, ale nie jestem pewien czy powinienem do niej pójść z żółwiem. Jakoś wątpię, żę znają się tam dobrze na gadach :/
Możesz spróbować, ale nie pozwól wstrzykiwać żółwiowi żadnych "witaminek" czy aplikowac leku bez szczegółowej diagnozy. Można nieco podpytać weta i wybadać czy się zna - pytając o rzeczy które wiesz ale udając kogos kto się nie zna. Jeśli zapisze leki albo powie że z żółwiem cos jest warto to skonsultować z innymi hodowcami (np. u nas).
jeżeli chodzi o kupkę to weterynarz powiedział mi, że można ją zbadać w laboratorium dla ludzi, wierzyc mi się nie chciało ale tak powiedział.
W sumie jest taka możliwość. Jak ktoś nie ma dostępu do porządnego weta jest to jakies rozwiązanie, kupa to kupa i nawet nieszczególnie powinno interesowac laboranta skąd pochodzi, tylko może być śmiesznie jak wykryje pasożyta bo wpiszą go nam do naszej kartoteki
ale to szczegół. wg mnie problem może być taki że nie wiem czy oni szukają też pierwoniatków bo tasiemce, glisty i owsiki sa też u ludzi ale co do reszty... poszukam, sprawdzę, sama jestem ciekawa