Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie

Żółwie lądowe => Choroby => Wątek zaczęty przez: wiarka w 12.12.2013, 23:37:58 pm

Tytuł: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: wiarka w 12.12.2013, 23:37:58 pm
Witam Forumowiczów!
Cenię sobie Wasze porady, dlatego chciałam zapytać czy macie może jakiekolwiek uwagi/pomysły co jeszcze mogłabym zrobić dla mojego żółwia. Jakiś czas temu założyłam tu wątek i pytałam o pomoc przy opuchniętych oczach.
Zaczęło się na początku września. Mojemu Napoleonowi zapuchły oczy tak bardzo, że nie mógł ich otworzyć w związku z czym przestał jeść. Mam to szczęście, że mieszkam niedaleko Wrocławia więc leczymy się w klinice u doktora Piaseckiego. Od początku września podawane były w kolejności
- środek na odrobaczenie
- Baytrill w zastrzykach
- Ciloxan w kroplach
- Gentamicin w kroplach
- teraz Ringer Lactate z Catosalem + Dicortinef w kroplach i antybiotyk w zastrzyku
- plus ciągłe kąpiele w mocnym wywarze ze świetlika
Jednakże póki co nic nie pomaga. Na początku żółw zjadał trochę marchewki przy moich dużych wysiłkach i podkładaniu pod dziób. W tej chwili, po trzymiesięcznej głodówce, karmię go w domu sondą do żołądka zgodnie z zaleceniami lekarza i podaję codziennie zastrzyki z antybiotykiem, ale po 5 dniach nie zauważam poprawy.
Macie jakikolwiek pomysł co jeszcze mogę zrobić? Bo oczywiście do doktora chodzić będziemy nadal. W poniedziałek kolejna wizyta, ale zaczynam powoli tracić nadzieję... :(
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: evereen w 17.12.2013, 20:42:00 pm
Bardzo Ci współczuje, wiem jak cierpisz patrząc na kochana gadzinę, której nie możesz pomoc. Przeszlam przez to, jeździłam pol roku z żółwikiem do dr. Chlopeckiego, niestety nic nie pomogło.
Żółwie niedomagania nie sa jeszcze dobrze zdiagnozowane, nawet najlepsi lekarze nie pomoga jak jakas niezidentyfikowana choroba dopadnie zolwia. Moj byl przebadany we wszystkie strony,a i tak lekarstwa nie pomogly i odszedl :(.
Ciemno to widzę niestety, myślę ze nikt tu na forum nie udzieli Ci żadnej dobrej rady.

Trzymaj sie.

Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: wiarka w 24.12.2013, 22:57:22 pm
Dzięki chociaż za te jedne słowa współczucia :)
Dzisiaj w Wigilię Bożego Narodzenia żółwik zrobił nam niespodziankę, otworzył oczy i galopował po terrarium jak szalony próbując nawet przechodzić przez ściany :D
Wiem, że zbyt wczesna radość może być złudna, ale pojawiła się jakaś nadzieja i będziemy się jej kurczowo trzymać kontynuując terapię.
W zeszły poniedziałek doktor Piasecki powiedział, że jego zdaniem Napoleon jest już zdrowy, a to że nadal ma zapuchnięte oczy i nic nie je wynika z ogólnego osłabienia organizmu wywołanego głodówką, więc teraz karmimy się sondą i suplementujemy witaminami i lekami wspomagającymi wątrobę i czekamy na rozwój wypadków.
Wesołych Świąt dla wszystkich Żółwiarzy! :)
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: evereen w 25.12.2013, 22:46:59 pm
Och, to bardzo dobra wiadomosc.
Jak otworzyl oczy to moze juz  niezadlugo sam zacznie jesc. Podsuwaj cos smacznego, pogoda sprzyja zeby jeszcze znalezc zielonke - mlecze, stokrotki, babke. Posiekana na drobne kawaleczki pieknie pachnie i trzymam kciuki, zeby skusila gadziora.

Pozdrawiam i zycze wszystkiego najlepszego :).
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 06.01.2014, 00:03:06 am
Co słychać u Napoleona, mam nadzieję, że już zupełnie ozdrowiał i nabiera sił na wybieg?
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: wiarka w 10.01.2014, 16:42:27 pm
Powoli coraz lepiej :)
Zdarza mu się już otwierać oczka i nawet usiłuje sam jeść co jest dużą odmianą. W sumie przez prawie trzy tygodnie karmiliśmy go sondą do żołądka więc cieszymy się bardzo. Powoli nabiera sił i mam nadzieję, że skorzysta w tym roku z wybiegu bardziej niż w zeszłym kiedy chory chował się w najgłębszą dziurę ;)
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 12.01.2014, 00:15:16 am
Dzięki za dobre wieści, od razu weselej. :) To czekamy na sesję zdjęciową jak już rekonwalescent stanie na nogi. ;)
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: wiarka w 15.03.2014, 15:44:03 pm
Cześć!
Napoleon jeszcze nie jest zdrowy, ale świętujemy dzisiaj to, że po dwóch miesiącach karmienia sondą je już sam i waży prawie dwa razy tyle co w najgorszym momencie :D W związku z tą radosną nowiną chcemy się podzielić zdjęciami :)
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: Lulka w 15.03.2014, 17:24:09 pm
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Przepiękna istota  :-*
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: lukaszpinki w 15.03.2014, 18:05:42 pm
Zdrówka życzę;)
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: Tośka w 16.03.2014, 23:02:39 pm
Bardzo się cieszę.Wiem,że malec wciąż walczy, widać to po oczach.Na pewno nie jest jeszcze zdrowy.Oczka blade,podpuchnięte.Ciekawi mnie co mu tak na prawdę dolega.Trzymam mocno kciuki za niego.Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: ankan w 17.03.2014, 13:15:25 pm
Oczka jeszcze faktycznie niewyraźne, ale jak sam je i się wspina po dekoracji to postęp i tak jest duży.
I właśnie - czy lekarz był w stanie powiedzieć, co mu dolegało?
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: wiarka w 17.03.2014, 20:49:03 pm
Niestety doktor Piasecki nie wymyślił co może mu dolegać. Przeszliśmy już chyba wszystkie możliwe terapie więc nawet nie mam pomysłu co jeszcze zostało, bo na bakterie się leczyliśmy, na grzyby, na pierwotniaki, na nerki i na wątrobę. Najdziwniejsze jest to, że robione były wymazy z tych oczu i nic nie wyszło. Nic. Jakby nic tam nie było. A oczka dalej opuchnięte, z jakąś dziwną śluzowatą wydzieliną i żółw się zachowuje jakby go swędziały.
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: Tośka w 17.03.2014, 20:52:53 pm
A może on jest jakims alergikiem?Słaby może od początku i teraz się ciągnie.Może teraz latem słońce z niego chorobę wyciągnie
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: wiarka w 17.03.2014, 21:54:50 pm
Nad tym też się zastanawialiśmy ale nie wiem na co mógłby być alergikiem. Całą ziemię wymieniłam, roślinki też, kamienie wyparzone, a na świetlik i rumianek nie jest bo jak go w tym wykąpię to mu się poprawia. Wasze żółwie były na coś uczulone? Może coś by się dało usunąć z otoczenia, a nie wiem co.
A co do słońca to czekamy już na nie niecierpliwie. Miałam plan wyplewić wybieg w poprzedni weekend a tu się zrobiła okropna wichura i pada cały czas.
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: ankan w 18.03.2014, 09:39:21 am
Alergia jest zwykle na siano, pylące podłoże (typu czipsy, włókno kokosowe, piasek), pleśń, pryskane jedzenie. Czasem skóra się wysusza mocno od wody z kranu.
A badania krwi miał robione?
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: wiarka w 18.03.2014, 11:41:21 am
Nie, badań krwi niestety nie robiliśmy, a to dlatego że ważył tylko 69 g (przed chorobą 112) i baliśmy się, że nawet mała ilość pobranej krwi może mu mocno zaszkodzić. Jak następnym razem będziemy u weta to mam nadzieję, że już się zgodzą na takie badanie, bo dzisiaj waży już 120 g :)
A co do siana to mamy ususzoną trawę w terrarium, ale przez jakieś 3-4 miesiące jej nie było żeby zobaczyć czy ona nie powoduje właśnie alergii i nic się nie zmieniło więc wróciła na swoje miejsce bo Napoleon uwielbia się w niej zagrzebywać. Na suche liście nawet nie spojrzy. Myślisz, że na wszelki wypadek należałoby ją usunąć na stałe?
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: Marta_Marciniak w 19.03.2014, 00:30:51 am
Badanie krwi z pewnością byłoby bardzo pomocne, ale wiadomo przy małych gabarytach ryzyko rośnie, chociaż zdarzyło mi się pobierać krew o 50g żółwika, bo...wyjścia nie było i koniecznie trzeba było diagnozę postawić. Trop z pylącym podłożem jest dobry, a co żółwik ma na podłożu? Kiedyś miała przypadek, w prawdzie u kameleonów, że padały jak muchy u właściciela, a nie byle jakie, bo kameleony czterorogie. Puchły im oczy, języki, w efekcie dusiły się..padły tak 3 sztuki, aż właściciel wpadł na to, że nowy dywan w pokoju z gadami przywieziony prosto z Indii...śmierdział w dziwny sposób. Podejrzewam, że czymś był zakonserwowany na podróż do Europy, a wyziewy tego czegoś spowodowały zgony u kameleonów. Sprawdź czy w pobliżu terrarium nie stosowane są jakieś spraye, farby, może używasz intensywnie perfum, lakieru do włosów, może był remont? może jest w pobliżu jakiś środek do zwalczania owadów..cokolwiek wziewnego...
Oczywiście nie można wykluczyć jakiejś wewnętrznej choroby nerek/wątroby, nadciśnienia (wysadzone gałki oczne przy tym występują) związanego z wadą serce..u gadów zdarzają się też wady genetyczne niestety (nie mam na celu straszenia czy czarnowidztwa, po prostu gdybam, czasem trudno postawić diagnozę tyle podejrzeń istnieje). Dr Piasecki jest super specjalistą także żółwik jest w dobrych rękach i pozostaje nam trzymać kciuki:)
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: ankan w 19.03.2014, 09:47:11 am
Nie wiem co z sianem Ci poradzić. Ja mam z nim negatywne doświadczenia. Pyliło, jak miało ostre źdźbła to bywało, że żółw się ukłuł w oko a czasem i w skórę. Poza tym wyciągało wilgotność z powietrza przez co w kryjówce, gdzie zwykle było stosowane spadała wilgotność, a siano robiło sie takie nieprzyjemnie wilgotne i z czasem pleśniało.
Jeśli z Twoim nic takiego się nie dzieje, a żółw je lubi to może i zostać.

Jakby się udało to te badania krwi dobrze byłoby zrobić - przynajmniej by można było nerki i wątrobę wykluczyć.

I może rzeczywiście przemyśl, czy w czasie kiedy Napoleon zachorował nic nie zmieniliście w domu? Może coś go uczuliło niekoniecznie leżącego w terro?
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: wiarka w 19.03.2014, 19:09:30 pm
Przemyślałam to już na wszystkie strony, ale kosmetyków nie używam w tym pokoju gdzie żółw mieszka a jedyne co się zmieniło to wymieniłam w kwietniu szafę ze zrobionej z płyty pilśniowej na szafę dębową oraz kupiłam nowe łóżko. Stare zawierało pierze w poduchach na które z kolei ja jestem uczulona a teraz mam tylko stelaż i materac więc nie dopatrzyłam się związku.
Usunę siano i zobaczę czy coś się zmieni, aczkolwiek Napoleon nigdy nie sypiał ani w kryjówce ani w sianie. Śpi zazwyczaj na kamieniach w strefie suchej i tam też spędza większość dnia a do strefy wilgotnej wybiera się tylko na krótkie wycieczki.
Na podłożu mamy ziemię, jest dużo kamieni i wsadzam regularnie trawę. Wszystko to pochodzi z mojego ogrodu, a że żyję na wsi i teren nie był użytkowany jakieś 15 lat liczyłam na to, że będą to w miarę bezpieczne surowce.
Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: ankan w 21.03.2014, 10:04:16 am
Od szafy czy łóżka to by mu się to nie stało. Raczej prędzej od jakiś środków chemicznych, farb, czy różnych preparatów na mrówki i inne insekty.
Ziemia z ogrodu i darń to najlepsze podłoże, więc też nie to.
A teraz oprócz tych lekko podpuchniętych oczu wszystko z nim w porządku?

Tytuł: Odp: Leczymy się już 4 miesiące...
Wiadomość wysłana przez: Basia w 19.04.2014, 10:50:24 am
Wiarka, jest coś i takiego, że niektóre małe stepowce tak mają. I nie jest to chyba jednak chorobą.
Hodowane w optymalnych warunkach "pokazują" tę przypadłość bardzo rzadko.