No cóż, dzwoniłam (a właściwie nie ja, tylko moja mama), do weterynarza, którego mi poleciliście. Powiedział, że faktycznie, mogą być to nerki. Najlepszym rozwiązaniem byłby oczywiście osobisty kontakt, ale obawiam się, że nie będę miała takiej możliwości... Na razie powiedział, żeby uważać z antybiotykami (żeby nie podać jakiegoś, który zaszkodzi, zamiast pomóc) i stososwać jakieś leki moczopędne. No i trzeba by było zrobić badania... Tylko ciekawe gdzie
Wczoraj w lecznicy na moim osiedlu, był ten wet, o którym wcześniej wspominałam. Byłam u niego. Niesety, jednak nie zna się za żółwiach, a w każdym razie nie bardziej, niż którykolwiek inny wet z Białego. Ale przynajmniej zasugerowałam mu, że to mogą być nerki i podał mu coś mocząpędnego.
Co do samego Jacka - jest ZDECYDOWANIE lepiej (przynajmniej, jak na moje niedoświadczone oko). Opuchlizna praktycznie zeszła, plamy bledną i zmniejszają się, je, jest coraz bardziej ruchliwy. Nie pije, ale żywi się głównie warzywami, więc otrzymuje jakieś płyny. A właśnie - podowie moje pytanie - czym powinnam go karmić?
No i jeszcze kwestia podłoża... Wiem, że piasek nie jest odpowiedni. Mam go zmienić na korę?