Witajcie,
jakieś 2-3 lata temu chyba na tym właśnie forum pisałem o historii mojego żółwia oraz jego chorobie. Generalnie nie chce się tu rozpisywać bo napisałbym spory monolog, ale po krotce. Generalnie mam żółwia stepowego greckiego od 17 lat (żółw ma ok 23). Przez 5 lat przez swoją niewiedzę oraz wzorowaniu się na pewnej książce(właśnie o żółwiach stepowych zawierająca masę bzdur) karmiłem żółwia wyłącznie owocami(w szczególności jabłkiem - dostawał codziennie), warzywami, karmą Biorept(która powinna być zakazana). Przez ten czas żółw żył w małym terrarium, jako podłoże kupowałem żwir dla gadów(który żółw wcinał..., tak żółw jadł piasek) i doświetlany był zwykłą żarówką. Po tych 5 latach żółwiowi zaczęła deformować się skorupa, byłem u weterynarza, który nic nie stwierdził i tylko przyciął pazurki. Jakoś po kolejnych dwóch latach, kiedy skorupa zaczęła mieć szczeliny, po raz kolejny udałem się do tym razem innego weterynarza, który dał mu zastrzyk (z witaminami) pod tylną kończynę - do dziś nie wiem do końca co to było. Po tym czasie zacząłem mocno interesować się hodowlą żółwia i sam szukać rozwiązania.
Żółw otrzymał nowe duże terrarium, oświetlenie UVB,UVA, maty grzewcze i jako podłoże co roku zmienianą darń. Z diety wykluczyłem bezwzględnie owoce i warzywa, czasem dostanie sałatę, owoców nie dostaje w ogóle. Swego czasu kupowałem naturalny Agrobs, którego w ogóle nie chciał jeść, obecnie karmie go paszą Komodo, JBL, natomiast ostatnio nie chce jeść nic innego niż Repashy(specjalny premiks), wiosną i latem zjada tylko zieleninę. Ostatnio zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno dobrze go karmię. Odkąd go mam nigdy go nie zimowałem, co prawda zimą dostaje mniej jedzenia i po prostu go nie grzeje.
Jak co roku suszę żółwiowi liście mlecza itd, czasem nawet kupowałem susze herbala, zuzali ale wszystko lądowało w koszu bo żółw suszonych roślin nie tyka. Kiedyś przy Agrobsie zacząłem go oszukiwać dając zawinięty susz w liść sałaty ale słabo to wychodziło. Głodówka też nie pomagała.
W 2010roku byłem u ostatniego weterynarza, który miał się znać na gadach, byłem na dwóch wizytach z czego na jednej zrobili mu prześwietlenie. Kiedy weterynarz stwierdził diagnozę myślałem że to żart lub niekompetencja, otóż weterynarz stwierdził nowotwór, pokazał mi zdjęcie rentgena zdrowego żółwia oraz mojego i pokazał pewną plamkę/guz pamiętam do dziś. Natomiast leci już 6 rok a żółw żyje i jest pełen energii, niestety skorupa ciągle postępuje i wygląda tragicznie. W zimę żółwia praktycznie nie grzeję, tylko włączam żarówki UVB, które mało ciepła dają. W lato jak co roku żółw spędza praktycznie non stop w zagrodzie na słońcu, patrz zdjęcia.
Sam nie wiem co robić, nie chciałbym go stracić a maksymalnie mu pomóc, pieniądze nie grają szczególnej roli. Weterynarzy od gadów w Trójmieście nie ma, myślę aby pojechać na wizytę do Warszawy do kliniki, może jakąś polecicie? Jak myślicie czemu ta skorupa ciągle postępuje to wygląda jakby faktycznie coś w środku rosło

Najgorsze jest to, że kości/stawy przednich łapek zaczynają wychodzić poza obrys skorupy, wygląda to bardzo źle.
Poniżej kilka zdjęć zrobionych od 2014 roku, ostatnie jest dzisiejsze, widać jak skorupa postępuje.