Witam,
ja bym na advocata uważała, zdarzyły mi dawno temu (jak ten lek wchodził na rynek) dwa przypadki "paraliżu" tylnych kończyn u żółwi. Lek podany na skórę pachy (nie pachwiny!), lekki niedowład tylnych kończyn pojawił się po ok 5-6 h od podania, ustąpił po miesiącu. W advocacie jest moksydektyna, pochodna iwermektyny, na którą źle reagują żółwie. Lepszym preparatem naskórnym dla bardzo opornych żółwi (takim, którym nie da się głowy wyciągnąć podczas badania) lub maluszków (ciężko ze względu na gabaryty otworzyć paszczkę) jest Profander dla kotów małych. Z nim mam pozytywne doświadczenia, aczkolwiek przy silnych inwazjach nicieni i tak najlepiej sprawdza się fenbendazol podawany doustnie 3-5 dni z rzędu. Wracając do początku wątku ZAWSZE BADAJCIE KAŁ co najmniej 2 razy w roku (obowiązkowo!!!przed zimowaniem), nie dajcie się namówić na podawanie leków na pasożyty w ciemno. Po pierwsze nie ma "uniwersalnego" leku na wszystko, a żółwie mogą mieć nicienie, tasiemnce, pierwotniaki czy kokcydia i w zależności od rodzaju pasożyta i wielkości inwazji dobiera się lek oraz długość kuracji + osłonowe leczenie, jeśli stan zwierzaka jest ciężki. Po drugie walenie w ciemno leków obciąża wątrobę i nerki, więc jak podawać leki to wtedy kiedy jest na prawdę potrzeba- pozytywny wynik badania- w odpowiedniej dawce. Oczywiście kwarantanna w terrarium jest bardzo ważna.
Pozdrawiam, lek.wet. Marta Marciniak