Co tu się w ogóle dzieje
Po pierwsze - czy wet zrobił żółwiowi RTG? Jest to konieczne żeby stwierdzić w jakim stanie jest kończyna, czy jest złamana, stłuczona itp. Radziłabym nie wierzyć w diagnozę "na oko" bo to niestety nie działa. Kończyna jest spuchnięta? Możliwe że potrzebne jest usztywnienie i dlatego nie radzę pochopnie go leczyć. Warto się wybrać do specjalisty, a przynajmniej kogoś kto zrobi RTG.
Po drugie - z wetami jest tak że na palcach jednej ręki można policzyć takich co się znają na żółwiach. Wiem z własnego doświadczenia i z relacji dziesiątek osób... Niestety tytuł zawodowy nie oznacza automatycznie - fachowiec i dotyczy to chyba każdej dziedziny życia. To co piszę jest oczywiście truizmem ale wciąż mam wrażenie że nawet truizmy trzeba powtarzać bo natura ludzka jest taka że woli zdać się na kogoś niż na własny rozsądek i dociekanie wiedzy, a życiowe motto wielu osób to "weź pigułkę i zapomnij"... To prawda nie mamy czasu i możliwości znać się na wszystkim, życia by nie starczyło ale warto zawsze zachować zdrowy rozsądek...
Po trzecie - zgadzam się z Tobą - Nikuś że nikt nie zna dokładnie całej sytuacji, ale weź pod uwagę że pewne rzeczy bez dodatkowych wyjaśnień wywołują takie a nie inne skojarzenia. To że żółw znalazł się w rękach dziecka nasuwa od razu skojarzenie - nieodpowiedzialny, bezmyślny opiekun - niezależnie od tego czy tak jest czy nie. Cała ta dyskusja jest moim zdaniem niepotrzebna i wywołuje tylko zbędne emocje.
Co do reszty - wysłałam Ci prywatną wiadomość z ostrzeżeniem.
Proszę wszystkich o powrót do merytorycznej dyskusji