Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie

Żółwie lądowe => Choroby => Wątek zaczęty przez: malwa w 19.06.2009, 10:03:47 am

Tytuł: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: malwa w 19.06.2009, 10:03:47 am
Nie wiem jeszcze na 100% ze dziewczyna mi go przywiezie we wtorek , ale fotki juz przeslala, tu jak juz kiedys wam pisalam nazywamy je grekami a w polsce mauretanskimi , ja ogulnie nie potrafie sie przyzwyczaic do nazwy zolw mauretanski dlatego tak czasto pisze ze to grek. No ale wracajac do tematu, wstepnie dziewczyna chce mi powierzyc swojego zolwia a wlasciwie zolwinke , i powiem szczerze ze sie stresuje bo zolwik nie jest calkiem zdrowy , bowiem ma miekka skorupe ale ponoc je jak by nie bylo jutra wiec mysle ze dobra uvb, wapno , spacerki po ogrodzie i moze wizyta u weta moga jej wyjsc na dobre, w sumie nie moge jeszcze nic powiedziec bo po zdieciach ciezko powiedziec jak daleko ta choroba jest zaawansowana wiec wszystko miejmy nadzieje wyjasnij sie we wtorek ... nawet nie wiecie jak sie denerwuje, duzo dla mnie znaczy to ze ktos mi powierza swojego zwierzaka...
(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/igiandbillybob010.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/igiandbillybob009.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/igiandbillybob008.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/igiandbillybob007.jpg)
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: malwa w 19.06.2009, 10:09:15 am
A sorki za jakosc zdiec ale nie moglam sie polapac jak i co wiec uzylam prostrzej metody  :P :P :P
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: Beata w 19.06.2009, 10:30:40 am
Nie wygląda źle na tych fotkach. Może choroba rzeczywiście nie jest zaawansowana i przy intensywnej pielegnacji i suplementacji uda się ją zahamować. Jest za to niesamowicie ubarwiony, piekny :)
Fajnie że go przygraniesz  :)
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: malwa w 19.06.2009, 12:54:21 pm
No mam nadzieje ze nie jest z nim tak zle, wsumie dziewczyna kiedys pisala o pomoc i duzo ludzi radzilo jej wlasnie diete, slonce, itp. ja w sumie upieralam sie przy wizycie u weta , ale raczej do tego nie doszlo, choc z tego co wiem dziewczyna choduje fredki wiec jakiegos tam weta ma , wsumie wszystkiego sie wypytam jesli przyjedzie. Proponowalam jej ze ja moge go odebrac ale ten zolw nalezy do jej siostry i chcialyby obie przyjechac i upewnic sie ze ja nie robie na nich interesu itp. wsumie mi to nie przeszkadza z tym ze ja juz bym chciala tego zolwia miec za nim sie dziewczyny rozmysla... kurcze ciezka sprawa bo juz skacze do sufitu na mysl ze moge pomuc temu maluchowi. Co do kolorow zeczywiscie piekny jest, nawet na poczatku sprawdzalam pare razy czy to napewno mauretanski bo jeszcze takiego nie widzialam , (poszukamy razem cos wiecej jak bede mogla zapodac wam lepsze fotki ;)).Teraz tylko trzymac kciuki zeby akcja "podaruj zolwiowy lepszy dom" sie powiodla :P...Ha najlepsze to ze ja tak wariuje na punkcie tych zolwi ze ostatnio muj detysta prubujac wyrwac mi zeba przez 45minut lamiac go po kawalku stwierdzil ze musze jechac na hirurgie szczekowa jesli wystapi infekcja w ciagu 2 tygodnij, a ja do niego czy moja karta medyczna to pokryje bo zolwia musze zabrac do weta... ;D, nie mowiac ze od srody jestem na opakowaniu ibupromu maxu dziennie a obiad jem przez slomke, malo tego malujemy teraz dom, wiec co piec minut robie przerwe zeby leciec i posprzatac choc troszke zolwia no bo w poniedzialek wszystkiego nie dam rady zrobic, przez to wszystko czuje nawet ze mnie grypa bierze . Ale co tam mam nadzieje ze to wszystko sie oplaci i zolwik bedzie mial nowy lepszy dom ... ;) bo prawda taka ze ja chociaz pozalic sie moge a taki biedny zolw co ma zrobic  :(.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: Basia w 19.06.2009, 16:54:11 pm
Malwa , jak ty to wszystko ładnie piszesz, że aż wzruszasz ludzi. Ja też się teraz leczę u dentysty i mam z tym duży kłopot, także finansowy, bo ubezpieczenie tu nie wchodzi w grę. Wczoraj po południu ułamał mi się cały ząb, to jest koszmar. Poszłam dziś do dentysty, wyniki są mierne, tylko kasy dużo ubyło, i znowu muszę chodzić. Nie daj się grypie tylko, bo szkoda czasu :). I pisz co dalej z tym pięknisiem. I powiedz czy sama malujesz dom, czy ktoś inny, bo w moim już brudno i sama o tym myślę, a jeszcze tego nie robiłam.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: ankan w 19.06.2009, 20:43:22 pm
Żółwik wygląda nieźle...:) Lekkie piramidki - ale tak to oczka w porządku. Pewno do końca się okaże jak jest gdy już u Ciebie będzie.
Długo się zastanawiały, nim się zdecydowały go oddać?
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: malwa w 20.06.2009, 08:15:53 am
Wiez dziewczyna napisala pierwszy raz moze ok. lutego ze zauwazyl ze zolw ma miekka skorupe , wiec jak juz pisalam starala sie zmienic diete i wystawiac go na sonce kiedy tylko mogla, ponoc doprowadzila go teraz do troszke lepszego stanu i chce go oddac za nim choroba sie poglebi, poprostu nie maja tam dla niego czasu a ze jest z nimi ponoc 10 lat w co ciezko uwierzyc bo zolw mierzy tylko 15cm po za tym to samiczka, wiec szukaly dla niego domu . Zawiesilam kiedys posta ze ja moge przyjac niechciane zolwiki wiec dziewczyna do mnie napisala, dla mnie to super sprawa bo kochaja zwierzaka , nie maja dla niego czasu , wiedza ze juz wystarczajaco to udowodnily bo zolw jest chory wiec go oddaja, nie sprzedaja , nie robia na nim kasy tylko szukaja dobrego domu, dodam ze pare osob sie po niego zglosilo a dziewczyna i tak napisala do mnie wiec tym bardziej sie ciesze bo to duzo dla mnie znaczy, wsumie tak jak mowie niepotrzebnie sie juz ciesze bo zolwia jeszcze nie mam, i nie wiem do konca czy dziwczyny czasami sobie w kulki ze mna nie leca po to zeby tylko wyciagnac informacje, bo szczerze z poczatku tak troszke to wygladalo ale moze poprostu mnie sprawdzaly na ile sie znam :-\ nie wiem...wczoraj skaczylismy malowanie wiec teraz tylko sprzatanie domu , terrariow, i przygotowanie kacika dla nowej zolwinki, kurcze znowu czekaja mnie zakupy i wiecej lamp do podlaczenia w domu, Garnek mi chyba glowe ukreci, ale na trzy, cztery miesiace musimy jakos wytrzymac , po tem zobacze czy mogla bym ja zapoznac z moimi dwoma maluchami ;). Hmmm... jak narazie jestem pod jedna wielka presja bo zalezy mi na tym zeby zolwik do nas trafil, dzisiaj jade kupic jakas lampe uvb , i grzewcza, problem w tym ze zolwik chyba nigdy nie byl trzymany w terarium wiec napewno bedzie to dla niego duzy stres no ale nic nie moge na to poradzic jesli ma byc zdrowy to nie ma innego wyjscia , mam nadzieje ze pogoda dopisze to z miejsca poleci na ogrod ;). Kurcze ale sie rozpisalam to chyba te emocje :-\
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: ankan w 20.06.2009, 11:21:31 am
To i tak rozsądnie z ich strony, że widząc, że czasu nie mają zdecydowały się oddać żółwika w dobre ręcę.
Myślę, że tak Cię wypytywały, żeby sprawdzić, czy się znasz i tym samym czy żołwik będzie miał u Ciebie dobrze. Pewno z tego samego powodu chcą go przywieźć osobiście.
Na pewno z początku będzie niezbyt z terra zadowolony - ale powinien się ożywić na zewnątrz..:)
Ale musisz mieć miejsca w domu, żeby tyle terr ustawić - ja mam teraz 2 - w tym jedno małe ledwo wciśnięte.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: Basia w 20.06.2009, 17:07:12 pm
Malwa, nie martw sie tym terrarium dla nowego, bo to będzie dla niego nowość i bedzie zwiedzał i oglądał przez jakiś czas, a potem zobaczy, że mozna wyjść, i wtedy dopiero zacznie się kłopot. Ale Ty to bedziesz umiała przeżyć, boś doświadczona w tych sprawach.
Gdybyś miała dach, taką wiatę na wypadek deszczu, to twe żółwie stepowe i greckie mogłyby na ziemi być, pomieszanej ze żwirem. I wtedy lamp byś nie używała. Taniej by było.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: malwa w 20.06.2009, 17:21:37 pm
No juz po zakupach , starter , lampa grzewcza60, uvb 10, kwiatek,ziemia, kostka kokosowa i doniczka zakupione, i teraz mam problem widzialam super lampe ktura grzeje i zarazem ma uvb "powersun" 100 i 160W ale kurcze kasztuje 69.99euro ogulnie przegladalam w internecie i wszedzie ceny sa podobne ok 70euro , a ponoc lampa jest super i ma to potrzebne promieniowanie , jest na nia nawet 6 miesiecy gwarancji a jak by zamowic z angli to nawet daja gwarancje na rok. Mosze jeszcze troche poszukac moze znajde gdzies taniej z tym ze wyczytalam ze latwo nia mozna poparzyc zwierzaka wiec trzeba uwazac jak sie ja zawiesza.
Anka co do pokoi to nie nazekamy klopot w tym ze nie ma komu ich sprzatac, ale ogulnie to staram sie ustawaiac tera petrowo bo latwiej je wtedy wszystkie ogrzac.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: Basia w 20.06.2009, 22:59:01 pm
Malwa, o takiej lampie powersun to mówił chyba gdzieś Witia.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: witia w 21.06.2009, 14:57:23 pm
Lampa, o której pisałem to Bright Sun UV Dessert: http://forum.zolw.info/recenzje-sprzetu-i-akcesoriow/odp-recenzje-lamp-innego-sprzetu-elementow-wyposazenia/
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: malwa w 21.06.2009, 16:51:25 pm
Hmmm... widze ze wszedzie takie nienormalne ceny na te lampy zazucili,szczerze poczekam az zolwik do mnie zajedzie i jesli trzeba bedzie zakupic to kupie , ale jesli skorupa nie bedzie az w takim zlym stanie to postaram sie wywalac go na slonko ile tylko da rade, zreszta i tak to robie z innymi.
Co do tera to juz gotowe czeka w osobnym pokoju, jak sobie je dekorowalam to dostalam natchnienie i wszystkie tera polecialy do zmienienia ;)
(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/box1001.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/box1002.jpg)
(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/box1007.jpg)
(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/tera5002.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/tera5003.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/tera5004.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/tera5001.jpg)
Wydaje mi sie ze jest duzo ladniej z kwiatkami, a wsumie po co maja stac w pokoju na oknie jak moga sobie stac w terariach wkoncu wszystkie sa jadalne, problem w tym ze jesli bym wlozyla lub zasadzila je w srodku ter to dlugo by tam nie postaly wiec potpatrzylam na internecie taki pomysl z pulkami  :).
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: ankan w 21.06.2009, 23:03:54 pm
Super teraz terraria wyglądają...:) Roślinki dają naprawde fajny efekt...:)
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: Basia w 22.06.2009, 10:13:04 am
Bardzo ładnie to zrobiłaś i widać, że to lubisz, a to znaczy że jest u ciebie tak ciepło i z uczuciem w tych terrach.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: witia w 22.06.2009, 10:35:04 am
Mi się też bardzo podoba. Schludnie i praktycznie...  ;)
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: malwa w 23.06.2009, 10:10:32 am
Hmmm.... nie wiem czemu mnie takie rzeczy spotykaja , moze poprostu nie jest mi w zyciu pisane dostawac rzeczy za darmo  :-\...
Od tygodnia lasencja wypisywala do mnie czy napewno chce tego zolwia i ze ona na 100% mi go osobiscie przywiezie, wiec od soboty juz sie szykowalam , zalatwialam materialy, kupilam lampy i ogulnie jeden wielki pospiech zeby oczywiscie wypasc jak najlepiej, cale moje urodziny spedzielam sprzatajac dom i tera , a panna do mnie napisala wczoraj ze ten zolw nalezy do rodziny i ze jak wrucila z pracy wczoraj do domu to rodzina oznajmila ze zolwia nie chca wydac. Rozumiem ze mozna miec jakies nawroty i zmiany decyzji ale jeszcze jej wczoraj rano pisalam czy oby napewno chce go wydac bo mam zamiar zamowic bardzo droga lampe i pare nowych witamin zeby malucha podleczyc, no i odpowiec byla ze oczywiscie z siostra przyjada ok. 13 i zolwia ze soba przywioza. Nie wiem czy to bylo z jej strony tylko takie zagranie zeby wyciagnac ze mnie informacje jak wsumie tego zolwia podleczyc ,o co wogule tu poszlo nie wiem , dodam tylko ze ciezko zolwia jak kolwiek leczyc jesli zwierze zyje na podlodze a nikt nie ma czasu nawet wywalic go na ogrod ,najlepsze to ze takiego lata nie mielismy tu od 4 lat.Jak narazie jestem barrrdzo wsciekla i rozczarowana , i choc przeszlo mi przez mysl ze takie cos moze sie stac to nie zmienia faktu ze jak mozna w ostatniej chwili tak beszczelnie sie wycofac szczegulnie ze nawet nie raczyla do mnie zadzwonic tylko napisala mi to poprzez sms-a a to uwazam za tchuzostwo...
No nic mam nadzieje ze bedzie jeszcze okazja do zaadoptowania jakiegos biedaczyska , choc ta cala sytuacja utwierdzila mnie w przekonaniu ze tu nie ma nic za darmo, i jesli nie wiadomo o co chodzi to napewno chodzi o kase.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: Basia w 23.06.2009, 20:41:02 pm
A wiesz co? Weź i spytaj ją ile za niego chce. Jak ci odpowie że ileś tam, to bedziesz wiedziała, że jest wredna małpa.
Ja też jestem tym wkurzona.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: gosia101097 w 24.06.2009, 09:07:31 am
Bardzo ci współczuje bo to było naprawdę wredne z jej strony, a po za tym ten żółw musiał mieć złe warunki po przez coś jest chory prawda?! Dla mnie szkoda mi i ciebie i żółwia. Ciebie dlatego że musiałaś wydać tyle kasy na to wszystko bo chciałaś pomóc temu biedakowi , a żółwia dlatego że musi spędzić życie z taką małpą(która nie zadba o niego nawet w 2% tak jak byś ty zadbała)
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: malwa w 24.06.2009, 12:28:27 pm
Ah... juz dzis mi troche lepiej i szczerze nawet nie szkoda mi kasy z tego wzgledu ze predzej czy puzniej i tak to wszystko wykozystam , szkoda mi tylko mojej pracy i calego biegania zeby wszystko miec gotowe dla malucha. Co w tym wszystkim najgorsze to to ze jesli bym jej nie powiedziala co to za rodzaj zolwia, dziewczyna by do dzis nie wiedziala, z tego co wiem zolw zyje na podlodze i nalezy do jej siostry co tez nie bylo madrym rozwiazaniem prubowac wydac nie swojego zolwia, z tego co sie orietuje dziewczyna pracuje w zoologicznym i wsumie wie ze zolw ma okropne warunki dlatego prubowala go wydac ale rodzina sie nie zgodzila. Ciagle jednak mysle ze to wszystko moglo byc uknute zeby wyciagnac informacje , jakie lampy , gdzie je kupic, jakie witaminy, jaki wet, jakie jedzenie , podloze, wszystko jej pisalam bo lasencja sie pytala, mam nadzieje ze chociaz to cos temu biedakowi pomoze :-\.Szkoda zolwika :( i moich trzezwych urodzin w gumowych rekawiczkach szorujacych podlogi w niedziele, ale ja jak dobrze pujdzie bede miala za rok nastepne urodziny a biedny zolw prawdopodobnie jak nie zmienia mu warunkow Nie :'(.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: witia w 24.06.2009, 12:57:51 pm
Miejmy nadzieję, że będzie chociaż na tyle rozsądna, i że przynajmniej wykorzystwa Twoje porady co do prawidłowej opieki nad żółwiem.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: Basia w 24.06.2009, 18:57:38 pm
A może ona się odezwie po jakimś namyśle? Ja trochę liczę na to. A jak nie to zapytaj ją sama za pół roku, może wtedy odda.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: żółw-czesiek w 24.06.2009, 22:57:42 pm
przykrozja :-\, faktycznie musiałaś się czuć fatalnie. generalnie mam zaufanie do ludzi (chyba że ktoś przegnie) i myślę, że się nie dogadali w rodzinie. jak by tylko chciała wyciągnąć informacje to trochę za dużo zachodu. przecież na tej stronie jest wszystko.  mam nadzieję, że się dziewczyny jeszcze dogadają, przemyślą i odezwą do Ciebie. "będzie dobrze...."
 
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: Basia w 25.06.2009, 09:41:39 am
Czesiek, tamta małpa jest z Irlandii, i nie czyta tej strony, tylko inne powinna czytać, ale i tego chyba nie robiła.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: ankan w 25.06.2009, 10:18:26 am
Malwa - przykro mi, że tak wyszło. Narobiłaś się po pachy, a laska sobie w gumki poleciała...:(
Na wyciąganie informacji to mi nie wygląda - przecież jakby do Ciebie napisała z zapytaniem jakie terro, lampy itp. to byś jej napisała nieżnie od jej chęci oddania żółwia.
Oby choć warunki mu poprawili, choć ciężko to widzę...:(
Najbardziej w tym wszystkim szkoda zwierzaka - mógłby mieć dobry dom, a tak to musi dalej żyć na podłodze...:((
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: malwa w 25.06.2009, 10:22:59 am
Hmmm... co chwilke jakies inne brudy sie w tej sprawie ukazuja, zauwazylam ze od jakiegos czasu pojawila sie wiadomosc od kolesia ktory skupuje ziwerzeta , papugi, jaszczurki no i zolwie , i co sie okazalo mieszka on w tym samym miescie co ona, koles wyraznie napisal w swojej wiadomosci ze przyjmie dorosle zolwie najlepiej zabutie i lesne ale moze wziasc tez inne i placi gotowka od reki. Wiec chyba juz sprawa wyjasniona :-\, niestety kasa zadzi tym swiatem , a takie rzeczy jak wspulczucie, troska, no i bycie slownym oczywiscie nie maja juz coraz czesciej tutaj miejsca. Wydaje mi sie ze ten facet chce otworzyc nastepna z tak zwanych open farm , fajna sprawa jesli przez lata masz zamilowanie i po troszku sobie skupujesz i rozmnazasz gadzinki no i po jakims czasie otwierasz cos takiego ze ludzie moga przyjsc i zobaczyc co tam maz, ale on jak to tu czesto bywa robi to w expresowym czasie , poprostu pojawia sie taki pacan ktorego nikt nie zna , nic nie napisze tylko ze placi gotowka i gadzinki ktore mogly by byc wydane w dobre rece zostaja sprzedane zeby tloczyc sie w ciasnych terach wszystkie razem na pokaz , zazwyczaj bez weta , bez jakich kolwiek wiadomosci jak o to dbac i czym zywic , ach... czasami wkurza mnie to bezprawie co do egzotycznych zwierzat tutaj >:(
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: ankan w 25.06.2009, 10:49:06 am
Okropne....:(
Myślisz, że zdecydowąły się go sprzedać?...:( Nefajne...:(
Nie wiem tylko, czy ktos im kupi żółwia z miękką skorupą...Jednak nawet taki nuworysz otwierający sobie domowe-zoo ciut się chyba musi znać i każdego zwierzaka nie kupi.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: Beata w 25.06.2009, 10:55:09 am
Ja też Ci współczuję. Dziewczyna okazała się zwyczajną oszustką. Ja bym jej to smiało powiedziała w twarz, plus dodała że naraziła na wydatki związane z zakupem akcesoriów, w dodatku "na już".

Raczej nie wierzę w nagły przypływ miłości i przywiązania skoro wcześniej takich rozterek nie było. Najprawdopodobniej uznała że skoro pozbywa się zwierzaka i rynkowo jest on ileś tam wart to dlaczego miałaby na tym nie zarobić.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: malwa w 25.06.2009, 11:18:31 am
No... niestety nie powiem ze to pierwszy raz kiedy natknelam sie na oszustow , ale chyba boli to czlowieka za kazdym razem :-\. Czasami nie ma sposobu zeby z tym wygrac, kupowac chorego zolwia za kazdym razem tez nie moge... zreszta dowac takim oszusta kase to raczej grzech ,to jak wzbogacac i utwierdzac ze to co robia jest ok.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: ankan w 25.06.2009, 13:06:17 pm
Kasy to jej nie ma co proponować. Miała oddać żółwia, żeby miał lepsze warunki, a nie nim handlować...:( Jak napisze do Ciebie kolejny raz z zapytaniem o coś to jej odpisz uprzejmie, że wiedza kosztuje i swoją poradę wyceniasz na np. 20 euro.
Tytuł: Odp: Pierwszy zaadoptowany chory żółw
Wiadomość wysłana przez: żółw-czesiek w 25.06.2009, 21:19:49 pm
hmm... fakt może nie czytać tego forum (dzięki Basiu za spostrzeżenie). mimo wszystko uważam że o wiele prościej mogła się dowiedzieć jak pomóc swojemu żółwiowi niż tak podpuszczać. jak nie mogła korzystać z tej strony to pewnie mogła z innej w swoim języku. na pewno jest podobne forum, równie fachowe, po angielsku. a z tym gościem skupującym  gady to bardzo prawdopodobne. była jucz dogadana z Tobą a tu nagle pojawił się sposób na dodatkowe parę ojro. coś szkoda tylko żółwia  :-[