Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie
Żółwie lądowe => Choroby => Wątek zaczęty przez: Grzykrzy w 03.01.2014, 20:12:30 pm
-
Mója żółwiczka jest chora. Zaczęło sie kilka dni przed świętami. Zauważyłam, że w terrarium zaczęło zostawać jedzenie ( susz, rukola, cykoria , roszponka). Nigdy przedtem tak nie było, bo Erysi, zawsze apetyt dopisywał. Okazało sie, że zółwiczka je znacznie mniej. I jest mniej ruchliwa. Zaczęłam robić częściej kąpiele. Zawsze wtedy się wypróżniała. I tak było. Ale apetyt z dnia na dzień był coraz mniejszy. Z ręki jeszcze jadła, ale bardzo mało. W święta przestała jeść i wypróżniać się. Nie odchodziły nawet gazy w wodzie podczas kąpieli. Więcej spała, mało co sie ruszała. Mocz oddawała i na "oko", wyglądała bardzo ładnie. Oczka absolutnie nie napuchnięte, łapki również idealne. Zaraz po świętach poszliśmy do weterynarza. Naszego od lat, polecanego zresztą tu na forum. Lekarz, zrobił USG, stwierdził, że w jelitach jest powietrze. Podejrzewał, zaczopowanie i atonię jelit. Pocieszał nas, że zółw jest w dobrej kondycji i że jelita pewnie podejmą pracę. Zalecił antybiotyk ( nazwy nie pamiętam), ale taki, który podaje sie na jelita i zalecił podawanie Laktulozum i kąpiele. To było w poniedziałek. Ale ja nie widzę żadnej poprawy. Jest dokładnie tak samo. Żółwiczka nie je, nie wypróznia się. Jest mało aktywna. Dzwoniłam do lekarza. Mamy przyjść we wtorek. Ja już tracę nadzieje na to, że jelita zaczną pracować. Może ktoś z Was wie, co jeszcze można zrobić? Może ktoś miał podobną sytuację i pocieszy. Napiszę troche o żółwiku. To samiczka, ma 5 lat. Jest dość duża, jak na swój wiek. Nie zimowana. Terrarium duże, z lampami UVB i " kwokami". Podłoże - ziemia z czipsem kokosowym grubym ( nieszczęsne podłoże, to pewnie ono jest przyczyną). Latem wybieg na działce. Prócz Erysi, mamy jeszcze dwa żółwie, malucha, który jest razem z Erysią i samca, który jest oddzielnie w drugim terrarium. Tamte żółwie są zdrowe. Poradźcie, co jeszcze mogę zrobić.
-
Grzykrzy, straszne co spotkało Twoją żółwiczkę, współczuję Ci bardzo. Chciałabym móc Ci jakoś poradzić, ale wygląda na to że jesteś pod opieką fachowca, który wie co robi, więc nam na forum pozostaje wspieranie i trzymanie kciuków.
A przy zaczopowaniu (bo tak zrozumiałam, że jest w tym przypadku) zawsze pozostaje interwencja chirurgiczna..
-
O interwencji chirurgicznej mowy jeszcze nie było. Na razie jest leczenie zachowawcze. Zaczopowanie jelita było w podejrzeniach lekarza, choć na USG widoczne było tylko powietrze w jelitach. Jednak nie wiemy, jaki odcinek jelit jest widoczny w USG robionym przez pachwiny. Żółwinka trochę jakby sie ożywiła. Zaczyna przemieszczać się po terrarium. Ale nadal nic nie je. Choć dziś zainteresowała się listkiem cykorii i nawet kilka razy ugryzła. W ciągu tego tygodnia od ostatniej wizyty, podczas kąpieli żółw oddał dwa razy mocz. Zawsze mocz był z białą, wapienną "wkładką". A tym razem ta wkładka była żółta. I tak sobie teraz myślę, że to może wyszło przy okazji, laktulozum, które ona ma podawane. Bo lekarz powiedział, że laktulozum nie wchłonie się i albo wyjdzie dołem, albo górą. Jeśli dołem, to ok, ale jeśli żółw zwymituje lek, to niestety będzie to świadczyło o totalnej niedrożności. Kurcze, ona tak ładnie wygląda, nie ma obrzęków. Patrząc na nią nikt by nie powiedzia, że jest chora. Trzymajcie kciuki za nią. We wtorek idziemy do lekarza.
-
Możesz ją "podgrzać" pod lampą grzewczą. Moje jedzą po tym aż miło ;D. Trzymam kciuki za Twojego żółwia :(.
-
Wydaje się, że wszystko zmierza ku dobremu, skoro ma energię i daje radę wydalić toksyny. Dzielna żółwinka. :)
Kciuki będziemy trzymać, daj po wizycie koniecznie znać.
-
Chyba za wcześnie się ucieszyłam, myśląc, że żółta wydzielina w moczu, to podawane laktulozum, bo dziś zdałam sobie sprawę, że ten lek, jest przeźroczysty, a nie żółty :( . Zastanawia mnie tylko, że żółw nie jedząc już ponad dwa tygodnie i nie wypróżniając się, ma jeszcze siłę się poruszać i, że w ogóle jeszcze funkcjonuje. Zobaczymy co powie jutro lekarz. Pewne jest jedno, że ja nie chcę patrzeć jak moja żółwinka, miesiącami będzie umierać z głodu. Bo tak sie to pewnie kończy w rezultacie.
-
Różne przypadki i historie żółwiowe dowodzą, że gady te są niesamowicie wytrzymałe i odporne, potrafią przetrwać o wiele więcej niż dwa tygodnie bez jedzenia. Ich organizmy są jednak ewolucyjnie mniej doskonałe niż nasze, więc trzeba też przy ich chorobach i rekonwalescencji być bardziej cierpliwym i uwzględniać te miliony lat różnicy. Nawet jeśli to żółte to nie był wydalony lek, wiesz na pewno że żółwinka wydala toksyny, a to już sygnał że powoli wychodzi z niemocy.
PS Wojtek17, w razie gdybyś się zastanawiał, gdzie się Twoja wiadomość podziała.. >>klik<< (http://forum.zolw.info/regulamin-ogloszenia-i-aktualnosci-zwiazane-z-forum/regulamin-funkcjonowania-i-korzystania-z-forum/msg86739/#new)
-
U żółwi procesy zachodzą wolno. Dobrze, że siku zrobiła i wydaliła kwas moczowy. Jak od 2 tygodni nie je - to też i kupy nie ma.
Nie wiem o czym świadczy żółte zabarwienie kwasu - może rzeczywiście od leku, albo toksyn. Dobrze, że nie był różowy, podbarwiony krwią.
Spróbuj ją jakoś "namówić" na jedzenie - może z ręki coś skubnie?
-
Jeszcze jesteśmy przed wizytą u lekarza. Jedziemy na 18. Na razie wyłączyliśmy lampy, aby trochę sie schłodziła. Ale zaczęła się wypróżniać. Śluz z czymś żółtym i teraz jak jej dawaliśmy antybiotyk (Enrofloksacyna 10%), dość rzadkie, ale już bardziej przypominające kał. Ale nadal nic nie je. Mam wrażenie, że wręcz ma jadłowstręt, bo jak podtykam, jej pod pyszczek listek, lub kawałek jabłka ( zawsze to była jej łakoć), to odwraca sie i odchodzi. Zobaczymy co powie lekarz. Już nawet zamówiliśmy nowe żarówki UVB, bo może te są jakieś stare, zleżałe ( pudełka wywaliłam, więc nie mogę sprawdzić daty ważności) i brak promieni słonecznych tak na nią działa. Ale żarówki jeszcz nie przyszły. Czekamy. Teraz wzięła ostatnią dawkę antybiotyku. Dzis w ogóle sporo piła. Więc może ma się ku dobremu. Oby. Napiszę po wizycie wieczorem, co powiedział lekarz. Dzięki za wsparcie.
-
Czekamy na wieści
-
Mocno trzymam kciuki za gadzinę.Gady czasy potrzebują.Mam nadzieję,że same dobre wieści napiszesz
-
No niestety, nie mam dobrych wieści. To nie jelita, tylko nerki. Zaczyna sie niewydolność nerek. Być może spowodowana jest zapaleniem nerek i to ewentualnie byłoby do odwrócenia, jednak jeśli jest inna przyczyna, to rokowania są marne. Dostała zastrzyk- antybiotyk Betamox i ma go dostać jeszcze pojutrze i jeszcze po kolejnych 48 godzinach. I jeśli nie będzie poprawy , to juz nic jej nie pomoże. I trzeba będzie jej ulżyć i ją uśpić, bo kolejnym etapem, będzie rozmiękanie pancerza ( już zaczyna być lekko miękki) i zaczną sie przesieki. A tego, to juz bym nie przeżyła. Teraz to juz można liczyć tylko na łut szczęścia. Takze trzymajcie kciuki. Moze sie uda. Acha. Ta żółta maź w moczu to kws moczowy w duzych ilościach.
-
Będę się modlić o zdrowie dla żółwika.
Trzeba wierzyć. Wiara potrafi czynić cuda!!!
-
Dzięki serdeczne. Może akurat się nam uda.
-
Czytam wątek i mam łzy w oczach..... Trzymam kciuki z całej siły!
-
Erysia nadal nic nie je. Tyle, że zaczęła się wypróżniać ( nie wiem czym, jak nic nie je). Wreszcie przyszły nowe lampy UVB, wiec przynajmniej tu jestem pewna, że jest wszystko ok. Boże , patrzę na nią i czuję się jak kat, który wydał na nia wyrok śmierci..... Ale nie będę mogła patrzeć, jak zacznie się tu rozpadać. Jutro zastrzyk z antybiotyku i jeszcze resztki nadziei, że może lekarz sie pomylił, że zacznie jeść i będzie ok... Źle mi z tym bardzo . Ale jeszcze jest nadzieja, do poniedziałku...
-
Wiem co czujesz :'( ja również patrzyłam jak mój żółwika się męczy ale dla niego już nie było ratunku. Nie posiadałam odpowiedniej wiedzy, doświadczenia a dodatkowo leczyłam Ją u pseudo specjalisty :(
Wszyscy na forum łączymy się w modlitwie dla Twojej skorupki. Ja osobiście bardzo przeżywam Twoją tragedię ale ze mnie to taki typ wrażliwca, który płacze nad krzywdą zwierząt bo one w przeciwieństwie do ludzi niczemu nie zawiniły.
Trzymaj się jakoś. Duży siły dla Ciebie na te trudne dni!
-
Tylko trzymać kciuki :(
-
Zaczęła powoli jeść!! Wiem, ze nie ma co się za wcześnie cieszyć, ale jest już postęp. Roszponka jej zasmakowała, choć wolałabym, aby za dużo jej nie zjadła, bo to marketowe, no ale lepsze to niż nic. O matko, może sie uda. Dziś antybiotyk.
-
Dobre wieści.Nie martw się,że marketowe.Ja tez ratuję się teraz wszystkim i wielu z nas również.
Najważniejsze ,żeby zjadła i pobudziła organizm do pracy.Żółwie są silne,tylko potrzebują dużo czasu na regenerację.Pozdrawiam
-
Ja to sie zastanawiam, czy ona nie ma jakiejś anginy, bo zauważyłam, że jak przełykanie sprawia jej problem, tak jakby ją gardło bolało, a z wytrzeszcza trochę oczy. Ale przełyka. Jeśli tak, to ta Amoxycylkina byłaby w sam raz. Oby. Dzieki jeszcze raz za kibicowanie i za wsparcie!!
-
A może jej coś utkwiło?Albo może się skaleczyła?Dałabys rade zajrzeć jej do gardła?
-
Zwróć na to uwagę u weterynarza.
Bardzo się cieszę!
-
Lekarz zaglądał ,rozdziawił jej paszczę i dokładnie oglądał gardło. Nic nie mówił. Korci mnie ,aby jej dać troszke jabuszka, ale boje się, że na pierwszy raz, po tak długiej przerwie mogę przesadzić i jej zaszkodzi. Chyba lepiej powoli z tym jedzeniem. Jak myślicie? Tak poza tym sporo piła i potem wydaliła mocz. Ale już taki normalny, bez tego żółtego gluta.
-
Moim zdaniem jabłko nie jest dobrym rozwiązaniem. Zawiera bardzo dużo cukru. Lepiej podaj coś polecanego na forum.
-
dziś tylko zieleninka. Ale zjada bardzo chętnie. Dostała juz antybiotyk i chodzi sobie po terrarium i szuka jedzenia. Wygląda na to ,że kryzys ma za sobą. Ale tfu, na psa urok :D, aby nie zapeszyć.
-
Możesz dać jej opuncję- dostarczy wodę i cenne witaminy potrzebne jej tak w tej chwili. Nie spotkałem jeszcze żółwia, który by nie ruszył opuncji. ;)
-
Jeszcze raz bardzo dziekuję Wam za wsparcie i trzymanie kciuków za Erysie. Chyba powoli Erysi wraca zdrowie. Jest coraz bardziej ruchliwa, no i przede wszystkim zaczęła jeść. Je coraz więcej. Oczywiscie antybiotyk ma jeszcze dostawać ( nie wiem jak długo, ale o tym zadecyduje lekarz), mam nadzieję, że nic na gorsze się juz nie zmieni. Niebawem postaram sie wstawić zdjęcia naszej bohaterki ( muszę tylko zdopingować męża, aby zamieścił fotki, które właśnie zrobiłam). Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz dziękuje.
-
Ale dobre wieści..:)
To jednak z nerkami był problem? A wet oprócz antyviotyku zalecił kąpiele - np. w Sodiazocie, Urosanie, czy innych naparch i wywarach pomocnych w problemach z nerkami?
Jakby co - to tutaj jest spis:
http://forum.zolw.info/choroby/ziola-wspomagajace-prace-nerek-i-watroby/
-
Zalecił tylko ciepłe kąpiele 2-3 razy dziennie po 15 minut. I tak juz od prawie 3 tygodni ją kąpiemy ( nawet troche dłużej). Skorupkę ma tak czyściutką, jak nigdy. A wątek o ziołach juz czytałam. Ale dzięki.
Dodano 10.01.2014, 16:12:35 pm
(http://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/30/eo0m.jpg)
Dodano 10.01.2014, 16:20:15 pm
(http://imagizer.imageshack.us/v2/1600x1200q90/22/x8t7.jpg)
Dodano 10.01.2014, 16:22:15 pm
Oto nasza bohaterka. Sama , oraz z młodszą koleżanką lub kolegą.
edycja: usunięto zbędny kod HTML
-
Wspaniale czytać, że żółwina zdrowieje! Na zdjęciu bardzo dobrze wygląda.
Dalej kciuki trzymamy, żeby kontrola w poniedziałek to potwierdziła. :)
A z ciekawości, do jakiego weta chodzicie?
-
Chodzimy do dr Łukasza Turniaka do przychodni Psia kość w Łodzi na ul Rojnej. Ten pan doktor sam miał w domu żółwie i inne gady, więc rozeznaje się w temacie. Erysia ma sie dobrze. Je, wypróżnia sie i spaceruje. Ale antybiotyk jeszcze bedzie dostawać.
-
Mocno trzymam kciuki żeby gadzina wyzdrowiała :)
-
Grzygrzy jesteś z Łodzi? :o cudownie :P Nie miałam pojęcia, że w naszym mieście mamy specjalistów od gadów. Pozdrowienia od łodzianki :P
Dodano 12.01.2014, 14:44:11 pm
Przepraszam... Przypominam sobie już. Nazwisko było mi znajome tylko nazwa przychodni obca. Dokładnie rok temu byłam u tego weta z oczami Tupsona. Opowiedziałam mu wszystko o podłożu (wówczas piasek i siano) , diecie (owoce, warzywa it) , żarowkach Reptile 2.0)... Próbowałam wyciągnąć informacje. Niestety niczego konkretnego się nie dowiedziałam. Mało tego zalecił mi żeby kupić żółwiowi karmę nie polecają na forum oraz karmić dalej kapustą pekińską i innym badziewiem. Być może jego wiedza ewoluowała ale nie wspominam tego spotkania zbyt dobrze :(
-
Hm. Nam wydał się kompetentny. Zresztą wybór lekarzy od gadów jest dość ubogi. Dał leki, pomogły, więc nie możemy narzekać. Mam nadzieję, że jak najrzadziej będziemy musieli korzystać z pomocy lekarskiej. Najważniejsze ,że już żółwinka czuje sie coraz lepiej :)
-
Być może przez rok uzupełnił swoją wiedzę :D Bardzo by mi odpowiadało gdyby Łódź miała swego speca od gadów :P Tak jak piszesz efekt jest najważniejszy ;D
-
To bardzo dobre wiadomości...:)
Myślę, że jednak jak przestaniesz jej już dawać antybiotyk to profilaktyczne kąpiele w ziołach nie zaszkodzą + włączenie tych szczególnie cennych dla dobrej kondycji nerek do jadłospisu.
A z wetami to mi się wydaje, że tak już bywa, że o warunkach bytowych i diecie poszczególnych gatunków o ile akurat takiego stwora w domu nie mają to wiedzą nie grzeszą. Podobnie im idzie z rozpoznawaniem podgatunków, a nawet i gatunków żółwi.
-
Erysia ma się dobrze. Juz dawno nie była tak aktywna, jak teraz. Spaceruje po terrarium praktycznie cały dzień. Antybiotyk ma do niedzieli, co 48 godzin robię jej zastrzyk. Apetyt dopisuje. I w ogóle widać, że ma sie jej na życie. Bardzo się cieszymy i dogadzamy naszym żółwinkom. I oby tak już zostało.
-
Ja ze swoim Leonem w tamtym roku też miałam przeboje. Byłam w przychodzi "psia kość", jednak nic mi to nie pomogło, prawie przedawkowałam żółwiowi witaminę A, lekarz stwierdził, że żółw jest za mały, że nie ma nosa, generalnie niezbyt miło wspominam. Jednak dostałam wiadomość od jednej z użytkowniczek o dobrej pani weterynarz w przychodzi "pod koniem". Zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Kilka wizyt i żółw zdrów. Ale cieszę się, że u Erysi wszystko już w porządku. Moja wypowiedź to tylko drobna dygresja.
-
Bardzo się cieszę,że Erysia dochodzi do siebie.Tobie należy się medal za wytrwałość.Pozdrawiam
-
Hej. Minęło już troszkę czasu. Żółwinka doszła do siebie całkowicie. Ta jej "choroba", to chyba ani zaczopowanie, ani nie nerki, tylko okres "ciąży" bo właśnie zaczęła składać jaja. Jakiś czas temu, jak były sprzątane terraria, żółwie chodziły przez ten czas luzem po pokoju. I nasz samiec musiał dorwać Erysię i stało się. Ech, a my ją już prawie pochowaliśmy....Jaja idą do śmieci, a my musimy lepiej pilnować całe towarzystwo, aby sytuacja sie nie powtórzyła. Bo nasz samczyk, jest bardzo , bardzo jurny i dlatego wylądował sam w oddzielnym terrarium. Pozdrawiam serdecznie.
Aga.
-
Miło słyszeć, że się sytuacja wyjaśniła i unormowała..:)
W sumie te jajka mogły nie być winą samca - czasem samica produkuje i składa niezapłodnione.
-
To samo miałam napisać co Ankan, jaja mogła złożyć bez kopulacji z samcem, z resztą zaloty u żółwi troche trwają, raczej być zdąrzyła zauważyć i pewnie usłyszeć ;)
-
To nas Erysia zrobiła wszystkich w jajo. :laugh: W każdym razie, świetnie, że już po strachu!