-
Od jakiegos czasu walcze z oczkami mojego najmniejszego zolwia lamparciego, otoz oczka sa opuchniete , z poczatku wydawalo mi sie ze to moze jakies podraznienie, wiec go kapalam i z dwa razy posmarowalam mu je "beaphar" eye & skin ointment, ale poprawy nie bylo wiec dla pewnosci juz wiecej go tym nie smarowalam. Teraz juz otwiera je tylko czasami , a wlasciwie tylko jak go kapie, wiec to raczej powazniejsza sprawa jak mi sie dodychcas zdawalo, oczywiscie temp. i wilgotnosc mysle ze ok. bo pod lampa gdzie zadko przesiaduja dochodzi do 45stopnij wiec zazwyczaj leza sobie gdzies w poblizu jej, no i wilgotnosc musi byc ok. bo spryskiuje tero codziennie nawet po kilka razy. Nie sadze ze to brak witamin choc ostatnio dla pewnosci rozrabiam je w soku opuncji lub aloe vera i strzykawka mu je podaje, ale to by bylo dziwne bo pozostalej trujce nic nie dolega. I teraz nie wiem czy to mogl by byc problem z pasozytami? Kupki robi ok., nic tam w nich niepokojacego nie widac. Jak ma zamkniete oczka to wygladaj one jak dwa male baloniki, i jak je czasami otwiera to wydaja sie byc wodniste, tu pare fotek
(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/oczkabobka001.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/oczkabobka002.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/oczkabobka003.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/oczkabobka004.jpg)
Czy ktos juz sie z czyms takim spotkal?
-
Oczka kiepsko faktycznie wyglądają. Ale nie mam pojęcia co moze być przyczyną. Jak reszcie stadka nic nie dolega to raczej można wykluczyć takie czynniki jak podłoże, temp., czy wilgotność.
A za długo to już trwa, żeby na zatarcie wszystko zrzucić.
Wiem, że opuchliza występuje przy niedoborach vit. A ale to zbyt ryzkowne, żeby mu ją samodzielnie podawać. Zresztą witaminy dajesz.
Próbowałaś mu przemywać rumiankiem i/lub świetlikiem?
Ten mój nowy kupiony też miał początkowo "załzawione" oczy - dostałam u weta krople dla zwierząt Gentamycinum (z antybiotykiem) i po tygodniu zakraplania 1x dziennie pomogło.
A ogólnie jak z aktywnością żółwika? Je, łazi? Czy taki bardziej jest apatyczny?
-
Ja się spotykam z czymś takim po raz pierwszy, ale wygląda mi to na coś poważniejszego... :-\ Może ktoś z naszego forum będzie wiedział coś więcej na ten temat, jeśli nie to mógłbym ewentualnie popytać na forum Niemcy - Austria, choć oni na pewno powiedzą, że bez dobrego weta to się raczej nie obędzie.
-
No tak jak juz pisalam zolwia musze karmic , wczoraj dostal opuncje , dzisiaj mleczaka i koniczyne do tego albo wode albo sok opuncji z vitaminami i vapnem, z tym ze karmic zaczelam go z trzy dni temu jak juz widzialam ze robi sie niemrawy, malo lazi i nie chce tych oczu otwierac a wiadomo jak nie widzi to nie bedzie jadl, a jak nie je to jak ma wyzdrowiec :-\. Z tym wetem to u nas szkoda gadac wiec lepiej nawet nie zaczynajmy na ten temat bo az mna nosi jak sobie pomysle jaka oni maja wiedze na temat gadow itp. wiec juz teraz jezdze do nich tylko jak potrzebuje antybiotyku ktorego sama gdzies wyszukam.
Co do kropli mam w domu GENTICIN 0.3% eye/ear drops solution(gentamicin) wiec to chyba cos podobnego do twoich kropli Ankan , z tym ze z tego co wiem to dosc ostry produkt wiec trzeba uwazac. Ale chyba juz w tym wypadku mogla bym mu go podac z raz dziennie przez 3 dni i zobaczyc czy bedzie jakas poprawa. A u ciebie jak te oczka wygladaly?, tylko lzawily czy byly tez opuchniete? Z tym swietlikiem i rumiankiem kiepsko bo tu go nie ma, przynajmniej nie w naszym miescie , musze dopisac do listy krakowskiego zlotu.
-
Krople te same....u mnie jest Gentamicin 0,3%-Vet. Krople do oczu dla psów i kotów.
Środek silny, bo z mocnym antybiotykiem.
Ja obracałam żólwia na bok i zakraplałam mu otwarte oko. Tak żeby kropla "poleżała" na nim. Potem drugie. To co mu poleciało na pyszczek ścierałam, żeby nie zjadł.
Oczu zapuchniętych nie miał, otwierał je też normalnie, miał tylko takie wilgotne i załzawione i sporo mu się białej wydzieliny zbierało. Myślę, że część tego była przez ucisk od ropieni na łebku.
Rumianku nie ma? W postaci torebek do zaparzania?
-
Hmmm... to teraz nie wiem sama czy mu je podac czy nie? wsumie nic innego nie mam. :-\
Co do rumianku no niestety juz kiedys sama dla siebie szukalam i nie bylo wiec herbate z pokszyw zaczelam pic , mama czesto sle mi herbate z bratkow ale to tez raczej mu nic nie pomoze bo to bardziej na skure jak na obmywanie oczu itp.
-
Rumianek jest antybakteryjny - to moze jakąś ulgę by mu dał. Z pokrzywy raczej pożytku mieć nie będzie.
Nie wiem co Ci doradzić - bo nie jest to wydaje się problem samych oczu i podrażnienia, czy stanu zapalnego. Na to by te krople pomogły. Ale jeśli jest to sprawa wtórna - tzn. jakaś choroba wewnętrza powduje tą opuchliznę, to nic same krople nie dadzą. Przejrzałam spisy chorób, ale za bardzo też nic nie pasuje.
Nie wiem - może zaryzykuj i napisz do weterynarza z TCP (Karol Chłopecki - malone4@wp.pl). Dołącz mu fotki. Może będzie w stanie choć zdiagnozować problem.
-
Podrażnienie zwykle powoduje spienioną wydzielinę w niewielkiej ilości. Można to zaobserwować nawet u żółwi żyjących na wolności (filmy przyrodnicze). Powodem może być nadmierna suchość powietrza i oko wytwarza wydzielinę w celu nawilżenia, podrażnienie mechaniczne, podrażnienie substancją zawartą np, w roślinie, zapylenie. Nie jest to groźne i zwykle ustępuje samoistnie, ew. wspomaganę kąpielami (żółw zanurza głowę i sam płucze sobie oczy).
Natomiast u Ciebie problem jest inny i niestety poważniejszy o czym świadczy to że samo nie przeszło jak dotąd. Takie objawy trudno jest najczęściej zinterpretować jednoznacznie ale prawdopodobne przyczyny to infekcja, osłabienie, czy niedobór wit A, zbyt niska wilgotność. Podjerzewam że skoro problem dotyczy jednego żółwika to jest to sprawa osobnicza, gdyż prawdopodobnie jest słabszy, ma niższą odporność itp.
Upewnij się że wilgotność jest odpowiednio wysoka, że nie ma za sucho w nocy i w miejscu spoczynku. Warto go nadal regularnie kąpać, może sam będzie chciał aby oczy miały kontakt z wodą. Próbuj też na razie przemywać te oczka świetlikiem, jest to zupełnie bezpieczne a może dać dobre efekty. Pytałaś w aptece? Tam najczęściej to sprzedają. Wiem że diagnoza na odległość może być trudna ale w razie potrzeby lekarz dobrałby właściwy lek i jego dawkę co jest niezmiernie ważne.
Daj znać czy jest jakaś poprawa...
Znalazłam jeszcze kilka linków, może coś z tego co tam pisze okaze się pomocne...
http://www.tortoisetrust.org/articles/eyeprobs.htm
http://www.austinsturtlepage.com/Care/medeyes.htm
-
Heja Beato milo miec cie znowu na forum, bo ostatnio cos nam zniklas ...
Juz z Ankanem wykombinowalysmy ze przyczyna moze byc tez uvb, wiec jak narazie ja wylaczylam , zakroplilam mu dzis oczka tym Gentamicin ale tylko po kropelce , bo pewnosci nie mam czy oby napewno dobrze robie, wykapalam go no i nakarmilam , jedno co mi ulzylo ze maluch stoczyl ze mna wielka walke przy jedzeniu i nawet zaczal owierac oba oczka , a to juz cos bo wczoraj jakos nie chcial.Podloze dla pewnosci namoczylam we wszystkich terach no i dzisiaj z rana jak zwykle je spryskalam letnia woda. Co jeszcze przyszlo mi do glowy to to czy maluch nie jest zarobaczony bo juz z rok ich nie odrobaczalam a ostatni wet nie mial tego plynu co ja uzywam. Zaciekawil mnie ten drugi link ktory zapodalas , wsumie nie wydaje mi sie ze jego oczka sa az tak napuchniete ale te na fotkach to zolwie wodne wiec az tak porownywac ich tez nie mozna.
No nic teraz musze odczekac pare dni bo poprawa napewno nie nastapi z dnia na dzien.
-
Kurcze zaczynam sie martwic, zebym chociaz gdzies tu miala weta co by mogl badanie krwi i kalu zrobic , a tu nic, ostatnio z sulkami wet prubowal mnie odeslac do szpitala a tam za jedno sie placi z 80euro jak nie wiecej, wstyd mowic ale w hotelach i innych instytucjach gdzie pracownicy maja stycznosc z jedzeniem tych badan sie nie wymaga wiec u weta juz wogule to odpada.
Martwie sie bo maluch jakis nie mrawy , a nalezal zwykle do gromady szalencow , przykro mi sie robi jak takiego go teraz widze, zastanawiam sie gdzie tkwi blad i co zrobilam zle . Dzisiaj znowu mu te oczka zakropilam i wykapalam, namoczylam tero i nakarmilam, wlaczylam wsumie z powrotem uvb z tym ze zawiesilam ja wyzej bo bez niej to nie ma co ladowac w niego witamin bo bez uvb to nie beda zbytnio dzialac. Maluch otwiera oczka tylko jak go sie rusza , ale nie zawsze, czesto tez przy kapielach.Jak bym miala chociaz jakis namiar co moze byc przyczyna i jakich antybiotykow uzyc to z miejsca biegne do weta, ale bez tego nie ma po co tam isc.
Hmmm... juz nigdy wiecej maluchow , mam dosc jak ten mi padnie to chyba rezygnuje , moze lepiej je wydac :'(.
(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/bobiegooczka004.jpg) (http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/bobiegooczka002.jpg) (http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/bobiegooczka001.jpg)
-
ahh.. malwa nie wiem co ci doradzic :( zal mi tego biedaka byc moze jest to zapalenie oka ??? postanowilam poszukac i w jakims stopniu pasule to do twojego biedaka .Niestety znalazlam b. malo na ten temat :
17. Zapalenie oka
Przyczyny
Zbyt chłodne warunki hodowlane, przeciągi, ciała obce w oku, urazy, za mała wilgotność powietrza, niedobór witaminy A, ogólne schorzenia wewnętrzne, używanie w terrariach pylących podłoży np. trocin.
Objawy
Przymknięte oczy, zaczerwienienie spojówek, ropienie oczu lub w kącikach pęcherze z inną wydzieliną, łzawienie, opuchlizna powiek.
Leczenie
Jeśli choroba jest spowodowana złymi warunkami, bytowymi to należy je poprawić a oczy żółwia przemywać ciepłym naparem ze świetlika lub rumianku. Gdy zapalenie oka jest spowodowane infekcją wirusową, chorego żółwia odizolować od reszty a oczy zakrapiać kroplami lub maścią antybiotykową lub antybakteryjną np. biodacyna, atecortin, dicortineff. Jeżeli w oku gadziny utkwiło ciało obce należy skontaktować się z weterynarzem. :-\
-
Hmmm... no niby warunki sa dobre , dla pewnosci tydzien temu wymienilam podloze i je codziennie dobrze namaczam, temp. mysle ze dobra, wiec moze przeciag? Ale wtedy to inne mogly by sie tego tez nabawic a tak nie jest to samo przy jakims wirusie. Kurcze zeby sie ktos znalazl kto mial podobny problem to by mozna oba przypadki do siebie przyrownac.
Z drugiej strony wiadomo ze trzeba tez troszke odczekac bo nic z dnia na dzien napewno mu sie nie poprawi.
-
tylko się nie załamuj- w co nie wierzę czytając Twoje posty. jakaś rada się znajdzie, jeszcze trochę. hym rozmawiałem kiedyś z hodowcą z Jaworzna, który ma dużo żółwi. może on spotkał się kiedyś z takim przypadkiem. napisze do niego - zobaczymy?
-
Dziekuje wszystkim za wsparcie i za to ze duzo ludzi pisze czy na forum czy prywatnie i szuka razem ze mna.
Jak narazie napisalam do Michaliny od skorupy.com ale jeszcze nic nie odpisala, przestudiowalam Turtoise trust, i pare innych forow angielskich i wszystko wskazuje na ta Vitamine A, co az ciezko mi uwierzyc bo z naszego forum chyba ja jestem najbardziej popularna z faszerowania zolwi vitaminami, ostatnio nawet za rada Witij musialam obnizyc dawki bo jednemu z mauretanow zaczela sie przesuszac skura , prawdopodobnie wlasnie z przedawkowania witaminami, a tu ten znowu ma niedobor? Ciezka sprawa, no nic kupie dzis pomidory bo sok z nich ponoc jest bardzo dobry , marchew , no i wczoraj posialam rzezuche, we wszystko w to wkroje opuncje a jesli za pare dni zolwik nie zalapie to do weta po zastrzyk z vitaminy A.
-
A trzymasz go teraz razem z innymi, czy osobno?
Przecięg raczej odpada - miałby katar, mokry nosek, bąbelki. A nie zapuchnięte oczy.
Zresztą on ogólnie jakoś kiepsko wygląda...:(
Nie wiem czy dobrze robisz z tą UVK-ką - 2 dni to za malo żeby sprawdzić efekt. Może jak coś kup mu jakąś słabszą - np. 2,0 UVB. I na słonce jak tylko jest.
Sprobuj może jeszcze z odrobaczaniem. Nie dostalaś tego płynu? Może mial jakieś pasożytu albo załapala od ktoregoś z pozostalych co przywiozlaś. Tamte są większe to ich organizmy sobie radzą, a u tego efekty negatywny...:(
-
Trzymam go z innymi , uvb wylaczylam ;), ale wzamian wywalilam go na dwor wsumie u nas dzisiaj slonce z deszczem na przemian i niebo jest dosc zachmurzone, ale cieplo jest . Niestety nie mam wiecej kabli wiec zakosilam lampe stepka , w domu jest 21stopnij wiec jeden dzien bez lampy grzewczej sie obejda.
Maluch jak by odrzyl momentalnie , widac ze oczka mruzy ale chyba jest za bardzo ciekawski zeby je calkowicie zamknol, lazi i prubuje sie wydostac z pudelka, jak slonce wychodzi to stawiam go na chwilke na trawe ale tak to siedzi w pudelku. Maly SYMULANT... ;)
(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobek008.jpg) (http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobek004.jpg) (http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobek002.jpg) (http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobek005.jpg) (http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobi2002.jpg) (http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobi2009.jpg) (http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobi2013.jpg) (http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobi2018.jpg)
Jutro zapytam sie u nas w wiosce o ten plyn do odrobaczania co ty mi zapodalas bo ten moj to ciezko dostac
-
Jak ciepło to nawet przy pochmurnym niebie lepiej go trzymać pod parasolem, czy pod daszkiem ale na zewnątrz. Oczka widzę na powietrzu zaczął otwierać. Może to narawdę reakcja na UVK-kę sztuczną. To jest ten maluch, ktorego odkupilaś w styczniu, jak jego dotychczasowemu właścicielowi się znudził?
On nie ma tak bardzo zapuchniętych oczu - jak żółwie z niedoborem vit. A - które mają takie jakby nadmuchane "bąble" zamiast powiek. Tylko ma jakby zamglone i załzawione.
Jeśli to jakaś infekcja wirusowa to Gentamycin powinien pomóc - to dość silny antybiotyk.
Ten środek powinnaś dostać - to standard dla odrobaczania małych kotów. Możesz w sumie wszystkie nim "oprawić" coby potencjalnie wykluczyć zarażanie się ich od siebie.
-
Wiez z tym srodkiem wlasnie taki mam zamiar, a co do oczek to roznie czasami mam wrazenie ze robimy dwa kroki w przod i krok w tyl, raz wydaje sie jak by byly opuchniete , potem ze zalzawione, a jeszcze czasami jak by byly lekko zapadniete do srodka, ciezko je okreslic. Dzisiaj rutynowo kapiel, krople, opuncja, i sok z pomidora, nawet widzialam ze skubnol sobie dwa listki koniczyny jak lazil po trawie, a to juz cos ze ma jeszcze zainteresowanie zielonym , pewnie by skubnol wiecej ale juz byl po obiedzie. Narobil mi dzisiaj na reke :P, dosc zadko , ale nie ma sie co dziwic bo ostatnio dostaje same papki itp, opuncja tez jest wodnista wiec nawet mnie to nie zdziwilo.
-
Aaaaa.... z tym zolwiem to sie wyjasnilo dlaczego im sie znudzil, a dlatego ze to ten sam koles od ostatnich mauretanow, dlatego mi je oddal tak tanio bo juz mnie zna . Wtedy dopiero rozpoczynal interes i szukal 2 sulkatek , dlatego sprzedawal tego bo nie mial co z nim zrobic :-\, reszte historii juz znasz ,jaka wiedze o zolwiach posiadal :-\.
-
Aha - i te 2 sulkatki co znalazł - okazaly się mauretańskimi...:) Koleś faktycznie nie dosć, że się nie znał, to jeszcze poszukać mu się nawet nie chcialo...
Tak sobie myślę, czy u niego żółwik mial UVK-kę....Może nie, skoro wiedza tego osobnika była na tak "wysokim" poziomie. Na stwierzdenie, czy to przez UVB trzeba poczekać ok. 2 tygodni. Przez parę dni nic się może nie zmienić.
-
No... juz ja wylaczylam na dobre, wiez zauwazylam jeszcze dzisiaj ze dosc czasto sobie te oczka przecieral, i to co mi sie wydaje opuchnietym moze byc podrazniona i przytarta skura , a wiadomo na okolo oczek jest ona dosc delikatna do tego te mocne krople....
-
Krople niestety dzialanie podrażniające mogą mieć na spłyną na skórę, a zupelnie się tego nie da uniknąć...:( A od częstego pocierania faktycznie może sobie podrażniać. Pociera bo pewno biedaka bolą i nie widzi...I kółko się zamyka,
Mam nadzieję, że za niedługo choć jakaś poprawa będzie.
-
Dzisiaj zakupilam wkoncu cos na odrobaczanie ale problem w tym ze jeden "FLAGYL" to antybiotyk i nie mieli go w plynie tylko w tabletkach, i wsumie nie zabardzo wiem jak je podawac :-\, a drugi to Panacur10% susp. (panazole) w plynie,niestety ten srodek co zapodalas Ankan tutaj go nie znaja. No i nowa wage, bo stara gdzies wsiakla ???.
Bobek wazy 55g a ten plyn mam zapisane ze trzeba podawac 50m/1kg wiec na bobiego by wychodzilo 2.75ml co chyba nie jest prawda bo to 3 strzykawki .
A na tych tabletkach jest napisane 400 , dostalam ich 12 ale kurcze jak to teraz wszystko obliczyc?
Wracajac jeszcze do plynu to patrzac na te 50m/1kg to jesli jeden z mauretanow wazy 613g to by wychodzilo 30strzykawek bo strzykawke mam mala na 1ml.
Tabletki znowu mam rozpisane ze podawac 100gr/125ml/1m 200gr/0.25ml/0.2
Wiec jak narazie zapodalam mu tylko ciutke tego plynu i licze ze ktores z mlodzizy zdawalo w tym roku mature z matmy....
-
Hmm...to faktycznie ciężka sprawa. Myślałam, że takie rzeczy będą u weta. To środek firmy Bayer.
Prawie 3 strzykawki to na pewno za dużo. A może ten środek jest używany generalnie do odrobaczania jakiś dużych zwierząt, ważących wowyżej 10 kg. Jest coś na opakowaniu napisane?
To jest dawkowanie dla tebletek: 100gr/125ml/1m ? A co to jest 1 m? Bo z reszty to rozumiem, że 125 ml na 100 gr.
Jakieś końskie te dawki wychodzą...:(
-
Ten plyn to dla psow i kotow , wiem napewno bo moj maly pies to dostawal a wazyl wowczs tylko 2.5 kg. (dla wyjasnienia teraz wazy 4 kg) z tym ze musielismy mu to dawac przez tydzien , wiec moze te dawkowanie tez jest z zalozeniem ze to na tydzien. Nie wiem, jak sama widzisz takich tu mamy wetow i pielengniarki .
Co do tego 100g/125ml/1ml chyba bo jak inaczej ???
Ach balagan tylko, kiedys jak dostalam plyn to wszystko mi wymierzyl w strzykawkach z tym ze policzyl sobie za to tez niezle , i najgorsze ze musialam kupic caly plyn i po tygodniu wywalic wiekszosc bo nie wolno uzywac tego do tygodnia po otwarciu , wiec tym razem podjechalam do innego weta i z bolem mi te tabletki sprzedal bo ogulnie bez wizyty z zwierzeciem to z kad moze wiedziec do czego je potrzebuje ,ale jak powiedzialam mu co trzymam w domu to od razu mi dal, zaloze sie ze zielonego pojecia nie ma o gadach i wolal mi to sprzedac jak bym miala teraz mu je wszystkie przywiesc na wizyte.
-
A jak wygladalo to z twoim srodkiem? Podalas mu to raz czy kilka razy?
-
(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobek3009.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobek3007.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/sickbobek3006.jpg)
Jedno co trzyma mnie jeszcze w nadzieji to to ze maluch cos tam sobie podskubuje , z tym ze jak jest w terze to przejdzie sie raz i lezy caly dzien , a jak go daje na zewnatrz (nawet dzisiaj slonca nie bylo ale podlaczylam mu lampe) to od razu sie ozywil,oczka otwozyl i prubowal zjesc mleczaka, ale wiadomo nie od tej srtony :-\ i glupi mleczak mu uciekal z pod dzioba. Pije wode normalnie jak sie go wlozy do bazenika i jak zwykle prubuje z niego wyjsc, a potem znowu ma czas kiedy sie nie rusza i oczek nie chce otworzyc :-\.
-
Mój środek był do podania 2x w odstępie 1 tygodnia. Kroplę 0,1 ml na skórę między łepek a przednią łapkę za każdym razem.
Pytałam się u weta o pasty na odrobaczanie - też się po tygodniu powtarza.
To on leciutki jest...:) Chyba może mieć faktycznie coś koło roku. Moje ważą 160 i 178 g.
Może mu podziel to jedzenie na kawałki - łatwiej mu będzie coś złapać i nie będzie się tak szybko zniechęcał. A trawę je? Taką świeżą, młodą?
Jakby te 2,75 ml podzielić na 7 dni to by wychodziło po ok. 0,4 ml. Nadal spora dawka, ale już bardziej sensowna.
Dawkowania tabletek chyba za bardzo nadal nie rozumiem - 100g/125ml/1ml - co oznaczają te podwójne ml? Nie ma na nich jakiegoś dawkowania w ilości tabletek/kg itp? Jeszcze do tego nie wiadomo, czy stężenie leku w tabletce odpowiada temu w płynie...
-
Reszta wazy : 303g,139g,142g
Mam znalazlam o co z tym chodzi... 100gr/125ml dla testudziakow i wiekszych osobnikow i ten 1 ml dla mniejszych, 5 do 7 dni . To ten flagyl, z tym ze ja mam tabletki po 400 :-\.
Panacur 50ml/1kg z tym ze gwiazdka jest na to uczulona. Wiec Bobiemu by wychodzilo 2.75ml a to prawie 3 strzykawki ale rozkladajac to na 7dni, plus zmniejszajac dawke do 2.25 bo jest to jeszcze maly zolwik to moglo by pasowac...?
Bobka jak narazie dokarmiam , dzisiaj dostal aloesa i listek mlecza , plus to co sam tam skubnol, nie dawalam juz mu tego soku z pomidora bo na okraglo dawac mu to to chyba tez nie dobrze. Trewe skubal wczoraj ale szybko ja zostawil i dorwal koniczyne.
-
Tabletki są po 400 czego? stężenia antybiotyku? Bo jeśli płyn miał mniejsza a tabletki większą to zostaje je podzielić na części. Znalazłam flagyl 250 mg i flagyl 400 mg - to znaczy, że masz tą silniejsza wersję.
Czyli jeśli teraz dobrze rozumiem to na 100 g dla wiekszych nalezy podać 125 ml a dla maluchów 1ml? Tylko nie wiadomo jak się ma zawartość substacji czynnej w tabletkach do płynu...
Tym niemniej we flagylu sustancją czynną jest metronidazol - to raczej działa na zakażenia bakteryjne, ameby, pierwotniaki niż na pasożyty jelitowe.
Tego drugiego wychodziłoby po 0,3 ml/dzień - może jeszcze mu ciut zmiejsz dawkę.
Panacur to chyba odpowiednik powszechnie używanego do odrobaczania w postaci pasty Fenbendazolu. Albo przynajmniej zawiera tą substancję czynną.
Fenbendazol na odrobaczanie żółwiom się tez podawało 2x z tygodniową przerwą.
Pogubić się w tych lekach można...:((
-
Hmmm... widzisz tabletki dostalam bez opakowania , na tabletkach jest napisane 400 no raczej nie gramow bo to by bylo wieksze od mojego duzego lamparciego ;D, tabletki te daje sie np. przy ostrych zakazeniach dziasel u psow i kotow. Mogla bym je wsumie rozkruszyc i malutka cwiartke zapodac Bobiemu , ale moze lepiej skupic sie na tym jednym plynie i zobaczyc jak na niego reaguje bo po co w niego tyle chemi ladowac, skoro na bank nie wiem co tak naprawde sie z nim dzieje. Tabletki wloze do lodowki i jak bede kiedys u kumpla to go zapytam czy da mi maila do tej weterynarki zoo, no chyba ze Ewa z forum by wiedziala, ale wsumie nie chce jej glowy zawracac.
-
Chyba nie ma co kombinować i podawać mu obu leków jednocześnie. Tym bardziej, ze ten Panacur wygląda na bardziej powszechnie stosowany do odrobaczania środek.
A właśnie - ten Twój kolega z zoo nie mógłby się jakoś wywiedzieć jak to podawać? 400 gr na pewno nie...:) Zostaje więc mg - czyli zawartość substancji czynnej.
A jak tam Bobi dziś sie czuje?
-
Kurcze dziwna sprawa z tym maluchem, jak uda mu sie otworzyc oczka to maszeruje jak oszalaly , wode pije jak sie go wsadzi do basenika, i jak tylko podwaze mu dziobek i wloze opuncji to sam je nie trzeba mu nic na sile wpychac, tylko te oczka wydaja sie takie obolale , otwiera je najczesciej przy kapieli i karmieniu, dzisiaj go troszke podreczylam na wybiegu zeby wiecej lazil bo inaczej nie ma co w niego tego zarcia wpychac. Kupki zrobil dzisiaj barrrdzo duze , na twardo zadnej wody, i ogulnie wydaje sie silniejszy bo coraz trudniej mu ten dziob otworzyc, tylko zeby te nieszczesne galy mogl czesciej otwierac to juz by bylo dobrze.
Z tymi lekarstwami tez nie bede przesadzac ,dzisiaj mu nic nie dalam , jutro dopiero albo nawet i pojutrze zabacze.
-
Faktycznie dziwna sprawa. Może to naprawdę ta UVK-ka skoro poza oczkami nic mu w zasadzie nie dolega. Sam też przecież jeść probuje? Albo jeszcze jakiś stan zapalny oczu - no to powinny te krople pomóc - do 2 tyg. po jednej mozesz mu spokojnie podawać.
Na odpowiedź czy to UVB niestety poczekać trzeba te 2 tyg. min. spokojnie...:(
-
Garnek znalazl mi dzis ten artykul: http://www.uvguide.co.uk/phototherapyphosphor.htm
-
Czytałam to juz kiedyś. Ale to dotyczyło przypadków poparzeń i problemów z oczami przy lampie ZooMedu ReptiSun 10,0 UVB.
Tym niemniej oczka twojego malucha wygladają podobnie. Może jednak jest w tym prawda, że sztuczne UVB 10,0 jest dla żółwi, szczególnie młodych osobników za silne.
-
Czytałam to juz kiedyś. Ale to dotyczyło przypadków poparzeń i problemów z oczami przy lampie ZooMedu ReptiSun 10,0 UVB.
Tym niemniej oczka twojego malucha wygladają podobnie. Może jednak jest w tym prawda, że sztuczne UVB 10,0 jest dla żółwi, szczególnie młodych osobników za silne.
Ja spotkałam na jakimś forum angielskim że z Repti Glo też były problemy, moze wadliwa partia albo coś. Sprawa jest o tyle dziwna że żółw nie zachowuje się jakby był chory a problem prawdopodobnie dotyczy samych oczu. Spróbuj może jakiś czas nie używać świetlówki...
-
UVB mam jak narazie wylaczona, podajrze 6 dni. Ponoc trzeba czekac nawet do 2 tygodnij.
Wczoraj go juz nie karmilam ani nie zakraplalam oczek, dalam go z innymi na wybieg , troszke mial problem z poczatku bo oczka na bank go bola ale jak juz sobie jakos je tam otworzyl to maszerowal zwawo i podjadal koniczynke, ciagle jak klade jedzenie do tera to pilnuje czy inne go nie obrzeraja, a jesli nie ma ochoty jesc to go karmie , naprawde denerwujaca i stresujaca sprawa z tymi oczkami.
-
Przy ReptiSunach też niby miały to być problemy zwiazane z wadliwą partią tych żarówek.
Ale tak naprawdę to nie wiem, czy to nie jest kwestia sztucznego UVB - może zbyt silnego, szczególnie dla maluchów. Sporo osób wycofuje się ze stosowania świetlówek o mocy 10,0, stosuje 5,0 albo i 2,0 dla maluchów. I skraca czas ekspozycji zwierzaka na promienieniowanie. Albo przynajmniej montuje kompakt, a nie rurę doświetlającą całe terra.
-
Hmmm... no wiec tak :-\, Bobiemu zeszla juz opuchlizna z oczu , do tego oczka przestaly juz lzawic , ale niestety jak narazie wydaje mi sie ze maluch jest slepy :'(. Uvb mialam caly czas wylaczona , do tego karmilam go praktycznie codziennie opuncja posypana vitaminami i wapnem, czasami sokiem z pomidora i mleczakami, nie moge go wystawic na dwor bo tam ciagle pada, no i juz nie ma u nas takich temperator , z kroplami zrobilam troszke przerwy az do dzisiaj , bo nie wydaje mi sie ze mozna by je podawac nonstop, wiec dobry tydzien tych oczek mu nie zakraplalam ale dzisiaj znowu zaczelam. Maluch ma male biale kropki na oczkach jak by zacma czy cos , przedtem tego nie bylo tak ze absolutnie nie mam pojecia co jest z tymi jego oczkami.
(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/choreoczka1008.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/choreoczka1004.jpg)(http://i491.photobucket.com/albums/rr279/malwa1_2008/choreoczka1009.jpg)
-
Ja nic niestety nie doradze bo nie miałem styczności z takim czymś pozostaje mi życzyć ci żebyś wyleczyła go wiem że ty już dajesz z siebie wszystko ale się nie załamuj
-
Na pierwszy rzu oka myslalam, ze to katarakta...a mozliwe zeby zolw slepnał ? Bo niewidomi te zcasem maja takie hmm..bielsze oczy Wspolczuje :(
-
Te krople to max. do 2 tyg. mozna stosować. Polecają tydzień.
Chodzi Ci o te białe plamki - jakby odbicia na środku oka? Trochę to dziwnie wygląda...Bo to białe z boku wygląda na trzecią powiekę.
I tak dobrze, że zeszła opuchlizna i żółwik oczka otwiera normalnie.
czemu podejrzewasz, ze jest ślepy? Chodzi niepewnie? Nie trafia do jedzenia?
UVK-i na razie jeszcze nie włączaj. Bo wyglada na to, że to ona jednak była przyczyną tej opuchlizny.
-
Ok. znowu ja wylaczylam z tym ze jak zolwik ma przysfoic sobie witaminy bez uvb? Slonca tu juz nie ma...
Co do oczek to on ich tak sam chetnie nie otwiera , tylko przy jedzeniu , kapieli no i jesli by sie go puscilo na ogrod, nie wiem moze cos w terze mu przeszkadza. Z tymi kroplami to nawet sama stwierdzilam ze przerwa sie przyda bo wiadomo na jaki kolwiek efekt trzeba troszke poczekac . Malucha ciagle karmie i naprawde co tydzien mam wrazenie ze jest silniejszy, no nic znowu zapodam w tym tygodniu krople i zobaczymy. :-\
-
W ogóle już nie ma słońca czy chwilowo?
Może kup mu jakąś słabszą UV-kę (2,0 lub 5,0) albo tą mocniejsza powieś wyżej i włączaj nie na pełen cykl tylko na 3-4 godz.
W terra masz ziemię - tak jak we wszystkich? Jakieś rośliny? Może go coś uczula jeszcze.
Krople może daj znów z tydzień i przerwa.
-
Ta uvb juz zawiesilam duzo wyzej , wlacze ja moze na te pare godzin, bo slonca u nas nie ma, cale niebo zachmurzone, chociaz cos tam gadali o rozpogodzeniu sie w przyszlym tygodniu ale to jeszcze niepewne. Papuga ma tylko radoche bo siedzi caly dzien na dworze i zwoluje psy do domu, do tego nauczyla sie kopiowac spiewy ptakow wiec jest wesolo, a zolwika wiadomo ze jak tylko sloneczko wyjdzie to wywale go na odgrod to na bank, nawet jesli nie bedzie cieplo ale slonce zaswieci to podlacze mu lampe grzewcza.
-
Na słońce jak najwięcej...:)
A jak tam te plamy na oczach? Jakaś zmiana?
-
No... nie :(, jak narazie tylko ta opuchlizna zeszla , przedwczoraj jak zakroplilam mu oczka to wczoraj wogule juz ich nie chcial otworzyc wiec dzisiaj juz sobie z nimi darowalam . Moim zdaniem co ma byc to bedzie ja staram sie go zywic wlasciwie, ma odpowiednia temperatura, dostal cos na odobaczenie, kapie go codziennie , wiec co jeszcze mozna by tu zrobic chyba tylko czekac i patrzec czy maluch sam postara sie chorubstwo zwalczyc , krople juz mu wogule chyba odstawie bo juz po takim czasie to moga mu zaczac szkodzic a nie pomagac :-\.
-
Niefajnie...:( Bidulek z niego...:(
Nie wiem już naprawde skąd to się bierze - zółwie mają u Ciebie takie dobre warunki, a ciągle jakieś "atrakcje"...
Krople już chyba rzeczywiście odstaw.
A jak u niego z aktywnościa i apetytem? Nadal tylko je jak go karmisz?
-
postarałam się prześledzić uważnie cały wątek ale i tak pewnie nie wyłapałam wszystkich istotnych spraw.
mogę opisać swój przykład - kilka miesięcy temu miałam problem z oczami u lamparcich - dwie sztuki miały załzawione, spuchnięte oczy, które pocierały łapkami. Po wizycie u weta i badanie oka pod specjalnym urządzeniem okazało się, że to urazy mechaniczne. Dostałam krople ale przed rozpoczęciem podawania leku wyczyściłam całe terrarium i przeniosłam żółwie na ligninę. Wymieniłam również uvkę - miały repti suna 10,0, zawiesiłam im zamiast tego repti glo. Oczy się wyleczyły. Co do uvki to repti suna przełożyłam do terrarium z mauretańskimi i im ta lampa bardzo służy.
Co ciekawe problemy z oczami zaczęły się po wymienieniu podłoża, uvki i elementów wystroju czyli negatywnie mogło działać dosłowanie wszystko - więc wszystko zostało wywalone.
Na zdjęciach twój żółwik nie wygląda na "zdrowy okaz" - wydaje mi się, że jest chudy i nie ma za bardzo przyrostów - może ma więc problemy z przyswajaniem?
Obserwuj jak u niego z wagą - lamparty szybko rosną a jeszcze teraz, kiedy mają zieleninę i słońce to widać jak na dłoni przyrosty.
Poza tym zastanów się dlaczego żółw może być chory - może coś przeoczyłaś albo w terra jest coś nie tak. Moje lamparty siedzą na dworze bez wspomagania i rosną jak smoki, jeszcze tak pięknie nie wyglądały nigdy, nawet kiedy miały ekstra, wymuskane terrarium z najnowszymi gadżetami :)
Twojemu gadziorkowi przydałby się dobry weterynarz i dobra diagnoza ponieważ z takiego leczenia internetowego może nic nie wyjść - jak najbardziej szczerze i bez złośliwości polecam weterynarza z prawdziwego zdarzenia.
Może da się żółwia przesłać jakoś do warszawy albo do poznania - gdzieś, gdzie będzie specjalista.....jeżeli zdecydujesz się na weterynarza w warszawie to służę pomocą.
powodzenia!
-
Heja , wielkie dzieki za wszystkie porady kochani , ale niestety Bobek zmarl wczoraj, jak widac bylo to cos wiecej jak tylko oczka , pierwsze co zucilo mi sie na mysl to te chore sulkatki wiec caly wczorajszy dzien dezynfekowalam , wywalalam ziemie zmieniajac ja na gazety (bo papierowych recznikow akurat nie mam), wszystkie drewniane dekoracje spalilam a reszte wygotowalam, dodalam tez do jedzenia te mocne tabletki na odrobaczanie skruszylam je i kazdemu po kolei podalam, kazde tez dostalo kapiel z szorowaniem szczoteczka do zebow skorupki .
Ach! ... szkoda gadac, obiecalam sobie ze juz nie bede plakac po ostatnich 2 pogrzebach w rodzinie , ale lezka mi stanela jak go wczoraj wyjmowalam z tera, no nic taka cena pruby hodowli tylu zolwi i tylu gatunkow. Rozmawialam z kumpem z zoo , on w tamym roku stracil chyba z 70% swojej kolekcji , ktores z gadzinek nosilo chorubstwo przez dobre 10 lat i jednego dnia padlo bez przyczyny zakazajac wszystko do okola , wiec on totalnie jest zdania ze z gadziorami nigdy nic nie wiadomo , czasami ten najdrowszy i najladniejszy moze roznosic najgorsze chorubstwa, co ciekawe nawet zoo nie moze pozwolic sobie na rutynowe badanie krwi bo poprostu jest to tu za drogie, co jedynie paru studentow zglosilo sie do niego ze jesli mu cos padnie to oni to wezma na studia, niestety ze mna to odpada bo moje gadziorki sa male a oni bardziej patrza zeby pokroic sobie jakiegos pytona czy kaimana.
No nic juz nie zrobie martwie sie tylko o reszte , i tak jak Michalina napisala siedzi mi w glowie czy to z mojej winy , moze cos przeoczylam , czy cos poprostu mu zaszkodzilo tak ze nie mogl sobie z tym poradzic , czy moze tez mamy w domu jakies chorubstwo ktore zabija maluchy, sraszna rzecz nawet myslec jesli to prawda :o.
-
Szkoda żółwika i szkoda, że do tej pory nie wiemy co tak na prawdę było przyczyną takiego stanu rzeczy?! Miejmy nadzieję, że więcej strat w Twojej hodowli już nie odnotujesz, choć jak przykład pokazuje i z tym trzeba się czasami niestety liczyć... :-\
-
:'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'(
Biedny! :'(
współczuje ci Malwo ponieważ cały swój wolny czas wkładasz w hodowle
a tu Bóg nagle bierze twoją ukochaną gadzinke do siebie :'(
czy moze tez mamy w domu jakies chorubstwo ktore zabija maluchy, sraszna rzecz nawet myslec jesli to prawda :o.
Mam nadzieję że żadnego chorubstwa w domu nie masz
Trzymaj się!
-
No niestety... sulkatki to byl cios ponizej pasa ale glupia ja ze je takie malutkie kupilam, gwiazdka to poprostu szok bo jej wogule nic nie dolegalo no i teraz ten maluch , cos w tym domu jest nie tak, wiec zaczynam wszystko od nowa . Na poczatek dezynfekcja i odrobaczanie , maluchy musza zostac na gazetach przez jakis czas bo wiadomo jesli ktoremus cos dolega i zalatwi mi sie w ziemie to nic z tego odrobaczania moze nie wyjsc bo zaraz chorubstwo moze wrucic wiec trudno troche musza sie pomeczyc.
-
Malwa bardzo mi przykro... :'(
Mialam nadzieję, że maluch wydobrzeje...
Myślę, że to nie od sulkatek choroba - one raczej nie przyswajały witamin i Ca i nie miały szans na prawidłowy rozwój. Ale i tak dobrze, że wszystko zdezynfekowałaś, ostrożności nigdy nie za wiele.
Na papierze powinny gdzieś min. 2 tyg. siedzieć.
-
Tak tez zrobie , jeszcze mi zostaly te dwa mauretany z tym ze one sa wogule w innym pokoju a ziemia jest tam od niedawna tak ze sie jeszcze zastanawiam czy wymieniac ale raczej tak, male tunezjany i stepki, cala reszta juz na papierze...
-
Mauretańskie możesz ewent. odrobaczyć i po tych 2 tyg. wymienić im podłoże. Co najwyżej podłóż im papier tam gdzie najczęściej siedzą i pod miskę z żarciem.
-
Och szkoda biednej gadzinki :'(
-
Malwa strasznie współczuję. Twoje maluchy są zagadką, to były chyba wyjątkowo słabe osobniki albo z mieszanych gatunków z infekcjami, nie wiem co może być naprawdę... nic nie zapowiadało tego że sprawy przybiorą taki obrót. W tym wypadku tylko dobry wet musiałby przebadać żółwia na wszystko co możliwe, tak mozna gdybać bez końca...
-
przemywaj je codziennie wodą pitną i smaruj trilakiem (znajdziesz w aptece). Mój miał to samo po dwóch tygodniach przeszło.
-
Z tak ważną "sprawą" to tylko do weterynarza trzeba śmigać. Opuchlizna może być od braku witaminy A, którą trzeba by było podać w kroplach, albo zastrzykach.
-
Dwóm ostatnim osobom proponowałabym przeczytać cały wątek, a potem dopiero dawać "dobre" rady.
-
Malwa strasznie współczuję. Twoje maluchy są zagadką, to były chyba wyjątkowo słabe osobniki albo z mieszanych gatunków z infekcjami, nie wiem co może być naprawdę... nic nie zapowiadało tego że sprawy przybiorą taki obrót. W tym wypadku tylko dobry wet musiałby przebadać żółwia na wszystko co możliwe, tak mozna gdybać bez końca...
wydaje mi się, że Beata ma rację - po prostu trafiłaś na jednego z "tych" hodowców, którzy dobrze wiedzą, że ich maluchy nie pożyją długo dlatego sprzedają miesięczniaki po atrakcyjnych cenach - byle tylko je wypchać do ludzi
myślę, że nie warto się poddawać - moje dwa pierwsze lamparty też padły po kilku miesiącach od zakupu (chociaż wszyscy na głowie stawali jak by tu je uratować)
co do żółwi, które pozostały: trzymaj je w optymalnych warunkach, ja bym nie szalała ze zbyt wysoką temperaturą.(26-28) Obserwuj, czy żółwie jedzą i czy się nie odwadniają. Jak ruszą i zaczną rosnąć to możesz się trochę wyluzować - nie wszystkie, zakupione młode muszą mieć problemy ze zdrowiem.
Jak bym miała strzelać to nie masz żadnej choroby czy pechowego mieszkania - stawiałabym na nieudany zakup. Powalcz z tymi pozostałymi maluchami, na razie nie dokupuj nowych żółwi.
powodzenia!
m
-
Hej Michalina , dzieki za pomoc i slowa otuchy ;). Jak juz gdzies pisalam narazie nie kupuje, skupuje ani odkupuje zadnych zolwi , mam juz duza gromadke i powoli musze myslec nad rozbudowywaniem ter , oczywiscie zaadoptowac moge, ale tak jak juz pisalas o tym wypychaniu do ludzi dokladnie tak sie dzieje , nawet doszlo do tego ze wydlubuja malenstwa z jajek jesli jest zamowienie , pare dni przytrzymaja w inkubatorze i na sprzedaz.
Szczerze moje zolwiki to prawie wszystkie z odkupu , takie niechciane resztki ,wiec ryzyko jest zawsze ze ktoremus gdzies tam podrodze moze sie cos stac, mam pare zolwi o ktore ciagle sie boje , miedzy innymi lesny i zabuti ktorym facet zafundowal sahare przez pare miesiecy ze az im skura z suchosci popekala i do dzis wygladaja dosc dziwnie , no ale jakos sie trzymaja. Co do reszty lamparcich to dalam im cos na odrobaczenie i zmienilam tero na szklane bo poprzednio mialy troszke mniejsze stojace na podlodze wiec narazie beda w tym , latwiej jest utrzymac temp. i nie ma przeciagow, zaczelam tez przesuszac mlecze, trawy i kwiaty bo poprzednio podawalam takie umyte i zimne z lodowki wiec maluchy mialy rozwolnienie ale zauwazylam ostatnio ze juz im przechodzi , wiec teraz kciuki trzymac ze juz wszystko powoli sie ustabilizuje .
-
u mnie jako lokum na czas choroby fajnie się sprawdził transporter styropianowy (taki dedykowany dla zwierząt) wstawiłam go do pustego terrarium i spokój, bo w czymś takim łatwo utrzymywać stałą temperaturę. No i nie było w nim zbyt wilgotno.
możesz spróbować przez jakiś czas dawać tym lamparcim jakieś witaminy dla gadów albo wapienko z witaminami (takie jak dla królików) - ale jeżeli będziesz coś kupowała to u weterynarza a nie w zoologu.
powodzenia!
,m,
-
Wiedze ze mamy podobne upodobania Michalina, to pudelko steropianowe to ja uzywam do przewozu i kwarantanny nowych zolwi , z tym ze w ostatnim jeden z lamparcich wydrapal dziure , ale wsumie moja wina bo moglam je wpierw czyms zabespieczyc.
Co do witamin to ja uzywam NUTROBALU , REPTAVITE i vapna w brylce co mozna zeskrobac na proszek,a jak choruja to od weta biore witaminy w strzykawce ale wtedy musze je podawac indywidualnie choremu osobnikowi i to zazwyczaj jest juz wymierzone przez weta wzgledem wagi zolwia i rodzaju witamin ktore potrzebuja , ale to wlasciwie wszystko z leczenia :-\ niestety wet nic zazwyczaj wiecej nie robi moze zastrzyk z kroplowka i zekomo antybiotykiem z tym ze z tym ostatnim to sie boje bo ostatnio chcial wstrzyknac mojej malutkiej elegancie (gwiazdce) srodek na ktory sa bardzo silenie uczulone , i gdybym wczesniej tego nie sprawdzila wrucila bym z martwym zolwikiem do domu ....
-
Witaj.Ja mam małego greka i również problemy z oczkami.Poczekałem tydzień i stwierdziłem ze albo weta albo nic z tego nie będzie.U mojego maluszka tez była podobna błona,cos jak ropa ale usunął ja mechanicznie i dzieki temu widzi.Przepisał krople,odrobaczył i czekamy do kolejnej wizyty.Ja bym zainwestował w weta na Twoim miejscu.Pozdrawiam
-
Zapomniałem dodać ze w przypadku mojego bardzo brakowało wapnia.
-
Mieciel, ten żółwik niestety już nie żyje... a jeśli chodzi o weterynarzy, z którymi autorka tego wątku ma do czynienia to lepiej to przemilczeć - "tak się znają". Z resztą niech Ci sama napisze.
-
No niestety jestem zmuszony znowu odezwać się w tym wątku.
Podczas przygotowań do zimowania jeden a maluszków zachorował. Ma problemy z oczkami, wygląda to tak samo jak u nieżyjącego żółwia Malwy jak i mojego. Postaram się nie dopuścić do powtórki z rozrywki. Działam na razie Amikacyną, i poprawa jest. Jutro skocze do weta. Żółwik na razie jest mocny, ale odkryłem to "coś" we wczesnym stadium. Może to tylko niedobory, może jakieś bakterie, a może jeden z rodzai wiciowców żerujących we krwi żółwia? ( podejrzewam, ze na to padł poprzedni)
Zaskakujące jest to, że dokładnie rok temu zachorował mi nieżyjący już maluszek. Jakiś chory zbieg okoliczności...a może przyczyna leży gdzie indziej, i pora roku nie jest przypadkowa?
Będę to musiał poddać dogłębnej analizie.
Trzymajcie kciuki za Czekoladkę. Wyjątkowo ciekawie wybarwiony osobnik.
-
Nulus, ciekawe do czego dojdziesz, bo w sumie to ty najwięcej możesz wymyśleć.
-
Nulus, to bardzo Ci współczuję...:( Biedny maluszek..:(
Tak z dnia na dzień mu się to zrobiło?
Tego co był chory w zeszłym roku przecież do zimowania nie przygotowywałaś?
-
Tak z dnia na dzień.
Nie przygotowywałem, ale też zrobiłem im spore "zwolnienie" na zimę.
-
Hmmm...To tak trochę jakby generalnie przygotowania "okołozimowe" - zmniejszenie ilości pokarmu, obniżenie temperatury reaktywowały jakiś czynnik - czyli np. namnożenie wiciowców we krwi z czym organizm żółwia "zwalniającego" przed zimą przestaje sobie radzić i występuje choroba. Trochę jak z uaktywniającą się po zimowaniu posocznicą.
Mam nadzieję, że jak udało Ci się wcześnie to wykryć to maluszek da rade.
Na obecność wiciowców we krwi robi się jakieś badania?
-
Tak, aczkolwiek w wypadku takiego maleństwa badani krwi jest niemożliwe. Trzeba było by go całego wypompować...
-
Nulus, a czemu aż całego, to nie ma takiej technologii jak u ludzi żeby z kilku kropel? Tak z ciekawości pytam, nie żebym była za tym.
-
Hej Nulus kurcze kiepska sprawa, mi tez sie wydaje ze to ma powiazanie z pora roku, moze maluchy sa wtedy podatne na wszelkie wirusy. Wiadomo mniej jedza, duzo spia wiec ten organizm nie jest taki odporny jak latem. Mam nadzieje ze to nic powaznego i Czekoladowe malenstwo z tego wyjdzie.
-
Nulus, a czemu aż całego, to nie ma takiej technologii jak u ludzi żeby z kilku kropel? Tak z ciekawości pytam, nie żebym była za tym.
Jest jest, tylko u człowieka kilka kropel to jest nic, a u żółwika który waży te 30 g kilka kropel krwi to ilość ogromna.
Na razie maluszek ma apetyt jako taki, i z oczkami nie jest źle. W poniedziałek do weta, - bo zrobił sobie przerwę świąteczną.
-
Nulek a to żółwik z tegorocznego klucia czy zeszłoroczny?
-
Z tegorocznego.
-
Zaskakujące jest to, że dokładnie rok temu zachorował mi nieżyjący już maluszek. Jakiś chory zbieg okoliczności...a może przyczyna leży gdzie indziej, i pora roku nie jest przypadkowa?
Będę to musiał poddać dogłębnej analizie.
Moim zdaniem to nie zbieg okoliczności tylko ten sam etap rozwojowy. Dlatego pytałam czy to tegoroczny miot. Pisałam już chyba kiedyś o tym. Może być tak że przychodzi kryzys związany z końcem zapasów z woreczka żółtkowego, ma to miejsce właśnie po około pół roku, stąd zbieg czasowy. Moim zdaniem warto rozważyć kontrolowane podawanie mu witamin. Ale to tylko moja hipoteza, przyczyna może być zupełnie inna. W każdym razie trzeba walczyć o żółwika...
-
Zaowazyliscie ze to zawsze ma powiazanie z oczami u maluchow, w moim przypadku 2 sulkatki i 1 lamparci wszystko malenstwa , u Nulusa 2 stepki .
-
Cos by z tego trzeba chyba wywnioskować, ale aby ostrożnie.
-
możliwe że maluszki zapadają może na jakąś chorobę w której problemy z oczami to jeden z obiawów
-
Czytałam, że u żółwi często wszelkie choroby objawiają się właśnie w pierwszej fazie w postaci różnych zmian oczu - podpuchnięcia, nadmiernego wydzielania włókna, zmętnienia, zaropienia itp. Oczy sa jakby pierwszym "miernikiem stanu zdrowia" informującym, że coś się dzieje niedobrego.
Natomiast to, że sprawa dotyczy maluszków chyba przypadkowa nie jest i wracamy już do poruszanego wcześniej tematu - "co jest nie tak z żółwiami do ok. 2 lat" - organizm żółwika wyczerpuje zapasy jakie miał i jeśli osobnik jest słabszy, albo warunki niesprzyjające pojawia się choroba. U Nulusa to moze być jeszcze jak dla mnie dodatkowo związane z przygotowaniami do zimy.
-
Maluszek powrócił do zdrowia. Nie widzę na razie żadnych niepokojących objawów, jest aktywne i ma apetyt.
Przeniesienie go do zbiornika gdzie panują "normalne" warunki, podanie witaminy B12 podkręciło jego metabolizm, i zaczął jeść. Skubał coś przedtem, ale to nie ma porównania do tego co jest teraz.
Oczy wyglądają normalnie, jak u zdrowego osobnika. Nic nie odbiega od normy. :)
Myślę, że Czekoladka powróciła do "żywych" skorupek. Dobrze.
Podejrzewam, że ostre przygotowania do zimowania przyczyniły się do osłabnięcia żółwia. Wyczerpanie zasobów z woreczka żółtkowego ( patrz post Beaty:)) też mogło pogorszyć sprawę.
Ciekawe, czy przypadkiem nie przez podobne dolegliwości rok tem zmarło jedno z maleństw. Wtedy tylko moja reakcja była znacząco opóźniona.
-
To teraz czekoladka jest do zjedzenia - z radości.
-
To super wiadomość, że z Nowym Rokiem u żółwika zdrowie wróciło... :)
Chyba w tym roku odpuścisz mu zimowanie?
-
Tak, tak. Teraz zimowanie nie ma sensu.