Kupiliśmy żółwia za pośrednictwem sklepu zoologicznego, z dokumentów wynika że przyjechał z Łodzi. Od początku maluch był bardzo ospały,nie jadł, nie wypróżniał się. Po konsultacji z weterynarzem (nie miał wycieków, innych objawów) uzgodniliśmy że zrobimy badania kału (nawet w kąpiele nie pomogły pozyskac próbek) za mały był na pobranie krwi, nie zdazylismy bo odszedł... Obstawialismy że mógł być przechowywany w warunkach/lub przez transport w niskich temperaturach ich zmiana były na tyle duża że żółw przeszedł w tryb przygotowania do hibernacji, lub był z niej wybudzony w celu sprzedaży? utrzymywałam więc standardową temp w terrarium 27 stopni i 32 pod lampą, pod którą nie chodził, ukrywał się w rogach terrarium. Czy zabiłam go przez to że nie zmniejszyłam
temperatury i nie pozwoliłam mu na dokończenie procesu?
Jest mi tak strasznie przykro, czy to możliwe żeby w tak krótkim czasie mogło umrzeć zdrowe zwierzę nawet zakładając że popełniłam gdzieś błędy?