Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie
Żółwie lądowe => Choroby => Wątek zaczęty przez: magnesss1990 w 21.09.2007, 17:30:05 pm
-
Mam wielki problem. Mam nadzieje ze ktos mi tutaj wskaze odpowiednia wskazowke. Moj zolw niechcaco zjadl trutke dla karaluchow i nie wiem co dalej poczac. Dalam mu jablko aby przeczyscilo zoladek ale nie wiem czy cos zdzialalam:(:( POMOZCIE MI;(;(
-
Czy żółw ma jakieś objawy?! I jak to się wogóle mogło stać!!?
-
Przez przypadek, stary a skąd ja on sobie wytrzasną bo chyba w sklepie go nie obsługiwali
pewnie chodził po podłodze [głośno myślę]
I OTO DLACZEGO ŻÓŁW POWINIEN MIEĆ TERRARIUM.
Teraz to szybko do weterynarza, sprawdź skład co w tej trutce jest, moż eweterynarz ma jakiś środek, który zneutralizuje działanie trutki.
No i jakie sa objawy jest osowiały nei je nei pije, mów coś pisz?
-
No odzywaj się! co z żółwiem?
-
Ma apetyt, je normalnie i normalnie funkcjonuje. Moj zolw mial terarium ale ciagle sobie krzywdzil lapki, nawet mu krwawily bo chcial sie wydostac. terarium mial odpowiednie, ale on chcial wolnosci. Przez pare lat chodzi mi po domu i nic sie nie stalo. Ale przypadkiem moja babka polozyla trutke na podlodze a on zjadl:/ a na opakowaniu od trutki nie ma nic napisane o tym co mogloby sie stac:/ wiec moze nic mu nie bedzie. Nidlugo minie 24h odkad spozyl.
-
żółw ma raczej wolny metabolizm to nawet po 24 h może coś być, nawet we wnętrzu żółwia a na zewnątrz nei widać bo tak te gady cierpią.
A jak sobie mógł kaleczyć łapki w terrarium szkło mu tam rozsypałeś czy jak?
Jak kilka lat chodził po podłodze to pewnie stawy chore i nerki podobnie daj fotki gadziny.
-
To ja juz nie wiem co mam zrobic:/
Dobra, dzieki, nie potrzebuje pomocy, sama sobie poradze. Nie wiem nawet po co sie tutaj zarejestrowalam. Pa
-
Jak masz takie podejście to szkoda gadziny :(.
-
Rzeczywiście kiepskie podejście. My tutaj mówimy sobie prawdę, po to się ma kumpli po fachu i po to istnieje forum, żeby szczerze mówić co i jak i jeżeli ktoś coś robi źle to mu to mówimy. Przykre gdy ktoś nie przyjmuje krytyki, tymbardziej, że nikt nic złego nie powiedział a Bartek tylko prawdę napisał, bo żółw na podłodze na pewno nie jest zdrowy i szkoda nam tego żółwia.
-
Prawda zawsze boli.
My tylko poradziliśmy i powiedzieliśmy co możesz zrobić a raczej co powinieneś.
Weterynarzem nie jestem i przez internet tez nic żółwiowi nie zrobię.
Do wszystkiego trzeba mieć odpowiednie podejście.
-
chciałem zauważyć że magnesss1990 porposiła o pomoc w danym temacie... to że hoduje żólwia tak czy innaczej to inna sprawa bo najpierw powinniśmy jej pomóc a nie na nią naskakiwać....
ja też tego nie pochwalam wręcz jestem na to zły bo tak się kończą takie zabawy ale teraz trzeba pomóc a nie dokładać do pieca.
Jeżeli jest to żólwik stepowy to jest duż szansa że to przetrwa bo i na wolności je nieraz rośliny trujące dla innych zwierząt nalezy jednak pamiętać że tutaj mowa o chemicznej trutce więc tak czy siak poszukałbym dobrego weterynarza... nie wiem czy ciepła kąpiel lub ciut wyższa tem w celu opróżnienia się zółwika i przyśpieszania metabolizmu coś pomoże czy też zaszkodzi bo przyśpieszy proces rozprzestrzeniania się tego "czegoś" po organiźmie... weterynarz a póki co woda do picia i miejmy nadzieję że sam się tego z siebie pozbędzie... myślę że wet próbowałby robić jakieś płukanie układu pokarmowego i to byłoby najlepsze...
P.S.
Co do kilku zdań na wstępie, ja na tym poprzestanę i nie będę ciągną tego tematu na forum bo nie jest to do tego miejsce więc uważam temat róznicy poglądów za zamknięty i proponuję skupić się na tym o czym mówi temat tego postu a dopiero kiedy sprawa się uspokoi WYTŁUMACZYĆ jak powinno się hodować, w jakich warunkach itp.
Pozdrawiam
-
no, na pewno masz rację, ale samo podejście już pokazuje o co chodzi.
mijają dni i mijają a tu nic czy żółw żyje czy są jakieś zmiany. Tylko jakaś z dawkowana informacja.
No więc czekamy cierpliwie aż coś się dowiemy.
-
dzięki za zrozumienie;) musimy pamiętać że każdy kiedyś zaczynał i już ;)
więc czekamy na jakies informacje (miejmy nadzieję że się tutaj jeszcze odezwie :) )
Pozdrawiam
-still-
-
no a właśnie czy jest możliwość zrobienia żółwiowi lewatywy czy płukania żołądka bo nie widziałem żeby żółw wymiotował ale pewnie to robią.
-
Tusiowi wetrynarz robił lewatywę przy odrobaczaniu, widziałam też wymiociny żółwia.
-
Nie wiem czy ten post się jeszcze na coś zda, ale spróbuję. Zacznę od tego że jest mi bardzo przykro że właśnie tutaj na forum, które z założenia ma pomagać żółwiom i ich opiekunom, pomagać merytorycznie i bez zbędnych emocji - wyszło tak a nie inaczej. Przykro mi to pisać Agnieszko i Bartku bo osobiście bardzo Was lubię oraz doceniam Waszą obecność na forum, tym niemniej w tej konkretnej sytuacji czuję się rozczarowana Waszą postawą w tej sprawie.
Zacznę od tego że temat jest (a może już był) pilny, w grę wchodzi poważne zatrucie. Nie znam substancji znajdującej się w tej trutce ale domyślam się że wszelkiego rodzaju tego typu środki mają za cel jedno - szybko i skutecznie ZABIĆ, dlatego niezależnie od postaci ich zażycie przez jakąkolwiek żywą istotę jest szalenie niebezpieczne. Dlatego pierwszą i zasadniczą sprawą w takiej sytuacji było pomóc albo doradzić porządnego weterynarza (to też jest jak najbardziej forma pomocy).
Wszelkie sprawy terrarium lub jego braku itp. były w danej chwili drugoplanowe a związane z tym niestety ale przykre w odbiorze uwagi spowosowały że osoba, która być może miała szansę się dowiedzieć czegoś w swoim czasie (a wpierw uratować zatrutego żółwia) została tej szansy pozbawiona, przynajmniej z naszej strony. I ja się jej wcale nie dziwię, bo na jej miejscu też bym się tutaj więcej nigdy nie pojawiła.
Nie przeczę że żółw może nie miał dobrych warunków, że może właścicielka nie do końca zdawała sobie sprawy z tego czym spowodowane było owo drapanie, że należało ją uświadomić o 1000 sprawach, ale uważam osobiście że nie był to czas po temu a przede wszytkim forma niektórych wypowiedzi spowodowała że sprawa jest chyba zamknięta w temacie zatrucia jak i całej reszty.
Co do zatrucia u żółwia należy szybko skontaktować się z dobrym weterynarzem. Nie wiem skąd jesteś więc nie mogę nic doradzić, ale moim zdaniem pomoc weterynarza będzie niezbędna aby albo usunąć toksynę z żółądka (jeśli się nie zdążyła w całości strawić) albo po to by podać żółwiowi odtrutkę lub zastosować inną metodę usunięcia toksyny już wchłonietej zależnie od jej rodzaju i stopnia zatrucia. Im wcześniej podejmiemy leczenie tym lepiej. Żółw ma wolny metabolizm dlatego objawy nie wystapiły od razu, ale czas gra na naszą niekorzyść. Jeśli toksyna nie została jeszcze usunięta zalecam wyłączenie lamp i trzymanie żółwia w chłodzie, aby dodatkowo spowolnić jego metabolizm.
Mam nadzieję że magnesss1990 da jednak znać co z żółwiem...
-
Masz racje Beato, trochę byliśmy za surowi z Agnieszką i było to nie na miejscu, ale
my też mówiliśmy, że trzeba jak najszybciej do weterynarza a po prostu z naszej bezradności powiedzieliśmy co o tym myślimy, bo szkoda gadziny, a przez internet nic więcej nie możemy pomóc.
Nic innego nie mogliśmy zrobić, ale owszem to nie jest miejsce na takie uwagi, więc myślę, że jeszcze dowiemy się czegoś w sprawie żółwia i wszystko zakończy się w miarę pomyślnie.
Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, a to były pierwsze reakcje a te najczęściej w takich sprawach są ostre i człowiek jest impulsywny.
-
już wszystko ok tylko pamiętajmy na przyszłość że jako ludzie z większym zasobem informacji napierw musimy tą wiedzę przekzać i dopiero potem możemy coś wymagać ;)
Pozdrawiam
-still-
P.S.
swoją drogą obrażanie się tez nie jest metoda i mam nadzieję że magnesss1990 jeszcze u nas zagości uzyska odpowiedzi na wszystkie męczące Ją pytania i poprawi swoję błędy hodowlane :)
-
hmm, zdziwiona jestem trochę bo uważam, że nie napisałam ani jednego złego słowa, ale jeśli ktoś poczuł się urażony to przepraszam. :-*
-
Ja Was doskonale rozumiem i wiem, że zależy Wam na żółwiach i czasem ciężko jest pisać na spokojnie widząc lub przeczuwając, że dzieje im się krzywda. Ludzie są różni i krzywdzą i wciąż będą krzywdzić zwierzęta z bezmyślności, zwyrodnienia charakteru, niedbalstwa, a czasem ze zwyczajnej niewiedzy.
Jednakże osiągnąć coś można tylko dobrym słowem, nigdy na siłę. Agresja powoduje że człowiek się tylko zacietrzewia i zamyka, w efekcie zamiast pomóc szkodzimy, zamiast rozbudzać zainteresowanie żółwiem i entuzjazm w jego hodowli - gasimy je.
Ponadto tutaj - na forum piszemy często do osób, których w ogóle nie znamy ani one nie znają nas, nie wiemy czego się możemy po nich spodziewać ani one po nas. W dodatku język pisany jest pozbawiony w odróżnieniu od rozmowy całego kontekstu interpretacyjnego, stąd bardzo łatwo o nieporozumienie jak i negatywny odbiór naszych słów. Tutaj każde słowo trzeba więc ważyć podwójnie.
Dziękuję i ciesze się, że zrozumieliście mój punkt widzenia... :)
mam nadzieję że magnesss1990 jeszcze u nas zagości uzyska odpowiedzi na wszystkie męczące Ją pytania i poprawi swoję błędy hodowlane :)
Ja też mam taką nadzieję...
-
Kilka lat temu , miałem podobną sytuację z kotem w roli głównej. Pani doktor podczas usuwania złamanego kła , omyłkowo zastosowała środek przeciwbólowy dla psów , co gorsza w dawce dla średniego psa. Kot przeżył wstrząs , którego kulminacja nastąpiła kilka godzin po zabiegu. Dzięki nocnemu dyżurowi innego lekarza weterynarii -podał bodaj sporą dawkę witamin w zastrzyku i kazał zapewnić maksymalną ilość mleka jaką kot zechce wypić , przetrwaliśmy tę noc , ale nerki już nigdy nie pracowały normalnie. Myślę , że takie przeżycia wiele Nas uczą.
Pozdrowienia dla magnesss1990 , zapewne zwróciłaś się o pomoc do lekarza i wszystko dobrze się skończy ,fajnie by było gdybyś dała nam znać jakie zalecenia dostałaś w tym przypadku , nigdy nie wiadomo gdzie i kiedy taka wiedza może się przydać innym.
,,Jeśli toksyna nie została jeszcze usunięta zalecam wyłączenie lamp i trzymanie żółwia w chłodzie, aby dodatkowo spowolnić jego metabolizm.'' - Beato ,chylę czoła przed logiką tej rady.
A poza tym : Jasne sytuacje czynią przyjaciół.
-
Wyciągnąłeś jakieś konsekwencje wobec błędu lekarskiego Pani doktor?
-
Szukając ratunku tego wieczora dodzwoniłem się do właściciela lecznicy , też weterynarza , streściłem mu problem i On poradził mi kontakt z nocnym pogotowiem - na szczęście miałem wpis w książeczce co było podane. Natomiast co do samej autorki problemu , trudno mi mówić o jakichś konsekwencjach , bo omijałem tę lecznicę szerokim łukiem . Z tego co wiem po jakimś czasie już tam nie pracowała , ale nie wiąże tego z moją sprawą.
Ogólnie ,gdybym wiedział co ta wizyta przyniesie , nie wybrałbym tej lecznicy tylko dlatego , że była najbliżej. Mam nadzieję , że Skaucik będzie miał więcej szczęścia do lekarzy , pierwszą wizytę mamy zaplanowaną na ten tydzień.
-
Przykra historia, ale jak widać wszystko jest mozliwe.