Żółwie lądowe > Choroby

Wymioty

(1/2) > >>

demi:
Witam i prosze o pomoc.
Mieszkam w Irlandii, od 2 tyg mam zolwia  (Testudo graeca).
Zólw od tych kilku dni przestal byc oprawie aktywny-siedzi zakopany w sianie, albo pod lampa, przy czym nawet jak sie ruszy to najwyzej raz z siana do lampy lub odwrotnie. Niepokoja mnie najbardziej jednak dwukrotne juz wymioty, lekko tylko nadtrawionym pokarmem oraz pojawianie sie "slinienia sie" czyli przezroczystej wydzieliny z pyska i czasem babelkow z nosa. Przed wymiotami zauwazylam pierwszy raz i ostatni odchody: 2 czarne wydluzone bobki i tyle (nie wiem jak wygladfa prawidlowa kupa:P), moze byl i mocz , ale ja jako niewprawiony hodowca moglam nie zauwazyc. Raz widzialam jak zolw byl nad miska z woda, ale nie jestem pewna czy pil :/  Plytki plastronu w czesci analnej ma leciutko zaczerwienione, zolw jest wychudzony troche zdaje mi sie - lapki ma chude (widze wyraznie stawy i skora jest obwieszona na kosciach) - nie wyglada jak szkielet, ale nie ma pieknych masywnych konczyn, tak jak powinien miec.  O lekkich piramidkach na skorupie juz nie wspomne..:/ Zolw przewrocony na grzbiet reaguje wprawdzie po paru sekundach, ale nie kon iecznie stara sie przewrocic do normalnej pozycji. Martwi mnie to wszystko straszne a najbardziej to ze nie ma tutaj dobrych weterynarzy (dowoiadywalam sie) nawet od psow i kotow, nie mowiac juz o gadach, i nie wiem jak mialabym zbadac kal czy krew np :/
Nie wiem w jakich warunkach przebywal wczesniej, ani czym byl karmiony-teraz ma przejsciowe terrarium 60/30 (karapaks zolwia ma ok 10 cm), lampe 50 W (temp pod lampa ok 30 st, w najzimniejszym miejscu nie mniej niz 22), swietlowka UV 8.0, na noc czerwona zarowka 50 W (uznalam ze powinna byc, bo w nocy jest tu ciagle piekielnie zimno, a irlandczycy nie maja zwyczaju miec ogrzewania w domach 24/dobe). Podlozem jest darn z laki lezacej daleko od drog, nieuzytkowana od kilku lat, wiec nie ma mowy o zatgruciem jakimis chemikaliami. Zolw ma oczywiscie miseczke z zawsze swieza woda i zraszane terrarium przynajmniej raz na dzien -rano(jutro zaloze hydrometr), z tym ze nie sadze zeby wilgotnosc byla bardzo niska-darn jest wczorajsza, naturalnie mokra (irlandia w koncu), naturalne parowanie przez lampy powinno dobra wilgotnosc zapewnic. Zolwiowi z apokarm starczaja rosliny z laki - kilka gatunkow popularnych chwastow (nie ma tam roslin typowo zbozowych jak chaber, ktory moze byc trujacy), nie karmie go absolutnie zadnymi innymi wynalazkami: warzywami czy owocami.

Nie martwilabym sie bardzo zachowniem ze wzgledu na przeniesienie go w nowe miejsce itd, ale te wymioty, niemrawosc itd martwia mnie koszmarnie.

Dziekuje z gory za pomoc.

Beata:
Opisane objawy są bardzo poważne!

Przyczyn tego stanu rzeczy nie upatrywałabym w warunkach jakie zapewniłaś ze swej strony żółwiowi bo z tego co piszesz są dobre a ponadto - poza nagłymi szczególnymi wypadkami - u żółwia zmiany zachodzą wolno, wolno też rozwijają się choroby.
Dlatego jestem zdania że jego choroba jest "odziedziczona" po poprzednim właścicielu.

Wymioty są zawsze poważnym objawem ale także pozostałe jakie opisujesz (ślinotok, apatia, zaczerwienienie plastronu, wychudzenie i katar) są niemniej niepokojące.
Żółwia trawi poważna infekcja. Ciężko powiedzieć czy wynika ona z namnożenia się pasożytów w układzie pokarmowym, czy jest następstwem zakażenia bakteryjnego lub wirusowego.

Ja podejrzewam to drugie i co gorsza sądze że są to już początki posocznicy. Być może doszło wzięło się to z zapalenia jamy ustnej (na co wskazywałby ślinotok), nieleczone doprowadziło do rozprzestrzeniania się infekcji i zakażenia krwi czego objawem są wymioty, apatia i zaczerwienienie plastronu. Ciągłe zwracanie pokarmu i wyniszczenie organizmu doprowadziło z kolei do ubytku wagi.
Katar może być osobnym problemem i wynikać z zaziębienia, przeciągów, nagłych zmian temperatury. Jest to poważny objaw bo nieleczony może prowadzić do zabójczego w skutkach zapalenia płuc.
Również nieleczona posocznica prowadzi do szybkiej śmierci.

Moja rada może być tylko jedna - żółw potrzebuje szybkiej specjalistycznej pomocy weterynaryjnej. Wskazane jest żeby doświadczony weterynarz sprawdził dokładnie (najlepiej naocznie) opisane objawy i zastosował leczenie. Jeśli moje obawy się potwierdzą potrzebny będzie antybiotyk i należy go podać jak najszybciej.
Nie wiem co Ci doradzić w kwestii pobytu w Irlandii. Gdybyś byłą w Polsce wysłałabym Cię do doktor Maluty, a tak nie mam pojęcia. W tym że jest wielu partaczy jest sporo racji, a sytuacja jest na tyle krytyczna że na eksperymenty i dobór weta metodą chybił trafił czasu nie ma...

Jedynym wyjściem jest więc chyba telefon, dane masz podane w spisie wetów tutaj:
http://forum.zolw.info/index.php/topic,66.0.html

Zadzwoń jak najszybciej do dr Maluty, opisz jej dokładnie objawy. Zważ zawczasu żółwia gdyby od razu chciała ustalić dawkę. Sprawdź jakie leki (antybiotyki) masz w domu i ew. zapytaj czy się nadają i w jakiej dawce.
Prawdopodobnie potrzebny będzie zastrzyk skoro żółw wymiotuje, ponadto podany do krwi zadziała szybciej.

Pewne jest że żółw miał wcześniej fatalne warunki bądź był mieszany z innymi gatunkami.

Agnieszka:
Witaj. Pozostało tylko dodać, że koniecznie musisz zrobić tak jak napisała Ci Beatka i to jak najszybciej. mój tusiek też raz wymiotował - powodem były robaki w organiźmie.

demi:
dzwonilam do piaseckiego, prawdopodomnie to herpes:/ dostalam wskazowki jakie leki moznaby zastosowac i w jakich dawkach, teraz musze znalezc lekarza ktory sie tego podejmie:/ miejmy nadzieje ze bedzie dobrze. Dzis moje slonce pocieralo oczka, ale ruszalo sie troszeczke, zobaczymy. Dzis tez nie zauwazylam wymiotow, ale to dopiero jeden dzien:/
Dzieki za pomoc w imieniu pimpka

Beata:
Daj znać jak przebiega leczenie.
Trzymam kciuki za żółwika, chociaż herpes brzmi bardzo złowrogo...

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej