Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie
Żółwie lądowe => Choroby => Wątek zaczęty przez: Kuba82 w 23.12.2010, 15:03:06 pm
-
witam
pytanie do "domowych" weterynarzy - w co najlepiej podawac zastrzyk z antybiotykiem? Ktora czesc ciala - zastrzyk powinien byc podawany podskornie.
pozdr.
-
antybiotyk z tego co wie powinno się podawać domięśniowo i dobrze żeby zrobił to weterynarz ponieważ jest to bardzo bolesny i stresujący zabieg dla żółwia
-
z Twojej odpowiedzi wnioskuje, ze nigdy tego nie robiles, wiec niepotrzebnie sie udzielasz - nie pomogles mi w ogole ;)
-
przykro mi że Ci nie pomogłem
jednak udzieliłem się dlatego bo mój żółw miał podawany antybiotyk w tylne łapki a było to bardzo bolesne dla niego bo po zastrzykach nie umiał na nich chodzić po prostu ciągnął je za sobą
pozdrawiam
-
a ja z kolei wnioskuje, ze Ty rowniez nigdy tego nie robiles, jak wiec moze sie za to zabierac?
Ja to widze jak trenowanie na wlasnym zwierzeciu, a ciekawe czy i nie wlasne stawianie diagnoz i dobieranie lekow? Bo skoro weterynarz dobiera lek, to i go podaje dlaczego wiec sam sie glowisz w jakie miejsce lek bedzie podany. Pojdziesz do lekarza, to zobaczysz.
Az mnie ciarki przeszly, dostales odpowiedz, ze to bardzo bolesny zastrzyk a mimo to nadal chcesz go zrobic wlasnemu zolwiowi mimo braku kompetencji do tego?
-
anuszka - nie podniecaj sie tak, wyluzuj :P
nie zarzucaj mi niekompetencji gdyz nic o mnie nie wiesz.
zastrzykow juz sie , niestety, napodawalem. Napisalem tego posta bo ciekawily mnie Wasze doswiadczenia w tej materii. Sprecyzowalem pytanie, a mimo to wypowiedzialy sie osoby ktore nie mają zadnego doswiadczenia.
ps zebys nie dostala zawału dopisze, ze moj zolw jest pod opieka weterynarza.
pozdr.
-
A coz innego mozna wywnioskowac z Twojego pytania jak nie to, ze chcesz sam dac wlasnemu zolwiowi bolesny zastrzyk? Pretesnje miej do siebie, ze niedokladnie sprecyzowales wypowiedz. Gdybys to zrobil od poczatku, glosu nie zabralaby ani jedna osoba niezorientowana w temacie, mozesz byc tego pewien.
Czym innym jest poszczerzanie swej wiedzy, rozwiewanie watpliwosci a czym innym trenowanie na wlasnym zwierzeciu bez kontroli lekarza a taki wlasnie obraz mi sie wylonil po Twojej wypowiedzi ::)
(nie)stety nie mialam do czynienia z zastrzykami u mojego zolwia, zwlaszcza wykonywanymi samodzielnie, tym bardziej nie zabralabym glosu ;)
A moje podniecenie i uklad aortalo-wiencowy to chyba nie miejsce na to forum 8)
-
dokladnie - dlatego przestan sie na tym forum tak podniecac :P
inaczej - powstrzymaj swoją emocjonalnosc :P
-
Kuba, ja sama nigdy nie podawałam, ale zastrzyk daje się w tylną nogę w mięsień. Widziałam podawanie w mięsień od strony zewnętrznej i od wewnetrznej, i w obu tych przypadkach robione to było przez "starego" stażem i wiekiem dr A. Krzakowskiego, polecanego na forach, jako lekarza od gadów na Małopolskę.
Mi osobiście się wydaje, że robienie od wewnętrznej jest bardziej ciężkie dla zółwia niż od zewnętrznej., ale wybór zależy od ilości zastrzyków, od ich wielkości, od rodzaju samego gada, bo jak ma dużo łusek na nogach to i trudniej jest, i od wieku, bo młoda łapa to nie to samo co stara.
Należy pamiętać o aspirowaniu czyli o sprawdzeniu czy igła nie siedzi w żyle, o czym mało kto z lekarzy pamięta, a skutek zaniechania tego to podanie leku dożylnie zamiast domięśniowo. I równa sie to na ogół śmierci.
-
siema bacha ;)
a widzisz, kierowniczka starego zoo w poznaniu i jednocznesnie specjalistka od gadow wali zastrzyki od przodu, miedzy ramie a glowe.
doprecyzowujac - podawalem serie antybiotyku dla doroslego zolwia z silnym katarem. Pierwszy zastrzyk dostal od weterynarza pod skore w tyla noge, ale byl wtedy bardzo spokojny i dalo sie to zrobic- przed wizytą nei byl w ogole dogrzany.
jako ze jest zima, nie moglem sobie pozwolic na codzienne wyprawy z chorym zolwiem do weta wiec zasugerowalem ze sam podam zastzyk w domu. Wydaje mi sie ze to najbardziej sensowne rozwiazanie. W kazdym badz razie podanie zastzyku nagrzanemu i agresywnemu zolwiowi w tylna łapę ktora przy minimalnym dotkinieciu juz chowa graniczy z cudem.
dostal serie od przodu, przez najciensza igle jaka jest na rynku i w sposob bardzo delikatny. nie bylo to latwe - nie mowie tylko o sprawie technicznej, ale o emocjach. kto to robil, ten wie.
wydaje mi sie ze jest juz lepiej - teraz ma pare dni odpoczac po serii. i zobaczymy co dalej.
dodam jeszcze ze ma niesamowity apetyt i jest mega ruchliwy. i kapie go.
no.
pozdr.
ps. nie oceniajcie mnie surowo, ze torturuje swojego zolwia. jestem dorosly i zdaje sobie sprawe ze zwierze nie rozumie ze to wszystko dla jego dobra. Ale trzeba pomoc.
ps2. nie jestem bezduszny - mojego zolwia mam juz 20 lat....i jestem do nigeo w pewnym sensie przywiazany. caly czas mnei fascynuje. poza tym od roku mam ich wiecej, ale maluchow (zreszta wiekszosc pewnie widziala zdjecia)
-
Mnie też weterynarz (K. Chłopecki) napisał, żeby dawać zastrzyki w przednią część ciała - trafić między łeb a łapę. Tak podobno żółwia mniej boli. A zastrzyk można dać nawet jak się schowa. Co przy podawaniu w tylną łapę, jak je mocno podkurczy jest w zasadzie niemożliwe.
Kuba - a gdzie przewiało Twojego żółwia, że kataru się nabawił?
-
Dawałam lata temu serię antybiotyków od przodu, już nie pamiętam czy podskórnie czy domięśniowo ale pamiętam że po tym moim wbijaniu żółw okulał na jedną łapkę (zdaje się że jakiś z moich znajomych też miał taki przypadek). Pewnie uszkodziłam jakiś nerw czy coś - tak to jest jak się nie zna żółwiowej anatomii i działa na ślepo. Ale po mniej więcej pół roku kuleć przestał.
To aspirowanie, o którym pisała Basia polega na tym, że jak już wbijesz w żółwia igłę to trzeba bardzo, bardzo delikatnie spróbować pociągnąć tłok w przeciwną stronę (jakbyś nabierał lek) jeśli w strzykawce pojawi się krew - znaczy że wcelowałeś w żyłę i wtedy wycofujesz się miinmalnie z igłą i zmieniasz nieco kąt wbijania, ewentualnie minimalnie wysuwasz się z igłą albo wbijasz minimalnie głębiej i próbujesz jeszcze raz.
-
Kuba, ja też bardzo lubię twego żółwia, znam go, pamietam i podziwiam. I szczerze za niego trzymam, aby przeżył.
A ty za bardzo go nie ładuj zastrzykami, bo jak tylko zaczyna sam jeść i biegać, to już ja bym przestała, bo lepiej poczekać aż mu przejdzie, a zastrzyki to jednak jest duże zagrożenie i powikłania. Także ze strony samego leku, np. tej popularnej enrobiofloxacyny, co czasem zmienia swoje fizyczne właściwości poza oryginalną butelką. I na to też trzeba patrzeć.
A inna rzecz jest taka, że nie każdy lek nadaje się do podawania byle jak i byle gdzie. Bo jedne tylko podskórnie a inne tylko domięśniowo. A inne tylko dożylnie. Igły też są do tego dobierane. Trzeba zawsze czytać. I tak robić.
Jak robił zastrzyki dr Krzakowski to on zaczekał aż żólw stanie normalnie i potem chwytal go za tylną nogę i w powietrzu robił. To znaczy prawie w powietrzu, co nie jest całkiem głupie, bo wtedy za daleko igła nie wejdzie, i łuski się rozciągną, ale ma też inne wady. A ten Krzakowski to całe życie w krakowskim ZOO pracuje, to już różnym gadom się narobił tych zastrzyków.
Aspirowanie to jest tak jak Ines mówi, tylko mi się nie chciało wtedy pisać i wyjaśniać, ale ono jest ZAWSZE konieczne, a ja tego nigdy nie widziałam u wetów. Ani nie widzę dziś u ludzkich pielęgniarek młodych wiekiem.
-
Zastrzyki zwłaszcza z antybiotyków i chemioterapeutyków podaje się tylko i wyłącznie w przednią część ciała, dlatego aby ochronić nerki, przed szkodliwym działaniem leku. Większość zastrzyków z antybiotyku nie jest bolesna dla gadziny i w większości przypadków podaje się je domięśniowo.
Dr Krzakowski może i leczy gady w zoo, ale wetem jest beznadziejnym. Wiele razy zdarzało się, że ludzie przynosili do mnie gadziny żółwie i jaszczury po kuracji u dr. Krzakowskiego w opłakanym stanie. Teraz przed świętami tez przyjechał do mnie chłopak z żółwicą czerwonolicą, którą doktor leczył dwa tygodnie. Stwierdził przeziębienie i brak witamin ale nie zauważył dużej opuchlizny osłabienia i ogólnej apatii żółwia. Mnóstwo zastrzyków i wydanej kasy na darmo. Żółwiczka zdechła na niewydolność nerek, którą pan doktor przeoczył. Jest u mnie też agama brodata, która po leczeniu u doktora jest prawie ślepa
-
Każdy zastrzyk dostaje się w swoim czasie do krwi, a więc podawanie ich z przodu czy z tyłu nie może chronić, czy też nie chronić nerek. Wszystko bowiem przez nie przechodzi. Tak, jak przez wątrobę.
-
bacha - "ludzkie pielęgniarki" są hitem sezonu. to byl przejaw geniuszu komedii :P
co do samego zolwia to juz mu lepiej. wnioskuje po tym ze juz go porpostu nie slysze nocami ;) nie kicha. no moze sporadycznie. i chyba tez mu pomoglo podwyzszenie wilgotnosci hmmm
zastrzykow dostal w sumie 7. Po tej serii mialem sie z nim zlgosic do kontroli,ale nie pojade z nim teraz bo jest lepiej z nim , a zimniej na dworze.
Napiszcie prosze fachowcy jak to jest z tymi kroplami do nosa dla zolwi?
-
Dobrze, że żółwiowi się poprawiło.
-
Kuba, ja nie dawałam kropli, ale o tym czytałam na Tortoise Trust, że się daje i że to jakoś idzie, ale osobiście w to wątpię i koniec. A ty poweidz mi jakie leki i co ile dni mu dawałeś? Bom strasznie ciekawa.
Ja wiem tyle, że trzeba czekać dość długo na wyleczenie żólwia, bo jak go teraz nie słyszysz to nic nie znaczy. Dopiero za miesiąc to sprawdź. Bo te żólwie to takie są, że wszystko ukrywają. :D