Witam,
Od 10 lat jestem w posiadaniu pary żółwi stepowych (mają około 12-13 lat). Tego roku jak zawsze obudziły się ze snu zimowego i było wszystko OK. Jadły normalnie, były żywotne, a samczyk prawie od razu zaczął się "dobierać" do samiczki.
Obydwa żółwie były u weterynarza w celu przycięcia pazurków, a u samiczki dodatkowo dzioba. Wet przyciął pazury, dzioba nie ruszał, bo stwierdził że nie jest pewien jak to się robi i miał się dowiedzieć w swojej katedrze. Oczywiście pooglądał żółwie ze wszystkich stron, poważył, pomierzył i stwierdził że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Problemy zaczęły się dopiero potem. Najpierw samiczka złamało sobie dwa pazurki, tak że zaczęła jej lecieć krew. Żółw został wyciągnięty z tera i wsadzony do miski ze sporo ilością czystych szmatek w celu osuszenia rany i poczekania aż rana się zasuszy, żeby nie dostał jakiegoś zakażenia. Potem wrócił do swojego domu i nadal było wszystko OK.
Następnie przyszedł czas na zmianę tera na większe, co na pewno było kolejnym stresem dla żółwia.
Na końcu musiałem rozdzielić żółwie, bo samczyk nie dawał spokoju swojej partnerce.
A teraz właściwa sprawa.
Po rozdzieleniu po jakiś 2-3 dniach żółw przestał jeść, wiedziałem że jest to normalne u żółwi, ale jednak mojej samiczce wcześniej się to nigdy nie zdarzyło. Nie zaniepokoiło mnie to aż tak bardzo i czekałem aż zacznie znowu przyjmować pokarm. Po kolejnych 2-3 dniach żółw nabrał prawdziwi "żółwich ruchów" i zmienił jakby kolor główki na zielony, zawsze do tej pory był brązowy.
Widziałem że coś jest nie tak, przejrzałem kilka stron o żółwiach w celu dopasowania jakieś choroby. Jednak nic nie pasowało. Ponieważ ciągle powtarzało się że stress jest często przyczyną dziwnych zachowań żółwi to przyjąłem, że i u mojej samiczki to on jest odpowiedzialny za te wszystkie zmiany.
A że miała go sporo w krótkim czasie
-wizyta u weta
-złamane pazurki
-kwarantanna
-zmian starego domku na nowe terrarium
-ciągłe zaczepki ze strony samczyka
uznałem więc że jest to właściwa diagnoza.
Żółw nadal nie jadł, ale zaczął energicznie łazić po terrarium zapewne w poszukiwaniu miejsca na złożenie jaj (nie bardzo wiedziałem z czego te jajka miał się ukształtować skro żółw nic nie jadł).
Wysypałem w jednym miejscu trochę piasku żeby tam złożyła jajka. Miałem nadzieję że po złożeniu jajek zacznie jeść normalnie i wróci do normy.
Dwa dni temu zobaczyłem jak idzie z zamkniętymi oczami, nie były one zaropiałe, po prostu były zamknięte.... Wczoraj rano od razu zajrzałem do żółwia, zapaliłem lampkę i po chwili samiczka wyszła z kryjówki, jednak nadal z zamkniętymi oczami, dodatkowo wydawało mi się że nazbierała się jakaś wydzielina w okolicy oczu. Zalogował się na Waszym forum i czekałem na aktywacje konta.
Dziś rano żółw nadal nie otwiera oczu, oczywiście nie je, jest powolny i mam nadal dziwny zielony kolor główki, dodatkowo prawie nie reaguje jak dotykam jej w tylne łapy (zawsze energicznie chował je po pancerz)
Napisałem tego posta szczegółowo (może za bardzo szczegółowo i za długo) z opisanie prawie wszystkiego co żółw robił po przebudzeniu do dnia dzisiejszego i opisując wszystkie zmiany po kolei.
Może komuś przydarzyła się podobna sytuacja i zechce udzielić jakiś rad. Domyślam się że zdiagnozowanie choroby przez internet nie jest łatwe, więc jeżeli nikt wcześniej nie spotkał się z czymś takim, to proszę o polecenia jakiegoś naprawdę dobrego weterynarza we Wrocławiu. Takiego co będzie się znał na gadzinach, bo poprzedni nie potrafił nawet przyciąć dzioba.
Mam nadzieję że mój żółw jest jeszcze do odratowania i liczę na Wasz odzew oraz pomoc.
Nie wiem jak dodaje się tu zdjęcia, więc zdjęcia oka zamieszczam na darmowym hostingu i zachęcam do obejrzenia.
http://img222.imageshack.us/g/dscn4111r.jpg/Pozdrawiam.
I.