Na szczęście u nas na Śląsku jest zwykle o parę stopni cieplej niż w innych częściach Polski. Wczoraj wróciłam do domu około 16 i zobaczyłam żółwiki błogo wygrzewające się na słońcu, na kamieniach. Myślę sobie, że to dobrze, niech wykorzystają każdy promień słońca, póki jeszcze jest.
A co do tych suszonych roślinek, to przygotowałam je na wypadek, gdybym już nie miała czym ich karmić. Teraz, jak widzę, i tak nie mają apetytu, zjadają po parę listków i na tym koniec. Jeszcze tylko zaniosę ich kupki do badania i przejdą na głodówkę, więc już nawet nie ma kiedy podać im tych suszek. Dlatego mam nadzieję, że przydadzą się wiosną, żeby moje zbieranie i suszenie nie poszło na marne.