Rzeczywiście to maluszek (prześliczny
), a takie są bardzo delikatne. Nie chcę Cię straszyć ale niestety smiertelność takich maluszków szczególnie przed upływem pierwszego roku życia to powszechny problem. Maluszki do pewnego momentu zużywają własny zapas witamin jeszcze z czasów embrionalnych, a potem bywa problem, niekiedy nie przyswajają i ogólnie są podatne na choroby. W dodatku sulcaty to trudny gatunek. Nie tylko ze względu na rozmiary i szybki wzrost ale też z uwagi na trudny do odwzorowania klimat i pożywienie.
Ja się zastanawiam czy nie przydałaby mu się suplementacja również witaminowa, ale trzeba dobrać to bardzo rozważnie i ściśle do jego wagi. Jeśli masz w okolicy godnego zaufania weterynarza warto byłoby to z nim skonsultować, zrobić podstawowe badania. Masz jakieś papiery na niego, z których wynikałaby data wyklucia?
Melisa i bazylia nie zaszkodzą. Są to rośliny nadające się na pożywienie dla żółwi lądowych, przy czym w wypadku sulcatek nie można zapominać iż ich pożywienie powinno się jak w naturze składać w dużej mierze z traw. Te rośliny mają mocny aromat więc może nie chcieć ich jeść. Mój stepowy np. nigdy nie tknął melisy, bazylię po długim czasie.