Żółwie lądowe > Historie adoptowanych żółwi

Historia trzech żółwi lądowych z interwencji szczecińskiego TOZ-u

(1/7) > >>

Serpentin:
Witam, Będąc na praktykach w Szczecinie miałem okazję zapoznać się w ogromną pracę jaką wnosi tamtejszy oddział w poprawę losu oddawanych lub też porzucanych żółwi ozdobnych.  Miałem możliwość zobaczyć staw dla niechcianych żółwi, gdzie pływa już przeszło 56 osobników różnej wielkości. Historia każdego z nich niestety zaczyna się tak samo, a mianowicie od nieprzemyślanego zakupu. Wśród żółwi z interwencji w ręce znajomej inspektorki trafiły również 3 żółwie lądowe. Trzymane były one na podłodze wraz z dwoma żółwiami czerwonolicymi. Ponieważ interwencja tych żółwi zazębiła się z moimi praktykami miałem możliwość „przeszkolić” znajomą w opiece nad tą trójką, a także ocenić ich stan zdrowia, przyciąć pazury oraz dzioby.



Po zakończeniu praktyk zdecydowaliśmy wraz z Renatą po wspólnej dyskusji, że dwa z nich wezmę do siebie. Natomiast żółw iberyjski dosyć spora samiczka zostanie u niej ( w sumie przyznam się że również miałem na nią chrapkę). Oczywiście duży wpływ miała na to deklaracja mojej koleżanki Izy, która dysponując już wybiegami oraz terrariami stwierdziła swoją gotowość do ich adopcji. Oczywiście po przyjechaniu z żółwiami do Krakowa, a później zabraniu ich do Bochni zorganizowałem im prototyp wybiegu (zdjęcia wstawię wkrótce). W między czasie zamieściłem ogłoszenie na tutejszym forum:


--- Cytat: Serpentin 13.07.2010 ---Witam, zostałem poproszony o znalezienie domu dla dwóch żółwi lądowych pokrzywdzonych przez życie. Po ich wyglądzie można bez problemu zauważyć jak wiele przeszły te niewinne stworzenia i teraz szukają naprawdę  nowego dobrego domu gdzie będą mogły wreszcie spędzić dożywotnio czas wśród kochających je ludzi.

Oba żółwie pochodzą z interwencji Szczecińskiego TOZ’u. Mimo, że wezwanie dotyczyło psów wcześniejszego właściciela gadów to inspektorzy nie mogli również patrzeć na ich cierpienie. Oprócz tej dwójki spacerowały z nimi jeszcze dwa żółwie czerwonolice, które obecnie cieszą się życiem w Stawie dla niechcianych żółwi w Ośrodku badawczym w zakresie energii odnawialnej w Ostoi, oraz żółw iberyjski.

Pierwszy żółw to samiec żółwia stepowego (Testudo horsfieldii) prawdopodobnie po upadku z większej wysokości, posklejany o tak chyba czym było pod ręką. Osobnik naprawdę jest żywotny, chętnie spaceruje po wybiegu oraz zajada łapczywie zieleninkę.





Drugi osobnik to samiczka żółwia greckiego (Testudo hermanni) którą prawdopodobnie w tak okrutny sposób potraktował pies, możliwe, że właśnie któryś z tych właściciela. Naprawdę widać, że zwierzę się wycierpiało, ale nie poddaje się i dalej ufnie maszeruje przez świat niosąc ten swój pokiereszowany i pogarbiony pancerz. Osobnik również aktywny posiadający spory apetyt.





Żółwie są oczywiście do oddania jedynie odpowiedzialnym osobom zdającym sobie sprawę, że w przyszłości potomstwa od nich się nie uzyska. Gady wiele się już wycierpiały dlatego pragnę i tak samo moje koleżanki z TOZ’u znaleźć dla nich odpowiedni dom z odpowiednio urządzonym i zabezpieczonym wybiegiem. W okresie zimowym najlepiej żeby miały możliwość hibernacji (dosyć długo ich organizm nie miał możliwości na ten odpoczynek fizjologiczny). Oczywiście jest możliwość adopcji każdego osobnika osobno. 

Kontakt: PW lub serpentin@op.pl
Odbiór: Osobisty na terenie Szczecina chociaż niewykluczone, że mogą wrócić ze mną również do Krakowa po zakończeniu tutaj praktyk.


--- Koniec cytatu ---

Otrzymałem mnóstwo wiadomości nie tylko z chęcią adopcji ale z podpowiedziami jak wybrać właściwą osobę. Szczególnie w tym miejscu muszę podziękować Basi za konstruktywną rozmowę na PW. Dzięki niej zrozumiałem, że nie ma co daleko szukać i pozostanę przy pierwszym wyborze. Tak więc zdecydowałem już, że żółwie po wakacjach trafią do mojej koleżanki. Przemówiła za mną po pierwsze możliwość pomocy zwierzakom w razie jakiś problemów, a także ciągły kontakt z ich przyszłą opiekunką. Oczywiście również jej wiedza oraz doświadczenie przy innych żółwiach lądowych, możliwości lokalowe (terraria), a także wybiegowe ;)

Zdjęcia na wybiegu w Bochni żółwi wstawię jak tylko przestanie padać i będę miał okazję tam podjechać ;) I chyba będą to pierwsze i ostatnie zdjęcia u mnie…., a potem he he przyjdzie się pożegnać w pewnym sensie.

Pozdrawiam

Beata:
Dziękuję za tę historię. Żółwik stepowy z pierwszego zdjęcia mimo niewątpliwie fatalnych warunków zachował - jak widać z fotek - dużo aktywności i niepokrzywiony pancerz. Pewna nieprawidłowość w budowie szczęki i spory przerost zdradzają jednak że dieta nie była optymalna. 

Tak na marginesie - czasem jest też tak że niedbałość właścicieli przejawia się w tym, że puszczają luzem zwierzę na działce i paradoksalnie ma ono możliwość zakosztować normalnych warunków życia i prawidłowej diety (oczywiście jeśli nie ulegnie jakiemuś wypadkowi z uwagi na brak zabezpieczeń). Czasem nawet taki żółw niemalże cudem sam przezimuje na dworze.

Zdjęcia żółwi pogryzionych przez psy to szczególnie przykry widok, jednakże mimo widocznych uszkodzeń zewnętrznych gdy żywa tkanka się zagoi zwierzę ma szanse na normalne życie i koniec cierpień. Rany te jednak są poważne również z uwagi na ryzyko infekcji. Nie wiem czy u nas dokonuje się takich zabiegów zalepiania pancerza włóknem szklanym jak to czasem pokazują na zagranicznych filmach czy zdjęciach. Myślę że nawet w wypadku powierzchownych ran po ich wygojeniu może to być dobre, gdyż w miejscu uszkodzenia ciągle będzie zbierał się brud co może grozić infekcją.


--- Cytuj ---Naprawdę widać, że zwierzę się wycierpiało, ale nie poddaje się i dalej ufnie maszeruje przez świat niosąc ten swój pokiereszowany i pogarbiony pancerz. Osobnik również aktywny posiadający spory apetyt.
--- Koniec cytatu ---

W ogóle zwierzęta w przeciwieństwie do ludzi nie użalają się nad sobą, biorą dzielnie na kark to co im życie dało i idą dalej, mimo, że czują ból i cierpienie, być może nawet w pewnym sensie niezrozumiałe poczucie krzywdy. To oczywiście taka naiwna obserwacja gdyż nie mają takiej świadomości i psychiki jak ludzie ale wydaje mi się, że jest w tym jakaś mądrość, której możemy się od nich uczyć.

malwa:
Hej, chyle glowe dla osob takich jak ty Serpentin, sama mam jednego greka w podobnym stanie ktory miesiac za miesiacem zadziwia mnie swoja determinacja do zycia, mysle ze mozesz nie znac mojej histori "suszkow" ale one tez daly rade przezyc sahare jaka im zgotowal poprzedni wlasciciel. Mysle ze dobrze robisz oddajac je osobie ktora znasz i masz kontakt . Zolwiki sa piekne i warte poswiecania ktorego jak widze tobie nie brakuje , trzymam kciuki ze to juz ostatni dom na ich liscie , i od tad beda mogly sie cieszyc swierza koniczynka i sloncem do konca ich dlugiego zolwiego zycia.

Serpentin:
Dziękuje za miłe komentarze przynajmniej wiem, że moje wypociny ktoś przeczytał. Jeśli chodzi o żółwiki, to zachowują się normalnie. Samczyka już na poważne wzięło na amory więc he he…dokazuje na wybiegu. Co do greczynki to muszę przyznać, że z czasem człowiek przyzwyczaja się do takich inwalidów. Na początku jednak było trudno. Bez bicia przyznam się np. że jak poznałem tą samicę to nie mogłem…na nią zbyt długo patrzeć. Złość mnie brała, oczy się szkliły i w ogóle…. Ale teraz gdy ją widzę zjadającą roślinność to sam promienieje.

Pozdrawiam

PS

--- Cytat: malwa ---Mysle ze dobrze robisz oddajac je osobie ktora znasz i masz kontakt . Zolwiki sa piekne i warte poswiecania ktorego jak widze tobie nie brakuje , trzymam kciuki ze to juz ostatni dom na ich liscie , i od tad beda mogly sie cieszyc swierza koniczynka i sloncem do konca ich dlugiego zolwiego zycia.
--- Koniec cytatu ---
He he cóż…zwyczajnie pokochałem gadzinki i chciałem mieć pewność, że zawsze będę wiedział co u nich słychać. Też mam nadzieję, że dożyją jeszcze wielu lat i o to trzymam cały czas kciuki.

Basia:
 :)
Wojtek ty załatwiaj tam jakieś stałe miejsce, bo kto wie ile wkrótce bedziesz ich tam doglądał :)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej