Żółwie lądowe > Historie adoptowanych żółwi

Moja Scarlet

(1/5) > >>

gabiharajuku:
Witam:)
Postanowiłam przedstawić Scarlet tu bo poza tym, iż jesteśmy na forum nowe to moja dziewczyna jest adoptowana. Nie jest moim pierwszym żółwiem - pierwszego dostalam chyba 18 lat temu będąc dzieckiem - cóż wymarzyłam sobie żółwia jeszcze w przedszkolu rodzice życzenie spełnili;/ Przeżył kilkanaście lat, nigdy nie żył na podłodze, ale niestety w akwarium w trocinach - cóż tak doradzono nam w sklepie:/ zawsze miał lampy, w lecie jadł dużo zieleni niestety również jabłka lub ser biały - kolejna rada ze sklepu:/ Ale wszyscy wiemy jaka pokutowała wiedza w latach 90;/ nie wiem na co zdechł po prostu nagle odszedł:/ trociny do dziś śnią mi sie po nocach:/Na długi czas straciłam zapał, ale te lata wykorzystałam na przewalenie chyba całego internetu, ksiązki, fora- głównie to:) i w lipcu 2011 roku przywitałam u siebie Scarlet:) Ma podobno ok. 20 lat bo 15 spędziła u poprzedniej właścicielki - niestety na podłodze:/ Miała względny dostęp do uv, wapnia, zielska, ale była również karmiona sałatą i zimowana w łazience pod kaloryferem:/ U mnie musiała się pożegnać z podłogą mimo, iż pierwszego dnia kiedy wyniosłam ją na balkon bo z tatą kończyłam wybieg - w kilka minut stratowała całą zaporę i powędrowała do łazienki:/ lipiec jak pamiętamy był przebrzydki, ale i tak starałam się by jak najwięcej siedziała na polu - mieszkam w domu z dużym ogrodem. Wprawdzie mamy dwa psy, ale Scarlet przebywa w oddzielnej, zagrodzonej części. Sierpien, wrzesień i kawałek października bo był piekny spędziła na wybiegu, dodatkowo każdego dnia chodziłysmy na długaśne spacery. Postanowiłam, iż skoro nigdy wcześniej nie była zimowana, a wręcz męczyła się tyle lat pod kaloryferem w tym roku jeszcze się wstrzymam. Kiedy zasnęła wyniosłam ją do piwnicy - tam mamy ok. 5 stopni spędziła tam jakieś 3 tygodnie bo gdy tylko zapowiedzieli te straszne mrozy przestraszyłam się i wzięłam ją do domu - luty spędziła w terrarium w pokoju przy jakiś 10 stopniach. Obudziła się 2 tygodnie temu, zaczęłysmy od kapieli, parę dni temu wypróżniła się i wydaliła kwas. Jest chyba w dobrej formie bo strasznie wariuje, powoli zaczyna jeść, już nie mogę się doczekać kiedy wyskoczymy na wybieg:) Mam nadzieję, iż mi tu pomożecie i odważę się przezimować ją za rok choć to duża niemłoda żółwiczka, ma swoje przyzwyczajenia - zle niestety i boję się o nią. Za tydzień wybieram się do weta, znalazłam u Was na forum zaufaną Panią od doktor - niech popatrzy na nią wprawnym okiem, bo jednak na zwykłym weterynarzu się zawiodłam. To chyba tyle na początek, wklejam zdjęcie z września 2011 - prawda, że mega urok?:) Chętnie przygarnę wszelkie uwagi.
I witam wszystkich serdecznie:)

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2713e3c1c531246b.html

Bemilka:
Cześć, miło, że jesteś na forum. :)
Rzeczywiście, żółwisia cudna, więc liczę na dużo, dużo zdjęć. Wspaniale, że się nią zaopiekowałaś.
Daj znać, jak było u pani doktor.

ankan:
Witamy..:)

Żółwik wygląda bardzo ładnie..: )
Jak masz duży ogród z miejscem na wybieg to na pewno będzie miała u Ciebie dobrze...:)

A do którego weta chcesz się z nią wybrać?

gabiharajuku:
:)
Polecono mi Panią Grażynę Dudę, ale jeśli w Krakowie polecacie kogoś innego to na pewno skorzystam:)

gabiharajuku:
Scarlet w lipcu 2011 gdy do mnie trafila, prosto z podlogi:/

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej