Zaglądam kontrolnie, a tu same dobre wieści.

Obie żółwiczki zdrowe i jedzące, pogratulować. Oby szybko wiosna przyszła, bo terrarium rozniosą.
Jeśli chodzi o znieczulanie żółwia do pobierania krwi, to moja Kubusia była poddana właśnie takiemu zabiegowi, i wszystko poszło gładko. Dostała ketaminę w małej dawce. Nie dała sobie pobrać próbki "po dobroci", wierzgała jak stado koni. A wet nie taki niewprawny, bo nasz toruński spec od gadów, lek. P. Suchecki.
Wbrew tego co mówią inni, pobieranie krwi nie jest trudne- sam miałem okazję pobierać 3 razy krew.
wege, a od jakich żółwi ją pobierałeś? W sensie, zdrowych i dużych? I z jakiego miejsca w ciele, z ogona? Pytam dla wiedzy.