Rzeczywistość jednak często zmienia plany.
Kwestia kwarantanny, zalotów, rozkładu mieszkaniowego, itp chwilowo zeszła na drugi plan.
Ciekawość reakcji na spotkanie gadzinek i tak zostaje odłożona na pewnie dużo później.
Kamyk nabiera sił, jedzenie w każdej postaci jest pycha, wygrzewa się już na kamykach i poznaje co to trawa ... tylko za nic nie chce oddać materiału do badań.
I nic nie jest w stanie go zmusić :/
1,5 godziny kąpieli dziennie - fajnie, podoba mi się, ale i tak nie oddam.
Aloes, brokuł - smakuje, ale nie działa. W akcie desperacji może botwinka - też nie oddam. Dziś ostatnia nadzieja w liściach kalafiora.
Zastrzyk i lewatywa też malucha nie przekonała :/
Straszenie szpitalem też nie przynosi skutku.
Ba, nawet straszenie brakiem baby nie pomaga.
Co dziwne Tuptek nabiera ciągle sił, nie brakuje mu apetytu, zero oznak osłabienia.
A może mu smakuje i nie chce oddać
Z ludźmi to jakoś łatwiej