Tak, takie powolne, a zobaczysz, co się będzie działo, kiedy wystawisz je na słońce. Tak latają, że trudno je dogonić. Emilka mi tak robiła: kładłam ją na trawniku, żeby sobie pochodziła, potem odwracałam się, żeby sięgnąć po sekator czy grabie, potem odwracałam się z powrotem, a żółwia już nie ma! Jest kilka metrów dalej, w jakichś krzakach, i leci dalej przed siebie, dobrze, że rośliny się ruszają, więc widac którędy się przepycha. Naprawdę łatwo je stracić z oczu. Nigdy więcej nie będę się śmiała, kiedy ktoś mi powie, że żółw mu uciekł. Pomyśleć, że kiedyś mnie to bawiło...