Hmm... nie tylko na stronkach. Nasze zoologi i ich "opiniotwórczość" dla mnie powiedzmy, że nie istnieją ale trzeba zaznaczyć że dużo angielskich wcale niezłych publikacji pisze o suplementacji jak o naturalnej i jak najbardziej wskazanej rzeczy. Motywy tego podejścia są różne, ale zasadniczo mówi się że w swoim naturalnym środowisku żółwie jadają rośliny, które rosną na innych (czyt. zasobniejszych) glebach, mają wiadomo - pod dostatniem wiecej Słońca i zasadniczo mają inny skład.
Sama już nie wiem. Suplement to suplement - ciało obce, wyizolowane, nieprzyswajalne w dodatku łatwo przedawkować, ja tam uważam że poza przypadkami gdy żółwia trzeba kurować bo niedobory grożą poważnymi konsekwencjami - prawidłową i urozmaiconą dietą można wyeliminować możliwość niedoborów.
Ale nie wykluczone, że nasze mniszki i inne chwasty są uboższe niż np. takie stepowe ceratocephalusy czy sukulenty. Pytanie tylko czy na tyle żeby rodziło to konieczność suplementacji. Problem nie jest chyba do końca wyjaśniony niemniej jednak ciekawy...