no nie wiem czy, aż tak źle z jego narządami wewnętrznymi bo 2/3 czasu, który u mnie spędził, siedział na wybiegu. Jedynym błędem, który popełniłem była dieta zimowa... pier*olona sałata i owoce i te pieprzone książki. Latem jadł to co dała mi matka natura, ale najwyraźniej i tak dostawał za mało wapnia. Jeśli jakaś dorosła osoba to przeczyta to proszę, a nawet błagam: nie kupujcie swoim dzieciom żółwia... wolałbym, żeby biegał sobie po stepie niż męczył się u mnie w niewoli
EDIT: na drugim zdjęciu zaznaczyłem moment, od którego, żółw jest u mnie.