Wedlug mnie żółwiczka jest w porzadku. Wcale nie powiedziene, ze miala zle warunki, owszem widac, ze gdy byla malenka przeszla jakis okropny wypadek, ale teraz skopuka jest zagojona, gładka bez swieżych ubytkow, ma rownomierne i ciagle przyrosty (szczegolnie widac na zdjeciu od ogona).
Na pewno żólwiczka wypracowala sobie metode pobierania pokarmu ze zdeformowanym pyszczkiem (sadze, ze wypadek o ktorym pisze to bylo jakies ugryzienie, uderzenie lub zgniecenie od strony glówki i dlatego zółwik ma wyszczerbiony przód skorupki i zdeformowany pyszczek, ktory ulegl tez uszkodzeniu gdy schowala glowe), wiec z karmieniem nie powinno byc problemow. O schodzaca skorke nie ma sie co martwic, to chyba wynik troche szybszego wzrostu przez ostatnia zime (widac swieze przyrosty na karapaksie).
Tak jak pisały poprzedniczki, na pewno trzeba obciac pazurki szczegolnie u tylnych nozek.
Jezeli chodzi o korekcje pyszczka to nie nalezy sie spieszyc. Ja bym wyslala zdjecie do dr. Chlopeckiego z pytanie co zrobic i czy przypadkiem nie moze polecic jakiegos dobrego weterynarza w Twojej okolicy. Na pewno trzeba skorygowac ta dolna listwe, ale moze stopniowo, zeby zolw sie przyzwyczail.
No i najwazniejsze - Karol nie zgadzaj sie na zadne "wzmacniajace" zastrzyki co weterynarze uwielbiaja! Ta zolwiczka jest OK. Idzie wiosna, juz teraz sa swieze zielone mlode listki mleczy i innych żółwiowych roslin. Od kwietnia mozesz w sloneczne dni wystawiac ja na slonce w oslonietym od wiatru miejscu wiec zadna dodatkowa chemia w postaci zastrzykow nie jest jej potrzebna a w przypadku jakichkolwiek zmian w narzadach wewnetrznych (czego stwierdzic nie mozemy) wrecz tylko zaszkodzi.
Pozdr.