Witajcie.
Znalazłem wczoraj żółwia, na to wygląda, że greckiego. Choć zasadniczo to jest mało istotne. Potrzebuję ogólnej pomocy.
Otóż już dziś najprawdopodobniej żółw będzie miał nowego właściciela, ale ogólnie jest z nim coś nie tak. A na żółwiach nie znam się kompletnie, więc nie wiem co robić.
Żółwia trzymam na zamkniętym balkonie (tzn zabudowany całkowicie, ścianka zamiast balustrady i okna). Wczoraj był bardzo energiczny. Chodził w kółko po swoim "terrarium" przez większość popołudnia i wieczora i przez drzwi balkonowe za wszelką cenę próbował się dostać do pokoju. Po 21 walenie po drzwiach ustało. Poszedłem zobaczyć co z żółwikiem, a ten schował się do skorupy i na to wygląda, że spał. Dziś rano jak się obudziłem zauważyłem, że nie obudziło mnie walenie po drzwiach, więc zajrzałem znowu na balkon. Zastałem go w tym samym miejscu co wczoraj wieczorem. Miał wyciągnięte wszystkie kończyny i głowę, ale tak jakby nie miał siły się ruszać. Dałem go na środek i tylko próbował ruszać przednimi łapkami i tak jakby piszczał. Albo świszczał. Zrobiłem mu więc ciepłą kąpiel. Nalazłem do miski trochę wody (nie za ciepłej, bardziej letniej) i położyłem go w tej misce. Wypróżnił się i generalnie zaczął ruszać, a nawet próbować uciekać. Tym niemniej dalej był jakiś anemiczny. Teraz znowu dałem go na balkon. Przemieszcza się, ale jest bardzo anemiczny. Teraz na przykład leży w jednym miejscu. Tylne łapki ma wyciągnięte za siebie, nie podkurczone (wygląda to tak jakby zanim stanął, to nimi powłóczył).
Wczoraj nazrywałem mu przed blokiem mleczy. Większość z tego zjadł. Zaraz mam zamiar iść nazrywać mu jeszcze. Ile ogólnie taki żółw je? I czy fakt, że mało się rusza to kwestia niskiej temperatury (wczoraj było gorąco, a dzisiaj jest chłodno) czy zbyt małej ilości żywności? A może jedno i drugie? Doradźcie coś żeby temu zwierzęciu pomóc i żeby przetrwało jeszcze te kilka/kilkanaście godzin.