Chwila, chwila, nie rozpędzajcie sie tak w doszukiwaniu sie wielu chorob zolwia, ewentualnych kapielach i kuracjach bo mozna narobić wiecej szkody nic pożytku. Wiekszosc z forumowiczow ma zolwie "domowe" wiec widzac takieo "dzikusa" rzeczywiscie moze wpasc w panike
.
Bardzo prawdopodobne jest, ze byl dluzszy czas na wolności i juz podjal kroki w celu zimowania. Patrzac na skorupe sadze, ze byl juz caly zakopany. Dokladnie tak wygladaja moje zolwie, kiedy wykopuję je z ziemi żeby umiescic w pomieszczeniu do zimowania (a dodatkowo w tym roku po glebokim zakopaniu sie we wrzesniu, podczas cieplych i sonecznch dni października wyszly na powierzchnie sie powygrzewać w sloneczku i wyglądały wtedy dokładnie tak samo). Juz nie jedzą, nie maja "pięknych" bystrych świecących oczu, wykonuja powolne ruchy.
Oczywiscie to moje przypuszczenie po obejrzeniu zdjec. Istotne sa tez okolicznosci znalezienia - jak, gdzie i kiedy. Skorupa jest ladna ale miejscami troche podniszczona, to rzeczywiscie moze byc wynik jakis przejsc na wolnosci, przebarwienie na szczece bardzo niewyrazne, ze zdjecia niczego nie mozna wnioskowac.
Wizyta u weta wskazana, ale u specjalisty znajacego sie na zolwiach, bo jak "zwykly" zaaplikuje zolwiowi w takim stanie, jaki opisalam, kuracje antybiotykowo-witaminowa to bardziej zaszkodzi niz pomoze.
Pozdr.