Ale to dość prosta sprawa...
I dobrze widać jak idzie unerwienie i naczynia krwionośne. Nie trzea też przycinać na maksa, tylko końcówki, jak ktoś ma wątpliwości.
Zresztą - tak czy siak - ja bym w listopadzie nie narażała żółwia na przeziębienienie żeby mu przyciąć pazury. Jakbym nie umiała tego zrobić tobym mu zmieniła podłoże, włożyła kamienie żeby sam sobie ścierał, a pazury przypiłowała pilniczkiem do paznokci.
Co innego jak gadzina jest chora...wtedy koniecznie do weta trzeba się udać.