Od kilku tygodni zbieram sie i zbieram napisać coś o tym, ale ciagle to przekładałam na inny dzień. Bo to roboty za dużo mam, bo temat jest duży, bo coś tam innego. No i Nulus dziś wrzucił tę fotę gadziska razem z tym tematem. No a u mnie bez zmian - dziś też mam mało czasu, ale czuję prowokację.
(Jeśli chodzi o prowokację, to chcę też z dwiema innymi wyskoczyć do Was, ale to już później, po świetach, ale jeszcze zanim gadziusie się obudzą

)
Otóż ten mój duży temat, który, mam nadzieję, że się tu rozwinie, dotyczy właśnie zmian klimatycznych. No i naszych gadziusiów.
Nie studiowałam żadnych analiz na ten temat, tylko od dawna rozmyślam i obserwuję różne rzeczy. Od dawna, to znaczy od wielu lat. Czytam systematycznie analizy meteorologiczne w aspekcie kontynentu europejskiego i innych, głównie też Ameryki Płn. i Azji.
Zmiany klimatu występowały już wcześniej, jak wiadomo. Teraz jednak są one szybkie i dość chaotyczne. Ten chaos i szybkość zmian dość utrudnia wszystkim żywym istotom "podejmowanie planów". Mam na myśli rośliny i zwierzeta. W niektórych mokrych rejonach dość szybko zapanowały suche pory a w ciepłych jest zimno. Wszystko się miesza i to szybko. I ta szybkość mieszania zrodzi wiele różnych złych rzeczy.
Jak myślicie, tak po prostu mówiąc, czy ciepłe zimy w Kazachstanie nie wpłyną na chęć i możliwości rozrodu u żółwi?
Uważa się, (powielam tu częstą opinię), że niska temperatura zimą ma wływ (lub wręcz decyduje) na przyrost jaj i w ogóle na udany przebieg godów stepowych. Czy jeśli stanie się tak, że przez kilka lat będzie tam cieplej, niż dawniej, to stepowym nie będzie się chciało godów

?
A jeśli one, "pojmując" jakoś szybkie zmiany w przyrodzie będą przystępować do godów, to teoria o niezbędnej hibernacji upadnie? A w takim razie nam tu odpadną lodówki z 5-cioma w nich stopniami! Bo 10 też wystarczy! I jaja będą. (Tylko czy te jaja będą dobre?)
A jak by 10 wystarczało dla zdrowia stepowych, to one u nas by sobie mogły zimować w gruncie, czy na balkonach, czy w komórkach, bo u nas też już zim nie ma. (A u Malwy to już w ogóle się pokręci, bo to wyspa.)To są takie moje fantazje, ale nie wiem czy całkiem fantazje...Wiele z Was to młodzi jeszcze ludzie i sami to możecie(my

) sobie przeżywać i o tym tu na forum gadać.
Sprawa moja jest taka, żebyśmy posiedli taką refleksję na ten temat i żeby dać żółwiom szansę na pokazanie przez nich ich zdania w kwestii zmian klimatu.
Ja nie żartuję. Wyrobionego stanowiska teoretycznego ani praktycznego nie mam. Coś mi jednak mówi, że skoro te gady (i inne też) pokazywały swoją plastyczność przez miliony lat, to żeby zbyt długo nie kazać im czekać na te okazje do pokazania ich "opinii".
Ten problem, który chciałam tu poruszyć, wiąże się też z innym ważnym problemem, a mianowicie z odłowem. Bo jeśli, dajmy na to, z powodu ciepłych zim żółwie zareagują niechecią do robienia jaj, to ten duży odłów spowoduje pustynię, cmentarz.
No, chcę jeszcze coś innego, ważnego (w moim mniemaniu) powiedzieć, ale długo siedzę przy kompie i ktoś inny się tu dobija

.
Może jednak jakoś wspólnie pogadamy sobie. I może te refleksje, o których mówiłam, że chciałabym, by powstały - powstaną. Jesteśmy chyba w jakimś stopniu odpowiedzialni za los gatunku

.
I z takim wesołym akcentem kończę tę zagrywkę. A gadziusie śpią i niech o niczym nie wiedzą.