Witam
Drakusia przywiozłam w niedzielę razem z papierami (zaświadczenie o tym,że gdzie się urodził, zarejestrowany w starostwie, z dokumentem przekazania żółwia) i dziś udałam się do starostwa w swoim mieście,by malucha zarejestrować
No i zaczęły się schody...
Najpierw popatrzono na mnie jak na wariatkę. Potem zaczęto wypytywać mnie, po co mi to i namawiać,abym sobie nie zawracała głowy,bo to przecież do niczego niepotrzebne . Następnie pan, który obejmuje to stanowisko od kilkunastu lat przyznał,że pierwszy raz ma do czynienia z taką sytuacją i zupełnie nie wie,co zrobić
Zaczął przeglądać te dokumenty, odsyłał z pokoju do pokoju. W końcu kazał napisać podanie do starosty i czekać minimum 2 tygodnie na rozpatrzenie prośby (zaznaczył,że sprawa jest niezwykle osobliwa
) Nawet nie potrafił mi powiedzieć, co z tym terminem 14 dni (wydaje mi się,że spojrzą na datę wpłynięcia wniosku..)
W każdym razie wyszłam zniesmaczona niekompetencją ludzi tam pracujących i w poczuciu,że jestem jakaś dziwna, rejestrując żółwia (bo pan powiedział,że tylko samochody się powinno rejestrować
)
W poniedziałek chyba się przejdę ponownie,by pana wtajemniczyć w te sprawy (wcześniej nie miałam potrzeby zagłębiania się w to,co musi zrobić starostwo, tylko pilnowałam swoich powinności). I nie wiem,czy tu się śmiać,czy płakać
Mam nadzieję,że przynajmniej oryginały dokumentów mi nie zaginą, no i że dostanę je z powrotem