Wiesz, nie mam za bardzo teraz warunków żeby odkupić go od niego dlatego wrzuciłem tutaj informację, może znajdzie się ktoś kto będzie chciał pomóc i mieszka bliżej tego gościa.
Dodam, że nie jest to pierwsza historia którą spotkałem na przestrzeni miesiąca. Poprzednia skończyła się mam nadzieje pomyślnie... Pojechałem odebrać zielistkę od kobiety, która pozbywała się kwiatów z mieszkania. Przez przypadek okazało się, że również jest posiadaczką 8 letniego żółwia stepowego, którego uwaga, uwaga... trzymała w plastikowym pudełku 1,5dł samego żółwia... który z resztą miał bezwładne tylne łapki, zero lampek, dieta absolutnie tragiczna itp. Przez 1,5godziny tłumaczyłem Pani żeby oddała mi żółwia aż w końcu udało się ją namówić na szybką wizytę u gadziego weterynarza... chyba nie muszę pisać, że zarówno nerki i wątroba były w tragicznym stanie. Tydzień w szpitalu, kroplówka, leki a teraz nie mogę się do niej dodzwonić...