Jestem pewna, że się nie zakopał, bo przekopałam cały ogródek i nic. Po pierwsze nie zakopywał się w gorące dni, po drugie musi jeść i zawsze przychodził w to samo miejsce, kiedy zgłodniał. Poza tym nie mógł sam uciec, bo ogródek mam otoczony ze wszystkich stron murkiem na 50 cm wysokości z podmurówką, a wejście na podwórko jest cały czas zamknięte. Jedyna możliwość, to że ktoś przeskoczył przez płot i go zabrał.