Ja jej wcale nie daje sałaty, ale na początku, gdy nie wiedziałam jak bardzo jest szkodliwa dla żółwia, to mało rąk nam nie poodgryzała aby dostać. Jeśli już muszę coś dać typu sałatowego, to tylko rukola, roszponka. Sałaty rzymskiej dałam jej maleńko - okradłam własne świnki morskie w tym celu, ale też jakoś nie była zachwycona, chociaż zjadła.
Kąpie się codziennie - to chyba jej ulubiona rozrywka, bo sama sobie wchodzi do baseniku. Wtedy się załatwia i dopiero zabiera się za jedzenie. Staram się ją karmić zdrowo, ale co zdrowe to nieruszone. Mniszka podzióbie, ale jest bardziej zachwycona łodyżkami niż zieloną resztą.
Nie wiem jak długo była w sklepie, ale odżywiała się tam prawie wyłącznie sałatą, stąd ciężko ją nakłonić do czegoś innego. Czasami poskubie jakiś listków, ale one też nie są sałatą. No i ma różne okresy na truskawki - raz przejdzie obok truskawki obojętnie, a drugi raz prawie rzuca się za nią w pogoń, gdy tylko zobaczy w ręce mojego męża. W ogóle ma świra na punkcie czerwonego - wczoraj ugryzła męża, bo miał na sobie czerwoną koszulkę. Gryzie też mi pościel, jeśli jest odpowiedniego koloru.
Nie wiem czym ją karmić. Kupujemy jej organiczne zioła i nawet mniszka, ale to nie robi na niej wrażenia. Na razie wraca w ciepłe rejony. A potem będziemy się głowić w lato, czym ją karmić. Mam nadzieję, że skądś skombinuje koniczynę i babkę, bo niestety nieomal wszystkie ogródki w Stanach to sama darń, gdzie ciężko o chwasty.