Widzisz, Ty twierdzisz, że poważna literatura skreśla sałatę, z kolei inne podręczniki ją polecają.
Nie wiem jakie podręczniki masz na myśli?! Mam nadzieję, że nie kulinarne
, bo jednak te hodowlane sałatę odradzają, przynajmniej te poważne
(nie miej mi za złe, że takim troszkę żarcikiem się do tego odniosłem
)
Jak sądzisz skąd się wzięły takie informacje, to także była praca innej osoby. I tak naprawdę nigdy nie wiesz kto ma rację. W dalszym ciągu powielamy czyjąś wiedzę.
Edyta masz rację, ale to nie jest jedna, tylko to są prace wielu niezależnych od siebie osób, z różnych zakątków świata, które na podstawie swoich badań doszły do jednego wniosku... I teraz jeżeli ja ma przed sobą 20 książek, które stanowczo odradzają daną roślinę (w tym przypadku sałatę), i tylko 2, które ją zachwalają, no to sałaty nie będę podawał, co jest dla mnie jak najbardziej logiczne.
Rozmawiałam też z weterynarzem, który nigdy nie słyszał o przeciwwskazaniach w stosowaniu sałaty.
Nie zrozum mnie źle, ale akurat to, to mnie nie dziwi... Wielu weterynarzy nawet nie jest w stanie rozróżnić żółwia lądowego od wodnego (bo już i takie przypadki tu na forum bywały), no to jakiej tu wymagać od nich wiedzy na temat właściwej diety?!
Ja oczywiście nikomu nie chcę ubliżać, bo nie znam tego pana, z którym rozmawiałaś, ale niestety fakty są takie, że nasi weterynarze na właściwym żywieniu znają się najmniej. Bowiem weterynarze są z zawodu medykami, a nie zoologami czy też botanikami, dlatego bardzo często nie znają oni przyzwyczajeń (żywieniowych) zwierząt, o czym się z resztą przekonałem nie raz, nie dwa i nie trzy... i myślę, że nie tylko ja!
Ale mnie to też ta na prawdę do końca nie dziwi, bo nawet jako "dobry" weterynarz nie jesteś w stanie "ogarnąć" całego tematu... no bo jak tutaj się znać fachowo na wszystkich zwierzętach, szczególnie na tych, z którymi nie miało się praktycznie styczności ?! - raczej niemożliwe! Powiedzieć klientowi, że się nie ma pojęcia na temat pewnych rzeczy też nie "wypada"... Dlatego improwizacja i błędne rady to jest to, z czym się coraz częściej u takiego medyka można spotkać.
Ja nie przekonałam się o szkodliwości sałaty, więc nie widzę podstaw, żeby z niej rezygnować. Swoje wątpliwości opisałam na własnym blogu: http://gadyswiata.blogspot.com, właśnie na podstawie tej rozmowy, bo nie chcę, żeby później ktoś mi zarzucił kłamstwo, gdy napiszę o sposobie żywienia według własnego uznania.
Edyta, ja uważam, że dobrze jest mieć swoje zdanie na temat pewnych rzeczy, tym bardziej jeśli jest się pewnym swoich przekonań... - na tym polega między innymi dyskusja. Dlatego też uważam to za dobre, że swoimi wątpliwościami dzielisz się z innymi, tym bardziej że przedstawiasz konkretne argumenty, co też nie jest bez znaczenia. Natomiast już inną kwestią jest to, czy opinia ta znajdzie się z aprobatą innych, czy też nie, co też nie oznacza, że jest błędna!
Ja też nie upieram się na siłę przy tym, że sałata jest taka zła, jak ją opisują. Być może jej właściwości rzeczywiście nie są takie szkodliwe jak nam się wydaje?! Dlatego takie artykuły jak Twój uważam za potrzebne, tym bardziej jeśli dysponujesz jakimiś danymi, bo być może uda Ci się dzięki temu obalić jakąś teorię (stereotyp)?! - Kopernikowi też w końcu na początku nikt nie wierzył...
Nie zmienia to jednak faktu, że póki co brakuje "oficjalnych" danych, dzięki którym sałata w hodowli żółwi mogłaby wrócić do łask.