Cześć i tym samym witam na forum wszystkich żółwiowych miłośników!
Loguję się na forum, ponieważ mam pewien problem (?), a za razem uciechę z dokonań moich podopiecznych, mając tym samym nadzieję na znalezienie u Was pewnych rad w wychowaniu moich "skorupiaków".
Otóż wczoraj z dniem 31.08.2018 w pierwszym i jedynym jajeczku mojej 20-letniej samicy, wykluło się maleństwo. Tak, wbrew schematom 3-4 jaj, złożyła jedno i to jeszcze pełne! Maleństwo jest śliczne chyba tylko dla kochających żółwie, bo jest bardziej szerokie niż długie (jeżeli ktoś chciałby sobie wyobrazić je teraz). Dla mnie to jest mały cud. Mam nadzieję, że więcej jajeczek nie złożyła, bo to jedyne którego byłem świadkiem w tym dołku, który pół dnia kopała i byłem w stanie zaopiekować się najlepiej, jak tylko internetowa wiedza mi pozwoliła. Ale, to było ponad 2 miesiące temu i...
było słowem wstępu... a teraz pytanie główne do hodowców, czy osób, które miały podobny problem... Co zrobić, jak ten mały gnojek obgryza samiczkę? w sensie w procesie godowym zdziera jej dosłownie pancerzyk/łuski z przednich łapek, aż do krwi? Ciągle ją podgryza. To jest jej pierwszy kontakt z młodym samcem, którym opiekuje się inny hodowca (mają wspólne wakacje w ogródku). Czy tak to ma wyglądać, czy lepiej odizolować ją zanim "zajedzie" ją dosłownie na amen? Szkoda mi jej bardzo, ale może tak musi być, bo taki jest świat zwierząt - dla nas brutalny, a dla nich naturalny?
Proszę o opinię
Ł.