Trzeba przyznać, że temat wyjątkowo ciekawy.
Nie oszukujmy się, pewnie każdy z nas chciałby uczestniczy w takiej chwili
ale faktycznie jest kilka spraw o których należałoby pomyśleć wcześniej.
Z drugiej strony nie jest to łatwe, wymaga wielu przygotowań i pracy. Choć zdarza się i z przypadku.
Sama się zastanawiam jak to będzie u mnie, w końcu to parka, choć może się okazać że zapachowo sobie nie podejdą i część dylematów odpadnie. Docelowo żółwie mają żyć razem, ale obydwa chorowitki więc i szanse w sumie równe zeru. Z drugiej strony chora i niezdolna samica potrafi skutecznie popędzić namolnego samca
W przypadku jak już obydwa ozdrowieją to myślę, że dopóki nie będzie możliwości że maluchy zostaną w domu będą rozdzielane w sezonie na jaja.
Może to głupie, ale tak się ostatnio zastanawiałam jak to jest z rozmnażaniem u żółwi w przypadku, że tak to nazwę, bliskiego pokrewieństwa? Bo póki co małe to problemy nie ma, ale co potem?