Hej Beata,
Uważam, że absolutnie nie ma potrzeby usypiania tego ptaka.
Kiedyś miałam podobną sytuację do Ciebie - w sensie, że też jakiś czas mieliśmy w domu gołębia. Ja co prawda byłam wtedy dość smarkata i zajmowała się nim głównie moja siostra, ale ja byłam jej dzielnym pomocnikiem
Znaleźliśmy tego gołębia w krzakach - był wystraszony, miał ranę na głowie oraz powyrywane lotki. Byłyśmy u weta - prawdopodobnie napadły go ptaki lub kot; dostał lekarstwo na tą ranę na głowę. Trzymałyśmy go w domku; chociaż żal go było, bo nie mieliśmy za dużo miejsca na gołębia. Jak mu odrosły pióra i rana na głowie też wyglądała już OK, to zaczęłyśmy go puszczać w parku.
Z początku nie chciał lecieć i myślałyśmy, że nie może jeszcze. Potem spotkałyśmy takiego staruszka, który był dość obeznany w ptakach. On poradził nam, by posadzić sobie ptaka na ręce i podrzucić (pierwszy raz nie wysoko, a jak zobaczysz, że może latać - tylko wraca, to rzucaj go coraz wyżej). Za każdym wyjściem podrzucałyśmy go tylko kilka razy. I chyba po 2 lub 3 wyjściu poleciał - na prawdę i odleciał
Raz wrócił do nas na klatkę schodową - ale specjalnie go wygoniłyśmy i nie brałyśmy go do domu. Potem znowu przyleciał; kiedyś też siedział na parapecie. Dla nas było to bardzo wzruszające, ale postąpiłyśmy z nim bardzo chłodno nie zwracając na niego uwagi. Myślę, że to było dla niego dobre. Potem już nie wracał. Ale wspominam go bardzo miło.
Beata, jeśli on nie może latać, to może oddać go komuś kto ma jakąś zagrodę dla ptactwa. Może gołębnik, może kurnik, może do kogoś kto ma kaczki albo coś takiego - poszukaj forum o ptactwie. W poznańskim zoo jest zamknięta zagroda dla ptactwa (osiatkowana także góra), są tam głównie kaczki - może znajdziesz gdzieś takie miejsce.
Powodzenia!!!