Ja myślę że to kwestia osiagnięcia pewnego poziomu cywilizacyjnego. Im bowiem wyższy poziom tym wyższy szacunek do tego co nas otacza. W historii było już tak że była epoka niewolnictwa, kar śmierci, płonących stosów i tortur, epoka wyzysku uprzywijelowanych warstw społeczeństwa kosztem nieuprzywilejowanych, przez wiele wieków kobietom też odmawiano praw które posiadali mężczyźni, podobnie było z Murzynami itp. nie ma się co rozpisywać... z resztą do dziś są narody i państwa są na bardzo róznym poziomie cywilizacyjnym. A zwierzęta? Zwierzęta zawsze były i jak do tej pory wciąż są na szarym, szarym końcu. Pisałam o tych wszelkich historycznych kwestiach aby podkreślić że dopiero stosunkowo niedawno zaczęto się przejmować pewnymi grupami ludzi... a takie ruchy jak ochrona zwierząt, ochrona przyrody, wegetarianizm itp. można powiedzieć raczkują dopiero. Gdyby 100, 200 lat temu było takie CITES to kto wie może część gatunków udało by sie ocalić. Napisałam niedawno krótki artykulik o żółwiach wymarłych. Nie ma tu wiele do pisania ale chciałam po prostu ukazać że takie gatunki były i niektóre zostały całkowicie co do 1 osobnika wytepione przez ludzi...
Wiem że odbiegłam baaardzo od głównego nurtu czyli powszechnego niezrozumienia, ale ja myślę że to się z tym bezpośrednio wiąże.
Jak napisałaś Ishikawo jest dziś dostęp do wiedzy, i jest on znacznie większy niż kiedyś, więc ten problem o którym mówisz to ludzka ignorancja. A ignorancja jest brakiem szacunku.
My możemy tylko robić swoje, w nieweilkim zakresie, każdy wedlug własnych możliwości. Ja uważam że i tak warto. Też mi cisnienie skacze jak czytam takie teksty. Przychodzi mi wtedy na myśl że żółwie powinny być dramatycznie drogie, wtedy rodzice nie kupowali by ich dzieciom jako zabawki pod choinkę, na zakup mogliby sobie pozwolić rzeczywiście prawdziwi miłośnicy, dysponujący wiedzą i warunkami. 80% tej niebotycznej ceny powinno być natomiast czymś w rodzaju podatku który w całości szedłby na cele związane z ochroną zwierząt. Taka moja utopijna wizja