Aktualności: Witamy na forum o żółwiach lądowych! forum.zolw.info

  • 19.04.2024, 20:13:57 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: Nowa powieść żółwiowa...  (Przeczytany 9605 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline malwa

  • Pomocnik adopcyjny
  • Żółw leśny (Geochelone carbonaria)
  • *
  • Wiadomości: 2491
  • Reputacja: 69
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #30 dnia: 09.11.2008, 12:08:33 pm »
Primo otwozyl swoje male oczka , przebudzony zapachem ziemi i swiezej kory, slonce juz wstalo, wisialo nad sama glowa poczul sie jak w domu . ... Ale zaraz to nie moj dom, rozejzal sie do okola troszke jeszcze niesmialo, ... wydaje sie bezpiecznie ...pomyslal, lapki rozprostowal i mysli.Nagle ku jemu zdziwieniu postrzegl w rogu swojego nowego domku mleczaka
O rany pomyslal , mleczak i ruszyj niczym rakieta , tak szybko przebieral lapkami ze nawet zapomnial o bulu swojej chorej lapki.Glodny i spragniony zajadal sie zieleninka, jednak przez caly czas mial wrazenie ze ktos sie na niego patrzy.

Offline raab70

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 260
  • Reputacja: 9
  • Warszawianka
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #31 dnia: 25.11.2008, 00:01:41 am »
I znowu tam było... najpierw robi się trochę chłodniej , jakby wiatr...później spada deszcz, a później robi się ciepło...otwieram oczy i jedzenie znów jest na drugim końcu tej nory...To nie jest zwykła nora , tu świeci słońce i jest , jest tak gorąco, tak długo świeci to słońce...dlatego staram się zakopać  , ale ta nora nie jest taka jak zawsze , nie mogę się zakopać ... tak głęboko bym chciał....już tyle razy próbowałem... ale teraz prędko, prędko do jedzenia...trzeba jeść , nie wiadomo kiedy znowu coś znajdę, jeść ...jeść...a potem się schować, bo Oni znowu , znowu patrzą...nie rozumiem dlaczego ... ale jak chcę tam iść to coś mnie zatrzymuje... boję się Ich... ale, jak Oni nie patrzyli, próbowałem tam do Nich wyjść , i  ciągle nie mogę tam się dostać , już tyle razy chciałem wyjść  z tej nory , ale nie mogę , jakbym był zamknięty w środku , jakby z tej nory nie było wyjścia...jeszcze spróbuję , ale teraz... jeść szybko jeść , jak najwięcej , jak najwięcej...
                                                                          *
Jak tak otwieram ten żółwiowy domek to jakoś tak ciepło , może przez te kaloryfery z tyłu...widziałem, jak Tomek wodą  spryskuje , pewnie musi ,bo takiemu żółwiowi też pewnie woda potrzebna...Jak sobie pomyślę ile ja za prąd zapłacę ...i ciągle coś chce jeszcze do tego kupować...teraz termometr wymyślił..no rozumiem , bo gorąco, ale to do wilgoci , to po co , widać przecież ,że sucho...jakbym wiedział...
-Wstawaj Tomku...do szkoły trzeba...wstawaj synku, bo się spóźnisz....
 Pewnie zaraz te lampy włączy, i to żarcie będzie dawał...a ten żółw taki nienażarty...
Nie ma głupich pytań , są tylko głupie odpowiedzi...

Offline Beata

  • Administrator
  • Żółw leśny (Geochelone carbonaria)
  • ***
  • Wiadomości: 2735
  • Reputacja: 82
  • Administrator ogólny
    • Serwis o żółwiach lądowych
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #32 dnia: 25.11.2008, 10:19:06 am »
Małgosia biła się z myślami. Żółw, policja, przemyt... o co tu chodzi? Wygląda na to, że coś jest nie tak. Przypominała sobie również dziwnego mężczyzną, który żółwia przyniósł i to że zachowywał się w sposób niebudzący zaufania, ale kto by przypuszczał? No i co teraz z tym zrobić? Wiedziała że czeka ją trudna rozmowa z mężem...

- Witaj jak tam w pracy?
- Mamy dużo zleceń ale wszytko ok.
- Wiesz muszę z tobą o czymś porozmawiać...
- Taaak?
- Byłam w sklepie zoologicznym, wiesz tam na rogu. Rozmawiałam z takim miłym panem na temet tego czego będzie potrzebował nasz żółw i w ogóle... i on mi powiedział że żółw może pochodzić z przemytu. Później poczytałam trochę w Internecie i zobacz... - Małgosia podała mężowi wydruk artykułu "Żółwie pod maską...". To straszne, w życiu nie pomyślałabym że na świecie dzieje się coś takiego.
Mąż stał osłupiały, przglądał artykuł...
- A skąd wiesz że nasz żółw może pochodzić z tego czarnego rynku?
- Bo powinien był mieć odpowiednie dokumenty, i w ogóle jak sobie przpomne tego człowieka... jakiś dziwny był, wiesz ten rozbiegany wzrok, ledwo przyszedł a już gdzieś się spieszył...
- I co teraz zrobimy? Jesteś pewna że to na pewno jest tak?
- Pan w sklepie zoologicznym powiedział że można to zgłosić na Policję.
- Jeśli trzeba to trzeba. Nie można pozwolić by taki oszust i złoczyńca nie poniósł konsekwencji... Idź na razie sama jutro rano, pewnie parę formularzy będziesz musiała wypełnić i tyle, formalność, nic więcej nie zrobimy.

*

Nazajutrz rano Małgosia stawiła się w pobliskim komisariacie.

- Dzień dobry Pani, słucham, o co chodzi?
- Dzień dobry. Chciałabym zgłosić oszustwo.
- To proszę do pok. 19 Tam są przyjmowane zawiadomienia. - powiedział policjant wskazujac drogę.

- Dzień dobry.
- Dzień dobry, poproszę o dowód osobisty i słucham Panią.
- Kila dni temu kupiliśmy z mężem żółwia dla naszego Jasia. Niestety podejrzewamy że nas oszukano i zwierzę pochodzi z przemytu.
- Hmmm... proszę poczekać, będę protokołował, poroszę mówić dalej.
- Właściwie nie wiem co mogłabym jeszcze powiedzieć. Za żółwia zapłaciłam 859 zł, początkowo cena umówiona była na 699 ale miała byc samica, a okazało się że to samiec.
- Kto Pani sprzedał żółwia? - padło pytanie.
- U mojego męża przychodzą różni ludzie do warsztatu. Raz mąż mówił swoim współpracownikom, że planujemy kupić dziecku żółwia i ktoś mu polecił jakiegoś... jak to określił "dystrybutora", no i tak mąż dostał telefon i się z tym gościem umówił. Przyszedł do nas jak mówiłam kilka dni temu z żółwiem, wziął pieniądze i tyle go widziałam. Nie przedstawił się...
- Ma Pani ten nr telefonu?
- Chyba tak..., proszę... oto on
- Była Pani karana?
- Ja? Co? Nie, nigdy... Właściwie to jestem pierwszy raz na policji.
- Rozumiem. Proszę opisać tego mężyczyznę...
- Wysoki, krótkie ciemne włosy, szeroka szyja...
- Proszę zobaczyć - podjął policjant gdy Małgosia się zacieła, wyjmując z szafy wielki segregator - okażę Pani kilka tablic. Proszę sobie przypomnieć i zastanowić się czy którys z nich to ten mężczyzna...
Małgosia długo wertowała zakurzone karty. Niektóre twarze wydawały się jej podobne ale nie rozpoznawała nikogo.
- Bo widzi Pani od pewnego czasu pracujemy nad pewną grupą i z tego co Pani mówi...
- Ach tak. Poznaję go to ten! - wykrzyknęła Małgosia na widok tego samego typa na jednej z kart. - Tak to na pewno on!
- O proszę! - policjant nie wydawał się zdziwiony.
- Znają Państwo jego nazwisko?
- Jeszcze nie ale pracujemy nad nim i paroma osobami z którymi współpracuje. Wie Pani to są niekiedy trudne, poszlakowe sprawy, ale będziemy działać, zresztą decyzję podejmie prokurator. Czy chciałaby pani coś dodać?
- Chyba nic więcej...
- Aha... możliwe że i Państwo usłyszycie zarzuty...
- Co? My? Jakie zarzuty? Przecież to nas oszukano... Z jakiegogo tytułu zarzuty dla nas? - Małgosia myślała że to żart.
- Paserstwo droga Pani... nabycie zwierząt pochodzących z przestępstwa, ale jak wspomianałem będziemy wyjaśniać tę sprawę, dostaną Państwo wezwania, zobaczymy jak prokurator zdecyduje. Na razie to wszytko. Proszę jeszcze o zapoznanie się z protokołem i o podpis.
Małgosia nie była w stanie już działać racjonalnie. Machinalnie podpisała protokół i wyszła tak zamyślona z budynku że omal nie wpadła pod samochód.
- Jak łazisz durna babo! - wrzasnął poirytowany kierowca.
Co za okropny dzień - pomyślała tylko.
Jak zamieścić ogłoszenie adopcyjne (czyli oddam/przygarnę żółwia)
-> KLIKNIJ TU

Offline raab70

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 260
  • Reputacja: 9
  • Warszawianka
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #33 dnia: 26.11.2008, 00:49:14 am »
Obudził mnie ten dziwny zapach, ostatnio ciągle narastał ,ale dziś  jest już bardzo wyraźny ...coś się zmienia...zawsze lubiłem się tu chować... w tej kupce suchej trawy , ale teraz muszę już zmienić miejsce na inne ...i do tego to dziwne swędzenie...tak jakbym wszedł w jakąś parzącą roślinę...muszę zmienić miejsce , już czas...o znowu deszcz...teraz pojawia się słońce...i jedzenie też już jest...do jedzenia , szybko do jedzenia...
                                                                   *
Tomek leżał rozmarzony na wersalce. Od wczoraj po głowie chodziła mu tylko jedna myśl... dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy.
Taki Zbyszek... Ma takiego fajnego tatę , mieszka w takim dużym domu...a do tego jeszcze dostał na urodziny taki prezent! W sumie to był zaskoczony kiedy został zaproszony do Zbyszka na te urodziny, teraz to nawet żałuje ,że poszedł , bo kto by się spodziewał ,że zobaczy tam takie cudo. Najpierw wszedł pan Mazur i wszystkich przywitał , a potem wszedł wujek Zbyszka z tą wielka paczką!
A w środku takie małe kudłate stworzonko, jaki ten piesek jest ładny! Wszyscy rzucili się do oglądania... głaskania, gonienia a on przyszedł do mnie, i mnie polizał , nikogo innego, tylko mnie! Wspaniały, tata Zbyszka mówił ,że to Berneńczyk i będzie miał na imię Prot z Ciasnej Doliny, jak dorośnie będzie pilnował całej ich posesji, ale dziś jest malutki i taki miły. Siedziałem tak z nim do końca , taki był ciepły i tak mocno się do mnie przytulał, gdybym mógł to od razu bym go ze sobą zabrał. Taki pies to dopiero przyjaciel! I na spacery można z nim chodzić , i aportuje , a nawet obroni...Tak bardzo bym chciał mieć takiego Prota!
                                                                    *
No patrz znowu światła nie wyłączył! Muszę z tym chłopakiem porozmawiać...I coś tu dziwnie pachnie od tego żółwia...
Proszę bardzo ,całe to siano gnije! No bo jak się leje tą wodą każdego dnia to w końcu zgnić musi...i te gówna po cały terrarium...Oj pogadamy sobie jutro, no bo tak być przecież nie może...
Nie ma głupich pytań , są tylko głupie odpowiedzi...

Offline Ines

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 366
  • Reputacja: 2
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #34 dnia: 26.11.2008, 10:42:38 am »
Świat stał się spokojniejszy jednak działy się na nim rzeczy niepojęte.  Był zimny, gładki, twardy i pełen nieznanych zapachów. Klemencja nadal tkwiła w pułapce. Przestrzeń ograniczały gładkie, ściśle do siebie przylegające, jaskrawe bloki skalne.  Pułapka miała jeden słabszy punkt a był nim  kawał dziwacznie śliskiego i jaskrawego drewna.  Wydobywający się przez szczeliny ciąg powietrza był zapowiedzią drogi do Innego Świata. Nie był to Świat Klemencji bo zapach na to nie wskazywał, ale sam fakt jego istnienia budził ciekawość i dawał nadzieję.

Pewne elementy nowej rzeczywistości stawały się przewidywalne – bywało, że jaskrawy kawał drewna ustępował sam z siebie a w powstałej  szczelinie, w towarzystwie silnych wstrząsów pojawiały się parzyste Obłe Kamienie z których wyrastały Niejadalne – o czym już zdążyła się przekonać - Łodygi. Niejadalne Łodygi nie stanowiły zagrożenia same w sobie, bywało jednak, że obecność Niejadalnych Łodyg zwiastowała napaść Wielkiego Ptaszyska.

Tak było i tym razem. Kiedy Klemencja podejmowała kolejne próby dokopania się do innej rzeczywistości ziemia zaczęła drgać a drewno gwałtownie ustąpiło. Niestety, tym razem stało się najgorsze - wystawioną na atak Klemencję dojrzało krążące gdzieś tam w górze Wielkie Ptaszysko. Raptownie uniosło w górę i dłuższy czas igrało nią na śmiertelnych wysokościach. Powietrze wibrowało, do świadomości przerażonej i wciśniętej do granic możliwości w samą siebie Klemencji dochodziły dziwaczne dźwięki.

Mamo, zobacz jaki ten żółwik jest śmieszny – krzyknął rozbawiony Jaś.
No tak - trochę bez przekonania przytaknęła Małogosia spojrzawszy na zimnego odmieńca.

Trochę się tego żółwia nawet brzydziła. Niby Jaś się nim chętnie bawił co zapewniało w domu jakaś chwilę spokoju ale Małgosia, miała wobec gadów mieszane uczucia. Kurcze, jak ten żółw zniszczył drzwi!!! Ruina. Dobrze że już jutro znajdzie się w terrarium bo tak dalej to być nie może, o nie.

Offline raab70

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 260
  • Reputacja: 9
  • Warszawianka
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #35 dnia: 30.12.2008, 01:31:40 am »
Dawno nie było deszczu...i dawno nie było jedzenia...To co do niedawna było w obfitości , teraz jest nieosiągalne...Na początku chodziłem szukając  , nie było tego zbyt wiele , ale zawsze coś dało się znaleźć...ostatnio jadłem to suche , część była zgniła , ale nigdy nie byłem wybredny...Teraz nic już do jedzenia nie mogę znaleźć , próbuję się chować w rogu, gdyby nie było tak gorąco... Próbuje zasnąć...Tak zawsze robiłem kiedy było trudno o pożywienie...ale jest tak sucho i gorąco, wykopałbym taką norę jak zawsze kiedy było gorąco, ale tu nie dam rady tego zrobić , pod cienką warstwą ziemi jest coś , w czym już nie da się kopać... i skóra tak swędzi...Muszę więc leżeć i czekać...To jedno zawsze umiałem , czekać , ciągle czekać...
                                                                   *
Siedzę i patrzę na to zwierze. Ostatnio jest jakiś inny. Siedzi ciągle w tym rogu i nic nie robi. Powoli sam się nie dziwię , że teraz marzeniem syna jest pies. To przecież przyjaciel człowieka...a to żywy kamień i tyle. Kiedy zauważyłem, że nie jest już tak atrakcyjny dla syna jak przedtem, byłem zły. no bo jak , ja tak się staram , wydaję tyle pieniędzy, tyle pracy ,a tu proszę ...
Mówią , rozmawiać z dziećmi, tłumaczyć nie karać , no i co teraz...Szkoda, ale to przecież nie wina synka, no kto będzie chciał ciągle zajmować się takim zwierzakiem ,które nie przynosi żadnej radości...Załatwię to dziś wieczorem, tak dalej być nie może...
                                                                   *
-Synku, wiesz co, mój znajomy bardzo by chciał mieć takiego fajnego żółwika jak nasz,  powiedziałem mu ,że porozmawiam z Tobą ,czy mógłby się nim zaopiekować, bo ten żółwik jakoś ostatnio jakiś dziwny , jakby chory, może byśmy go oddali? Co?
 -Dobrze tato ,ale wiesz jak ja kocham zwierzątka , kupisz mi pieska? Będę z nim chodził na spacery i w ogóle...Kupisz?
-Kupię , ale najpierw załatwię to miejsce dla żółwia...a potem poszukamy szczeniaczka , coś tam się wymyśli...Kocham Cię synku...
-Ja Ciebie też Tatusiu!
 Poszło nawet łatwiej niż myślałem, muszę tylko wymyślić , jakby tu się pozbyć tego żółwia, chociaż rachunki za prąd będą niższe, a psa to tak naprawdę też zawsze chciałem mieć. Będzie dobrze... będzie dobrze...
                                                                     *
Primo, widział Ich...Znów byli we dwóch, patrzyli na niego , nie lubił tych spojrzeń...patrzą na ciebie , a ty nie możesz się schować...Gdybym mógł wykopać norę...
Nie ma głupich pytań , są tylko głupie odpowiedzi...

Offline malwa

  • Pomocnik adopcyjny
  • Żółw leśny (Geochelone carbonaria)
  • *
  • Wiadomości: 2491
  • Reputacja: 69
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #36 dnia: 01.02.2009, 13:00:56 pm »
Jurek! zekl tata Tomka wyjmujac robocze ubranie z szafki , ty, ty mi kiedys mowieles ze twoj kuzyn hoduje zoliwe. No! Kaziek ! Ten z Krakowa, wiez co mi meble w kuchni zakladal,.... a czemu pytaz? ... A bo wiez tyle kasy na tego zolwia Tomcia poszlo , tyle latania za teram , a dzieciak nic tylko psa.. i psa , obawiam sie ze jak tak dalej pujdzie to zwierzak zdechnie i ani kasy ani zadnego porzytku z tego nie bedzie. Rozmawialem wczoraj z nim o tym i sam stwierdzil ze go odda, wiez jak bys sie zapytal tego kuzyna czy by go nie chcial , ta ja mu go za grosze oddam nawet zawioze z tym calym terarium bo wielkie to takie tylko kurz zbiera a mi to juz do niczego nie potrzebne. Ty, juz do niego dzwonie napewno sie ucieszy ,a ile bys za niego chcial ? No nie wiem ,...da mi z 200zl i niech zabiera wszystko.
Halo! Kaziek! , a czesc Helanka! ... no Kaziek w domu, daj mi go ... sprawe mam, Czesc Kaziu Jurek z tej strony , sluchaj mam taka sprawe , jestem w pracy i kolega pyta czy zolwia bys nie chcial? No.... jaki gatunek?...
Ty co to za zolw?... Rosyjski , stepowy ,czy jakos tak ?... Ty mowi ze rosyjski stepowy... Papiery?... Ty a czy ma papiery?... Nie bo ja go prywatnie kupilem... Mowi ze nie... No nie wiem to juz od ciebie zalezy , ale jak go chcesz to go za 200zl razem ze wszyskom odda. ...Co?... no?... no to go wezmiesz , no dobra !... to sluchaj jutro mamy wolne to go ci podrzucimy... dobra to do jutra no... no czesc!
No i zalatwione, nie wiem o co chodzilo ale nie byl zadowolony jak mu powiedzial ze papierow nie masz. Jakies prawo czy cos? Ale mowi ze wezmie, wiez oni w domku jednorodzinnym mieszkaja to u nich pelno miejsca dzieci nie maja wiec takie dziwne hobby sobie w dwujke obrali.To sluchaj to ja jeszcze po pracy z toba pogadam o ktorej jutro bo teraz jeszcze na fajke i do roboty trza isc.

Offline raab70

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 260
  • Reputacja: 9
  • Warszawianka
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #37 dnia: 27.09.2009, 00:22:22 am »
Wszystko się uspokoiło...nie biorą już mnie tak wysoko w górę , te Ich łapy są takie silne ,że nie mogę nic zrobić...i wierzgam rozpaczliwie łapami...ale to nie pomaga..na szczęście ostatnio jest bardzo spokojnie..rzadko zapala się słońce...jest trochę zimno...gorzej ,że jedzenie się nie pojawia...jak to słońce się pojawia...próbuję coś znaleźć , ale jest coraz trudniej...łatwiej schować się głęboko i mieć spokój...im mniej się ruszam , tym lepiej , rzadziej mnie dotykają...próbuję zasnąć...ale ciągle dręczy mnie pragnienie...nie pamiętam kiedy ostatnio piłem...a bez wody nie ma spokojnego snu...
                                                                    *

Halo , no i co tam Panie Kaziku słychać ? Dogadamy się  z tym żółwiem, bo mi trochę na czasie zależy...ale ja tam nic do niego nie dostałem, a niech żona zrozumie ,że mi gadziny szkoda...a skąd wezmę , jak nie było...coś się Pan taki strachliwy zrobił...jak do mnie nikt nie przyszedł to i do Pana nie przyjdzie...no dobra , a nie wie Pan jak to załatwić inaczej...no to jak Pan takiego zna , to daj mu Pan znać ,że ja dużo nie chce...niech weźmie i już...to ja czekam, mnie to obojętne byle po 17...a najlepiej wieczorem ...a jeszcze Panie Kaziku jakby Pan taką listwę co pod ścianą się montuje do tych mebli w kuchni podesłał , obiecana była , a czas jakoś leci a listwy nie mam...no to bym prosił...Dziękuję , to ja czekam na tego chłopaka.
                                                                     *

Znów coś się dzieje , to słońce tak...ale to już obojętne...czuję jak mnie podnoszą ...nic nie robię ...są tacy silni...tu jest ciemno...i pachnie sucha trawą...gdyby była jeszcze woda...jest jak w norze ..ciemno...ale wszystko się trzęsie...jakby cały świat się ruszał ...próbuje zasnąć...
                                                                      *
No to z głowy , taki młody blondynek , a jaki wygadany, jeszcze raz by o tej policji powiedział , a bym już chyba nie wytrzymał i gówniarza wyprosił, no ale chociaż gadzina wydana, przy psie nie będę już taki głupi...
                                                                      *
 No i proszę za dwadzieścia zeta żółwik niczego sobie. Jakbym go już nie miał u siebie to bym nie uwierzył , ale wiadomo ,że towar tyle jest wart ile za niego chcą dać .  Poszczęściło się...Teraz się nim trochę trzeba zająć, bo jakiś niemrawy, ale wyprowadzę go na prostą i coś się zawsze zarobi...Zaczniemy od kąpieli , bo taki jakiś przesuszony...

                                                                       *
I znowu światło...znowu te ręce...ale i woda ...tak bardzo jej potrzebowałem ,że nie mam sił ,żeby ją pić...ale sama wpływa i gasi to straszne pragnienie...teraz wreszcie będę mógł spokojnie zasnąć..
                                                                        *
A teraz przejdźmy do interesów , komputerek już odpalony , jaki nick dziś będzie trendy...no np. Gadzio. Fajnie się kojarzy...zacznijmy od tego forum na którym puściłem ostatnio tę pokrzywioną samiczkę grecką...zobaczymy co tam w dziale ,,poszukiwani"...internet to potęga...,,z uwagi na pilny wyjazd za granicę zmuszony jestem..." itd itp...Gadzio możesz być z siebie dumny ,robisz to przecież dla dobra gadziny ,a że troszkę koloryzujesz, szczególnie ten fragment o wspólnej wieloletniej przyjaźni no to trudno , czasem opakowanie jest ciekawsze od zawartości...a teraz zaczekamy...
Nie ma głupich pytań , są tylko głupie odpowiedzi...