Wczoraj przeczytalismy na necie ze pewna pani chce sie pozbyc legwana bo syn juz go nie chce, i co lepsze mieszka ona 15 km od naszego domu, wiec zaproponowalismy ze mozemy go przyjac pod warunkiem ze to dziewczynka. Niestety kobieta nie wiedziala jakiej plci jest legwan , wiec musielismy podjac decyzje czy jedziemy po niego czy nie, bo wiadomo jesli zajedziemy to musimy go wowczas wziasc. Poczekalismy do puznej nocy czy moze jeszcze ktos chce zaproponowac mu dom ale nikt sie nie zglosil szczegulnie ze babeczka napisala po czasie ze to chyba samczyk ale nie jest pewna . No... na nasze szczescie sie pomylila bo to dziewczynka , co lepsze barrrrrdzo agresywna , pare minut za nim zajechalismy do niej do domu , kobieta starala sie posprzatac klatke i legwan ja ugryzl ,szczerze mowiac dosyc mocno , mozna bylo zobaczyc dziury po zebach, zaproponowalam jej od razu wizyte u lekaza , choc wiadomo legwany sa roslinozercze ale jednak zawsze to gady i nigdy nie wiadomo co w sobie maja. Dobrze ze wzielismy ze soba rekawice i duzy box bo bylo by ciezko... Wracajac jednak do tego co chce powiedziec , uzekla mnie dzisiaj szczegulnie ta cala historia bo na czas zajechalismy do domu , jesli do jutra legwan nie znalazl by nowego domu na 100% bylby uspiony, szczegulnie po tym jak kobiete ugryzla . Taki kiepski zywot juz tych zwierzat, my juz snujemy plany o przerobieniu jednego z pokoi chodz to tero co mamy jest dosc spore bo mozna do niego wejsc,jednak jak tylko skaczymy nasze cale remonty to to jest na pierwszej liscie , a ze bedzie wowczas wiecej miejsca w kuchnij moze jszcze w tym roku uda mi sie zorganizowac nowe tera dla zolwiakow. Jutro wstawie jakies fotki bo dziasiaj juz lampy pogasly a nie chce jej stresowac lampa odblaskowa z aparatu...